Brawurowa ucieczka skończyła się długim pobytem w szpitalu. Dwie nastolatki wyskoczyły z pierwszego piętra prowadzonego przez zakonnice ośrodka wychowawczego we Wrocławiu. Tylko cud sprawił, że przeżyły upadek na bruk z 6 metrów! – Wolę leżeć połamana niż być w tym ośrodku! – powiedziała nam Angelika (18 l.).
Ośrodek prowadzą zakonnice ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. Trafiają tam dziewczyny, które mają problemy z zachowaniem lub używkami. Przy ośrodku jest szkoła. O przepustkach decyduje sąd. Angelikę (18 l.) i Patrycję (17 l.) kilka miesięcy temu w ośrodku umieścił sąd rodzinny, bo nie chodziły do szkoły, uciekały z lekcji.
Dziewczyny się zaprzyjaźniły. Nie sprawiały problemów. Aż do 6 września. Tego dnia w drodze na obiad odłączyły się od grupy. – Powiedziały, że idą do toalety – mówi nam jedna z zakonnic. Pod okno, które jest na wysokości 1,5 metra, wcześniej podstawiły sofę. Pierwsza skoczyła Angelika. Upadła na lewy bok. Poważnie ranna wyjęczała tylko do Patrycji, żeby nie skakała. – Nie mogłam zrozumieć, co ona mówi.
Zrozumiałam, jak upadłam – opowiada Patrycja. Zakrwawione przeleżały kilka minut na dziedzińcu, zanim znalazła je zakonnica. Angelika ma złamaną lewą nogę i pękniętą miednicę. Ze szpitala wyjdzie za 5 tygodni. Patrycja ma złamane obie nogi i kręgosłup. Jest po operacji, w szpitalu spędzi kilka miesięcy. Dlaczego to zrobiły? – Za dwa tygodnie kończę 18 lat i miałam wyjść stamtąd, ale nie wytrzymałam. Miałam dość tego, że dziewczyny się nade mną znęcają – żali się Angelika.
Jej koleżanka podaje inny powód ucieczki. – Chciałam iść na urodziny kolegi. To było głupie – mówi. O tym, że dziewczyny chciały iść na imprezę, przekonuje również przeorysza, siostra Arkadia Teresa Wilkowska. Zapewniła nas, że w ośrodku nie ma przemocy, a ucieczki się zdarzają, ale nigdy tak dramatyczne. Jak było naprawdę? Okaże się po dochodzeniu policyjnym. Kontrolę w ośrodku zapowiedział też kurator oświaty.
Sprawę bada policja oraz kuratorium oświaty
FAKT.PL