Szef ukraińskiej komisji międzyresortowej ds. upamiętnień Światosław Szeremeta podkreśla, że UPA to bohaterowie Ukrainy, a polski prezydent nie ma prawa narzucać Ukraińcom swojej wersji historii. Zarzucił też Andrzejowi Dudzie mówienie nieprawdy nt. Wołynia, a stronie polskiej manipulowanie faktami historycznymi.
Światosław Szeremeta, sekretarz państwowej międzyresortowej komisji ds. upamiętniania uczestników ATO [operacji antyterrorystycznej w Donbasie – red.], ofiar wojny i represji politycznych, w rozmowie z ukraińską agencją informacyjną ZIK skomentował ostatnie wydarzenia dotyczące stosunków polsko-ukraińskich. Skrytykował m.in. niedawne wypowiedzi polskich polityków, szczególnie prezydenta Andrzeja Dudy, ws. ludobójstwa na Wołyniu, które jego zdaniem są „co najmniej niewłaściwe”. Przypomnijmy, że Andrzej Duda mówił niedawno, że Polska oczekuje od Ukrainy deheroizacji UPA.
– Oni nie mogą nam narzucać czy wskazywać, kogo mamy czcić, kto jest naszym bohaterem i w związku z tym, jak mamy traktować uczestników walki narodowo-wyzwoleńczej za niepodległość Ukrainy – powiedział Szeremeta. Podkreślił, że dla niego UPA to bohaterowie i nie podoba mu się, że członkowie tej organizacji są krytykowani przez Polskę:
– Mój punkt widzenia [jest taki]: Ukraińska Powstańcza Armia – bohaterowie Ukrainy, walczyli o niepodległość państwa. Kropka. Innej interpretacji być nie może. To, że nasi zachodni sąsiedzi próbują narzucać nam swoją wersję historii, jest dla mnie czymś niepartnerskim i nieprzyjaznym gestem z ich strony.
Szeremeta powiedział, że popiera apel Dudy o stawianiu na pierwszym miejscu prawdy historycznej, ale ona „nie jest taka, jak chcą pokazywać ją polscy politycy”. Jego zdaniem, polscy i ukraińscy eksperci powinni wspólnie pracować nad tym, „by pokazać rzeczywistą prawdę historyczną”.
– To bardzo przykre, gdy prezydent Polski mówi nieprawdę o wydarzeniach na Wołyniu, zawyża liczbę polskich ofiar i zaniża liczbę ofiar ukraińskich – podkreślił ukraiński urzędnik.
Szef państwowej międzyresortowej komisji ds. upamiętnień uważa „zawężanie kwestii konfliktu polsko-ukraińskich” jedynie do „wydarzeń z 1943 roku” i tylko do Wołynia za coś absolutnie niewłaściwego, sugerując, że na innych terenach dochodziło do porównywalnych zbrodni na Ukraińcach.
– Powinniśmy mówić co najmniej o latach 1942-1947, o terytorium Wołynia, Galicji, Chełmszczyzny, Nadsania, Łemkowszczyzny, Lubaczowszczyzny – mówił Szeremeta. – Musimy ustalić prawdę historyczną, prowadzić badania. Jestem przekonany, że badania pokażą, że niestety, ale strona polska manipuluje teraz faktami historycznymi.
W rozmowie Szeremeta skrytykował też wypowiedzi i działania wojewody lubelskiego Przemysława Czarnka, który nazwał uroczystości w Sahryniu na Lubelszczyźnie, z udziałem ukraińskiego prezydenta „prowokacją” i złożył zawiadomienie do prokuratury ws. antypolskich wypowiedzi ukraińskiego działacza z Polski, Grzegorza Kuprianowicza. Zdaniem Szeremety, zapisy w ustawie o IPN umożliwiające ściganie za zaprzeczanie zbrodniom ukraińskich nacjonalistów powinny zostać usunięte.
– To haniebne działania – twierdzi ukraiński urzędnik. – One kolejny raz pokazują, że ta prowokacyjna i haniebna ustawa o IPN, która odnosi się do kwestii ukraińskiej, powinna zostać zmieniona, ponieważ te zasady umożliwiają takim osobom, które mają nacjonalistyczno-szowinistyczne poglądy, robienie takich haniebnych rzeczy.
Szeremeta wyraził też swoje poparcie dla Kuprianowicza, a działania przedstawicieli polskich władz nazwał „haniebnymi i nieakceptowalnymi”.
Szeremeta – kontrowersyjny minister
W 2016 roku Szeremeta, jako urzędnik w randze ministra, próbował wywierać presję na polskich policjantów w związku z wydarzeniami podczas ukraińskiej procesji w Przemyślu, chcąc wymusić na nich pożądane przez siebie działania. Powoływał się przy tym na znanych ukraińskich polityków. Publicznie twierdził też, że za polską kontrmanifestację, zorganizowaną „za pieniądze Putina”, odpowiadają polski poseł Wojciech Bakun, a także działacz patriotyczny – Mirosław Majkowski.
Szeremeta twierdził również, że uchwała wołyńska przyjęta przez Sejm „w czasie wojny ukraińsko-rosyjskiej to cios w plecy od naszych sojuszników”. Oskarżył też Polskę o zaprzeczanie „zbrodniom AK i BCh popełnionym na Ukraińcach” i nazwał Akcję „Wisła” czystką etniczną. Publicznie podważał również ustalenia dotyczące zbrodni w Hucie Pieniackiej.
Z kolei w lipcu 2013 roku Szeremeta brał udział w uroczystym pochówku odnalezionych szczątków żołnierzy zbrodniczej, kolaboracyjnej ukraińskiej dywizji Waffen-SS Galizien. Kierowane przez niego przedsiębiorstwo „DOLA” ,zajmujące się prowadzeniem ekshumacji, było odpowiedzialne za odnalezienie i ekshumację szczątków żołnierzy tej formacji. Szeremeta aktywnie uczestniczył w uroczystościach, w których brali udział także jej weterani oraz osoby ubrane w mundury Waffen-SS.
W styczniu tego roku Szeremeta w kontekście aktów wandalizmu wobec polskich pomników na Ukrainie wypomniał władzom Polski, że nie zajmują się odnawianiem uszkodzonych, nielegalnych pomników ku czci UPA na terytorium naszego kraju.
Zaznaczmy, że Szeremeta jest również właścicielem firmy „Dola”, zajmującej się poszukiwaniem szczątków Polaków na Ukrainie, w tym na zlecenie Rady Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa. Pobierając za to nawet pięciokrotnie wyższe stawki. Jak udało nam się ustalić, Szeremeta rzeczywiście współpracuje z ROPWiM. Według opinii osób znających ten temat, „dorabia się” on na grobach Polaków na Wschodzie. Z jednej strony wydaje pozwolenia na te poszukiwania, z drugiej pozwolenia wydaje niemal wyłącznie dla swojej, nie najtańszej firmy.