Wszystko wydarzyło w niedzielę 20 maja na os. Słonecznym w Wołominie. Policjantów zawiadomiła załoga pogotowia ratunkowego, która przyjechała do jednego z mieszkań. W łazience zastali zakrwawioną 35-letnią Alicję. Kobiety nie udało się uratować.
– W mieszkaniu znajdował się również 44-latek, pod wyraźnym wpływem alkoholu. Badanie wykazało u niego ponad 3,2 promila alkoholu w organizmie – informuje aspirant sztabowy Tomasz Sitek z komendy policji w Wołominie.
Radosław K. przyznał, że podczas awantury zranił nożem w nogę swoją partnerkę. Złożył obszerne wyjaśnienia.
Wiadomo, że para spotkała się ze wspólnym znajomym. Od rana pili alkohol. W pewnym momencie kobieta zaczęła go wyzywać i bić po głowie. – Tłumaczył, że sięgnął po rozkładany nóż, by nastraszyć 35-latkę. Wtedy ugodził ją w nogę – opowiada Sitek.
K. nie spodziewał się, iż może dojść do tragedii, bo kobieta – jak wyznał śledczym – o własnych siłach wyszła z pokoju. On sam poszedł spać. Kilka godzin później znalazł partnerkę w łazience i zadzwonił po pogotowie.
44-latek został zatrzymany. Przedstawiono mu zarzut z art. 156 kodeksu karnego – spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, którego skutkiem jest śmierć 35-latki. Grozi mu od dwóch do 12 lat więzienia.
Jak informuje prokuratura, dowody zgromadzone w tej sprawie na tym etapie śledztwa nie pozwoliły na przedstawienie mu zarzutu zabójstwa. – Wszystko wskazuje na to, że sprawca nie działał w zamiarze bezpośrednim lub ewentualnym pozbawienia życia kobiety. W oględzinach na miejscu zdarzenia, oprócz techników kryminalistyki, uczestniczył także biegły z zakładu medycyny sądowej WUM oraz biegły z zakresu genetyki. Dokładnie przeanalizowano sposób zadawania ran. W takich przypadkach istotne są też części ciała, w które są zadawane ciosy – mówi „Stołecznej” prokurator Marcin Saduś, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Sąd w Wołominie aresztował Radosława K. na trzy miesiące.
WYBORCZA.PL