Jedna z najpilniejszych potrzeb naszej armii to zakup nowych okrętów podwodnych. Były już szef MON Antoni Macierewicz, przekonywał i zapewniał wielokrotnie, że pozyskanie okrętów podwodnych jest dla kierowanego przez niego resortu priorytetem. Pojawiła się deklaracja, że kupimy je od Francuzów. Obecne kierownictwo resortu tonuje jednak nastroje – na okręty przyjdzie nam jeszcze poczekać…
„Obecnie trwają ostatnie prace Zespołu do spraw wypracowania rekomendacji dla Ministra Obrony Narodowej w zakresie pozyskania Okrętu Podwodnego Nowego Typu (OPNT) w ramach realizacji WO kr. ORKA. Rekomendacja wspomnianego zespołu pozwoli ministrowi na podjęcie odpowiedniej decyzji” – odpowiedziało biuro prasowe ministerstwa na pytania rozgłośni o stan prac nad pozyskaniem nowych okrętów podwodnych. To mało optymistyczne słowa, bowiem dowodzą, że w służbie Marynarki Wojennej jeszcze długo pozostaną okręty Kobben.
Decyzję co dalej podejmie powołana przez ministra Mariusza Błaszczaka komisja, która oceni, czy okręty podwodne lepiej kupić okręty z tzw. „wolnej ręki”, prowadząc negocjacje z poszczególnymi oferentami, czy lepiej ogłosić przetarg. Oznacza to w zasadzie tyle, że na razie nie zastanawiamy się co kupić, ale jak kupić.
Macierewicz przekonywał, że jesteśmy blisko zakupu, mieliśmy je nabyć – być może wraz z pociskami manewrującymi – od Francuzów. Teraz okazuje się, że na realizację tego programu przyjdzie nam poczekać. Obecnie, polska Marynarka Wojenna dysponuje trzema 50-letnimi okrętami podwodnymi klasy Kobben. Jesienią ub. roku, najnowszy (mający 30 lat) okręt ORP Orzeł, uległ poważnemu uszkodzeniu w wyniku pożaru. Do uszkodzenia doszło w Stoczni Marynarki Wojennej, gdzie był remontowany.
FAKT.PL