Pojawia się coraz więcej teorii na temat okoliczności śmierci Magdaleny Żuk. Dziwne zachowanie młodej kobiety, która wyjechała na wczasy do Egiptu, natychmiast zwróciło uwagę innych turystów i personelu hotelu, w którym przebywała Polka.
Według relacji świadków, Magdalena zachowywała się agresywnie, była nadpobudliwa i zlękniona. 27-latka miała konwulsje, chodziła po dachu hotelu, rzucała się na personel szpitala i traciła świadomość. Miejscowy lekarz stwierdził, że były to problemy natury psychicznej, jednak bliscy Polki wyznali, że nigdy nie miała ona takich objawów. Co zatem mogło się dziać z Magdaleną? Zapytaliśmy o to lekarza psychiatrę.
– Najczęściej za pobudzenie, taką dysforię (wyolbrzymianie pewnych sytuacji, co powoduje nieadekwatne reakcje tj. gniew, złość, żal, zniechęcenie lub agresję – przed. red) i zachowania agresywne odpowiadają tzw. dopalacze z grupy mefedronu. Chodzi o mefedron, 3-MMC, 4-MMC, czyli o jego pochodne. Oczywiście w grę może wchodzić również kokaina i amfetamina – mówi w rozmowie z Fakt24 lekarz psychiatra Tomasz Woźniak. – Nie chciałbym podawać nazw leków powodujących takie stany, przecież często można je kupić nawet bez recepty. To by był już instruktarz. Bardzo często po zażyciu tych środków osoby zachowują się też paranoicznie, mają wrażenie, że ktoś je śledzi, oglądają się za siebie – twierdzi specjalista.
Magdalena Żuk od samego początku zwracała na siebie uwagę odpoczywających w hotelu „The Three Corners Equinox Beach Resort”. Goście mówili o tym, że młoda kobieta była zlękniona, często się rozglądała dookoła i można było odnieść wrażenie, że czegoś lub kogoś bardzo się bała. Świadkowie relacjonowali również, że podczas pobytu 27-latka piła bardzo dużo wody i mało jadła. To również może nie być przypadkowe. Wiadomo, że po zażyciu mefedronu człowiek cały czas czuje suchość w ustach, a podczas końcowego etapu działania narkotyku traci apetyt.
Od innych świadków dowiadujemy się, że Magdalena zachowywała się agresywnie (co widać również na nagraniu ze szpitala), miała konwulsje i wychodziła na dach budynku. Te zachowania również mogą świadczyć o zażyciu narkotyku. Mefedron jest znany z tego, że powoduje drgawki, konwulsję oraz halucynacje. Właśnie te ostatnie mogły się stać przyczyną nocnych spacerów Polki po dachu hotelu. Nieraz w mediach były opisywane sytuacje, kiedy osoby mające halucynacje robiły bardzo dziwaczne rzeczy, w tym usiłowały wyskoczyć przez okno lub balkon, tłumacząc swoje zachowanie tym, że jakiś głos im kazał to zrobić.
Magdalena po okresie silnej nadpobudliwości i agresji była senna i apatyczna. Później 27-latka znów wracała do niebezpiecznych, gwałtownych zachowań. Lekarz, Ahmed Shawky, który jako pierwszy badał Polkę, stwierdził, że kobieta ma problemy natury psychicznej. Nie miał jednak kwalifikacji, by zająć się osobą z tak poważnymi objawami. Magdalena nie otrzymała wówczas żadnej pomocy. Piątkową noc sama spędziła w hotelu, to właśnie wtedy według relacji świadków wyszła na dach budynku. W sobotę 27-latka miała wrócić do Polski, jednak przed wylotem stwierdzono, że w takim stanie Magdalena nie może wejść na pokład. Niedługo po tym nasza rodaczka trafiła do szpitala. Właśnie tam tragicznie zakończyło się jej życie. Kobieta wyskoczyła przez okno z drugiego piętra. Lokalni lekarze mówią, że jej stan był ciężki, ale stabilny. Pomimo tego serce 27-latki nagle się zatrzymało.
Bliscy kobiety twierdzą, że Magdalena Żuk nigdy nie miała podobnych objawów i sprawiała wrażenie osoby całkowicie zdrowej psychicznie. Co zatem mogło stać się przyczyną tak nagłego pogorszenia się samopoczucia Polki? Środki psychoaktywne wydają się być w tym przypadku trafnym wytłumaczeniem. Na razie nie da się jednak jednoznacznie stwierdzić co jest przyczyną śmierci 27-latki. Miejmy nadzieję, że sekcja zwłok pomoże odpowiedzieć chociaż na niektóre pytania.
FAKT.PL