Na zdjęciu mamy kawałek niekompletnego z każdej strony Mausera pokrytego zaawansowaną korozją (historyczny karabin z czasów II wojny światowej) i zardzewiałą łuskę szkolną do rusznicy z lat powojennych, bez prochu, bez pocisku, ale z aktywną spłonką. Karabin ma za to część lufy z komorą nabojową. Co to oznacza? Że jeden i drugi przedmiot posiada „istotne części broni i amunicji”.
Żeby była jasność, w naszej ustawie o broni i amunicji mamy zapis mówiący, że bronią lub amunicją są także gotowe lub obrobione istotne części broni lub amunicji… i to nawet zardzewiałe. Więc sam zardzewiały bębenek nabojowy od rewolweru jest bronią… Ergo posiadanie takiej broni i amunicji jak na zdjęciu bez stosownego pozwolenia lub bez działalności muzealnej jest… przestępstwem (zwłaszcza intensywnie napiętnowanym w dobie tzw. walki z terroryzmem).
Do paki sąd może wsadzić nas za zardzewiałe destrukty na trzy lata. W praktyce tego typu absurdalne rozprawy kończą się nierzadko wyrokiem w zawieszeniu i karalnością w papierach (a to ma dla wielu osób bolesne konsekwencje). Witamy w Polsce, gdzie przestępcy (dane za miesięcznikiem „Strzał”) do swoich działań używają broni nowoczesnej, nie zabytkowej, sprawnej i pochodzącej w większości z magazynów – uwaga!!! – policyjnych i wojskowych, ale wykrywalność „arsenałów” broni w nielegalnych zachowkach rośnie policji dzięki nalotom na domy poszukiwaczy skarbów i wyrywaniu z ich kolekcji takich arsenałów jak wyżej zaprezentowany. Dlatego o komentarz do „broni” i „amunicji” ze zdjęcia poprosiliśmy eksperta:
Z Pawłem Zaniewskim, kolekcjonerem broni i dyrektorem Muzeum Oręża i Techniki Użytkowej rozmawia Robert Wyrostkiewicz
Czy destrukty broni i amunicji, jak to co widzimy na zdjęciu, zwykły Kowalski może mieć u siebie w domu, czy staje się wtedy groźnym przestępcą?
– Według obecnych przepisów (a raczej ich interpretacji) oczywiście nie może. Destrukt karabinu posiada lufę, która jest istotna częścią broni, a łuska posiada niezbitą spłonkę, która jest istotną częścią naboju (tak wynika z zapisu ustawy o broni i amunicji).
No ale chyba powinien takie rzeczy każdy Polak móc mieć jako chociażby przedmiot historyczny, może sentymentalny?
– Odpowiedź na drugie pytanie nie jest łatwa. Moim zdaniem posiadanie tzw. destruktów broni i amunicji nie powinno być zakazane o ile przedmioty były by w stanie technicznym uznanym za niezdolny do normalnego działania czy zastosowania. Każdy kto chciałby zbierać tzw. destrukty powinien mieć taką możliwość. Czym innym jest posiadanie w pełni sprawnej broni i amunicji, a czym innym 70-letni przedmiot „zjedzony” przez rdzę. Można oczywiście spierać się o możliwości techniczne przystosowania takiego przedmiotu do użytku, czyli sprawności technicznej. Ale… ja, mówię oczywiście czysto teoretycznie, będąc terrorystą, bo to ten problem jest teraz najbardziej medialny, ale całkiem nieistotny od strony statystyk sposobów uśmiercania, nie opierałbym moich przygotowań do zabicia kogokolwiek o przedmioty, które z racji uszkodzeń mają prawie stuprocentową zawodność. Wybrałbym raczej ciężarówkę, co zresztą jest robione lub środki chemiczne, ewentualnie skonstruował bombę. Dostępność do chemikaliów oraz opisów tworzenia materiałów wybuchowych jest powszechna.
Wracając do tzw. destruktów chciałbym powiedzieć, że posiadanie destruktów traktowałbym na równi z posiadaniem zwierząt niebezpiecznych. Bez pozwoleń, ale ze zgłoszeniem. Wystarczyłoby. Oczywiście zgłoszenie nie do policji, tylko do urzędu gminy. Z jednej strony pokazałoby to skalę zjawiska, co w przyszłości przełożyłoby się na edukację, a z drugiej strony podniosło świadomość i odpowiedzialność. „Chcesz mieć destrukty, dobrze, ale zgłoś to i zapewnij im odpowiednie warunki przechowania: bezpieczne dla ciebie i innych osób oraz uniemożliwiające dalszą degradacje przedmiotu”.
Dziękuję za rozmowę.
Paweł Zaniewski, dyrektor Muzeum Oręża i Techniki Użytkowej w Kobyłce, prezes Stowarzyszenia Polskich Muzealników Prywatnych ([email protected]), prezes Fundacji „Eksponat” , skarbnik Mazowieckiego Stowarzyszenia Historycznego „Exploratorzy.pl”.
ROBERT WYROSTKIEWICZ, PRAWY.PL