Młodzi żołnierze wkurzeni na odchodzących dowódców. „Uciekli przed Macierewiczem, z nas robiąc więźniów „dobrej zmiany”

Z Wojska Polskiego odeszło już prawie 30 generałów i ponad 250 pułkowników. Powód tego lawinowego odpływu doświadczonych oficerów jest jeden. Nie akceptują oni tego, jak traktują ich Antoni Macierewicz, Bartłomiej Misiewicz i reszta kontrowersyjnego kierownictwa resortu obrony.

Z tego odpływu kadry dowódczej powinni cieszyć młodzi żołnierze, przed którymi teoretycznie otwiera się ścieżka szybkiej kariery. Wielu z nich ma jednak do odchodzących dowódców wielki żal. – Oni uciekają, a my zostajemy więźniami „dobrej zmiany” – słyszymy.

Unieśli się honorem

„Jeszcze jestem oficerem WP, choć pewnie już niedługo… Przeżyłem różne rządy i wielu ministrów, ale nigdy dotąd etos armii, ranga munduru i żołnierski honor nie leżały tak nisko jak obecnie. Wystarczyło niewiele ponad rok, by wszystkie te wartości legły w gruzach. Nie jest to czas dla prawdziwych żołnierzy, dla ludzi honoru” – czytamy w liście, który naTemat otrzymało od jednego z polskich żołnierzy.

LIST ŻOŁNIERZA

przesłany do naTemat 25 stycznia 2017 r.

Taka polityka doprowadziła do tego, że kadra wojskowa jest zastraszona i zestresowana, kipiąca emocjami, rozbita wewnętrznie, nieufna wobec siebie, nieufna też wobec państwa, które może pozbawiać praw, podeptać żołnierski honor i żołnierskie życiorysy, podzielić je na słuszne i na niesłuszne. Morale wojska zaczyna sięgać dna. Czytaj więcej

W swojej relacji doświadczony oficer skarży się także na „młodych, którzy przyklaskują wszelkim 'dobrym zmianom’ w wojsku”. To prawda, że Antoni Macierewicz na takim gruncie chce budować swoją armię, ale, jak relacjonują dziś w rozmowie z naTemat, żołnierze młodego pokolenia, wśród nich zadowolenie z fali ucieczek dowódców wcale nie jest tak powszechne.

Dowódcy zawiedli młodych

– Zadowolenie? Z czego…? – pyta retorycznie Sebastian*, 32-latek z jednej z jednostek na Pomorzu. – Jasne, że każdy młody człowiek liczy w pracy na to, iż powoli będą się zwalniać dla niego miejsca i nikt nie lubi okupowania stanowisk przez starsze pokolenie. Jednak z powodu tego, jak wygląda obecny odpływ kadr cieszyć mogą się tylko idioci lub garstka tych, którzy wiedzą, jak wejść w ministerialne tyłki – stwierdza gorzko.

I podkreśla, że do odchodzących masowo dowódców ludzie z jego roczników mają wielki żal. – Nie przepadam za wiceministrem Kownackim, jak i całą resztą obecnego MON, ale on to jednak trafnie ujął, że kapitanowie uciekają ze statków. Tyle, że według Ministra te statki są w najlepszej formie, ale my wiemy, że to ucieczki z okrętów tonących – mówi nam młody żołnierz.

Wtóruje mu Anna*, świeżo upieczona oficer i jedna z wciąż niewielu polskich żołnierek. – Oni zostawiają nas w wyjątkowo trudnej sytuacji. Właściwie pozbawiając swoich ludzi jakiejkolwiek ochrony przed tymi wszystkimi szaleństwami. Odchodzą, bo nie mogą wytrzymać Macierewicza? To ma imponować?! Chyba są jednak gorsze próby psychologiczne, które dowódca powinien wytrzymać. Powinien brać takie rzeczy „na klatę”, by chronić swoich ludzi – bulwersuje się na falę dymisji.

Czytaj także: Rozdmuchiwanie konfliktu na Ukrainie to SZANTAŻ amerykanów wobec Polski!

I tłumaczy, dlaczego żołnierze z jej pokolenia są tak głęboko rozgoryczeni zachowaniem odchodzących dowódców. – Oni tak łatwo uciekają, bo mają gdzie. Mogą zrobić płynne przejście na emeryturkę. Mogą pokazać politykom środkowy palec i nie ryzykują tym, że zostaną bez pracy, pieniędzy i dachu nad głową. My takiego luksusu nie mamy. Niech się więc po odejściu nie dziwią i nie oburzają, że młodzi nie stawiają oporu „dobrej zmianie”. Jesteśmy jej więźniami, a ich ucieczki tylko tę sytuację pogorszyły – stwierdza.

„Zmiana pokoleniowa to lipa”

Rozmowa z młodymi żołnierzami rozwiewa też powszechne przekonanie, że przed pokoleniem 30-40-letnich żołnierzy czystki i rezygnacje otwierają teraz drogę do szybkiej kariery. – MON co prawda zrobił tak, że można zaliczyć szybki awans, od razu o parę stopni, ale jest jak zawsze – co innego teoria, co innego praktyka. Zwolnione miejsca wcale nie trafiają do młodych. Na przykład u mnie kilka miesięcy temu ledwo 40-letniego pułkownika zastąpił dziad dobijający do 50-tki. Wystarczy dokładnie zerknąć na nowe nominacje i zobaczycie, że zmiana pokoleniowa to tak naprawdę lipa – przekonuje Sebastian.

Oboje naszych rozmówców przyznaje, że choć im trudniej niż pułkownikom i generałom bezproblemowo opuścić Wojsko Polskie, także rozważają „ucieczkę”, jeśli sytuacja w armii szybko się nie uspokoi. Gdzie? Na emeryturę są zbyt młodzi, ale – jak donosiliśmy w naTemat w ubiegłym roku – na takich, jak oni czekają z otwartymi ramionami różnego rodzaju korporacje chętnie czerpiące świetnie wyszkolone przez państwo kadry z wojska i służb.

– Sytuacja polityczno-społeczna w Polsce jest obecnie tym lepsza dla takiej rekrutacji, że tacy żołnierze to ludzie ok. 30-tki, którzy przyszli do woja i zrobili w nim karierę za ekipy Tuska. To tacy ludzie, których nowa władza nazywa lemingami, a oni niezbyt wyobrażają sobie służyć pod panem Antonim – oceniał polski headhunter jednej z brytyjskich firm tego typu.

JAKUB NOCH, NATEMAT.PL

Więcej postów