Po wysadzeniu pomnika w Hucie Pieniackiej, reakcja polskiego MSZ była chwiejna i bardzo łagodna, jakby obawiano się zajęcia zdecydowanego stanowiska. No i nie trzeba było długo czekać – mówi Kresom.pl o sprawie profanacji polskiego cmentarza w Bykowni ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Komentuje też powołanie Polsko-Ukraińskiego Forum Partnerstwa.
– Po wysadzeniu w powietrze pomnika ofiar UPA i SS Galizien w Hucie Pieniackiej, reakcja polskiego MSZ była szalenie chwiejna i bardzo łagodna. Wyglądało to wręcz tak, jakby strona polska obawiała się zająć jasne i zdecydowane stanowisko – mówi Kresom.pl ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. – Zabrakło też reakcji pana prezydenta Andrzeja Dudy i pani premier Beaty Szydło – zaznacza.
– Poprzez analogię, gdyby w Polsce doszło do zniszczenia pomnika ofiar holokaustu, to miałaby miejsce interwencja najwyższych władz Izraela, USA i UE. Natomiast zachowanie strony polskiej jest wręcz zachętą dla jakiś kolejnych działań. Ponieważ widać, że tutaj nie będzie stanowczo. No i nie trzeba było długo czekać. Po paru tygodniach doszło do kolejnego wydarzenia – tym razem pod samą stolicą Ukrainy, Kijowem – mówi ks. Isakowicz-Zaleski.
Duchowny zwraca uwagę, że w przypadku Huty Pieniackiej strona polska nie oddelegowała swoich prokuratorów. – Wszystko oddano w ręce Ukraińców, bez jakiejkolwiek kontroli ze strony polskiej – mówi ks. Isakowicz-Zaleski, dodają, że również uważa to za okazanie słabości. – Natomiast media rządowe natychmiast, bez sprawdzenia sprawy, przyjęły bezkrytycznie interpretację strony ukraińskiej, że jest to prowokacja rosyjska. I od razu tak ustawiono sprawę, że winna jest Rosja.
– Natomiast obecnie, moim zdaniem, minister Witold Waszczykowski kompletnie się w tych sprawach gubi. Jego wypowiedzi są nieraz kuriozalne. Myślę, że w tej chwili jedynym rozwiązaniem jest pełny nadzór strony polskiej nad śledztwem, które prowadzone jest ws. Huty Pieniackiej i Bykowni – uważa ks. Isakowicz-Zaleski.
Jak informowaliśmy wcześniej, najpewniej w nocy z wtorku na środę na pomniku upamiętniającym polskie ofiary z tzw. ukraińskiej listy katyńskiej na cmentarzu w Bykowni pod Kijowem pojawiły się napisy gloryfikujące ukraińską dywizję kolaboracyjną Waffen-SS „Galizien”. Nieznani sprawcy próbowali również zniszczyć łomem wejście na polską część cmentarza. Na jednej z kolumn flankujących wejście, którą próbowano przewrócić, również znalazły się napisy, w tym częściowo namalowane runy SS. Zdewastowano też ukraińską część cmentarza, gdzie na wielkich tablicach z nazwiskami ofiar i cokole z płaskorzeźbą napisano „OUN-UPA”, „SS Hałyczyna”, a obok także wulgarne „ku..a”.
Jak zwracaliśmy uwagę, mimo tego, że dewastację pomników na cmentarzu w Bykowni zauważono już w środę rano, to do popołudnia nie było na ten temat w zasadzie żadnej informacji w mediach ukraińskich. Pojawiły się one dopiero późnym popołudniem, gdy o sprawie powszechnie informowały już polskie media.
Zdaniem ks. Isakowicza-Zaleskiego, zachowanie strony ukraińskiej generalnie jest zaskakujące. Zwraca uwagę, że mamy do czynienia z całą serią spraw, nie tylko ws. zniszczenia dwóch bardzo ważnych pomników na Ukrainie. – Tu chodzi w ogóle o zachowania władz ukraińskich. Zakaz wjazdu prezydenta Przemyśla na Ukrainę, to wręcz takie małe wypowiedzenie wojny. Podobnie jak ustawiczne gloryfikowanie zbrodniarzy z UPA. Na Ukrainie ciągle obowiązuje ustawa ukraińskiego parlamentu z 5 kwietnia 2015 roku, która nie tylko gloryfikuje UPA, ale również pozwala karać wszystkie osoby, w tym cudzoziemców – a więc również Polaków – za sprzeciwianie się tej gloryfikacji. Praktycznie, rząd polski ustępuje Ukrainie we wszystkim i nie reaguje na działania, które godzą w dobro obywateli polskich. A równocześnie zapewnia stronę ukraińską, że i tak będzie przerzucał pieniądze z polskiego budżetu do budżetu ukraińskiego. Moim zdaniem to ukazanie ogromnej słabości wobec Ukrainy.
W rozmowie z Kresami.pl ks. Tadeusz Isakowicz – Zaleski odniósł się również do powołania w ostatnich dniach Polsko-Ukraińskiego Forum Partnerstwa, którego działalność została zainaugurowana w MSZ. – To jest towarzystwo wzajemnej adoracji, za pieniądze polskich podatników – mówi duchowny. Zwraca uwagę, że strona polska powołała taką inicjatywę, na co w zasadzie zupełnie nie reaguje strona ukraińska. – Po ich stronie nie ma takiego odpowiednika. Widać, że ta polityka ustawicznych pokłonów i ustępstw jest już kuriozalna.
Odnosząc się do składu osobowego Forum, duchowny mówi jasno: – Ten skład jest żenujący, gdyż są to osoby, jak określano, „miłośnicy Ukrainy”. Tutaj nie chodzi o to, żeby polski podatnik opłacał kolejne grupy miłośników, tylko ludzi, którzy będą twardo prowadzili negocjacje i dbali o interes Polski. A tu wyraźnie widać, że ci państwo, zebrani w ramach Forum, będą dbali o interes ukraiński. Czyli po jednej i po drugiej stronie będą „miłośnicy Ukrainy”.
KRESY.PL / MAREK TROJAN