Przesilenie w Sejmie. Rząd użyje siły?

To może być powrót do normalności lub dalsza eskalacja narastającego od miesiąca największego sejmowego kryzysu od lat. W środę w samo południe rozpoczną się pierwsze w tym roku obrady polskiego parlamentu. I pierwsze od pamiętnego 16 grudnia 2016, czyli dnia, gdy opozycja rozpoczęła okupację gmachu przy Wiejskiej. A posłowie PiS musieli opuszczać go przy asyście policji. Jakie polityczne scenariusze rysują się na ten dzień?

Wielu spodziewa się emocji, politycznej burzy i awantury. Jednak parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej – jak wynika z naszych informacji – ustalili na wczorajszych obradach klubu, które zakończyły się późnym wieczorem, iż są gotów przerwać trwającą od niemal miesiąca okupację sali plenarnej. Decyzje mają być podejmowane jeszcze dziś rano, ale ich ostateczny kształt będzie zmieniać się w zależności od rozwoju wydarzeń na Wiejskiej. W każdym razie lider Platformy Grzegorz Schetyna – od początku sejmowej okupacji sceptyczny wobec jej sensu – chce zbić polityczne punkty na całym zamieszaniu. Mimo iż wielu wskazuje na niego, jako tego, który wizerunkowo stracił na całym przedsięwzięciu i dał się „ograć” przed młodych posłów Platformy. Ale narzędzia do rozwiązania tego politycznego pata leżą dziś w jego rękach. On sam na wczorajszym klubie PO mobilizował swoich parlamentarzystów.

W publicznych wypowiedziach tuż przed rozpoczęciem dzisiejszych obrad ważni politycy PO wciąż jednak wysyłają niejasne sygnały. – Pewnie będą emocje, godz. 12:00 będzie godziną graniczną. Ale my jesteśmy spokojni. Pozwolimy marszałkowi Kuchcińskiemu wznowić obrady. Ale nie ma możliwości rozpoczęcia kolejnego posiedzenia, gdy nie jest zamknięte poprzednie – mówił w środę rano w TVN24 Sławomir Neumann. To właśnie szef klubu PO na początku tygodnia po wolcie Ryszarda Petru prezentował najbardziej konfrontacyjny wobec PiS język. Jego wypowiedzi nie wskazywały, by Platformie zależało na wygaszeniu sporu. – Nie wywiesimy białej flagi – powtarzał w rozmowie z mediami.

Była to oczywiście aluzja do zachowania lidera .Nowoczesnej, który najpierw zgodził się negocjować kompromis z PiS, a potem rakiem się z niego wycofał. To właśnie Ryszard Petru w ostatnich dniach najbardziej stracił wizerunkowo, a jego polityczny zjazd zaczął się od kompromitacji związanej z sylwestrowym wylotem do Portugalii z partyjną koleżanką. Petru zapowiedział przerwanie okupacji, Schetyna w środę rano w TOK FM przyznał: – Nie wyjdziemy z Sejmu, jeśli prawo nadal będzie łamane.

Sławomir Neumann dorzucił zaś w TVN24, drwiąc z lidera .Nowoczesnej: – Petru dał się ograć Kaczyńskiemu. Dał się wpuścić w kanał przygotowany przez PiS. Myślał, że znalazł światełko w tunelu. No nie znalazł.

Szef klubu PO wyraził nadzieję, iż w razie potrzeby posłowie .Nowoczesnej staną ramię w ramię z Platformą na mównicy sejmowej – tak jak w piątek 16 grudnia. Dla Platformy poprzednie posiedzenie Sejmu bowiem wciąż się nie zakończyło. Bo zdaniem polityków tej partii budżet w grudniu przegłosowano nielegalnie. A to asumpt do dalszych protestów.

Faktem jest, że młodych posłów PO (tzw. wewnętrzną opozycję) ze współpracownikami Schetyny łączy to, iż obie grupy najbardziej chciałyby – jakkolwiek absurdalnie to brzmi – rozwiązania siłowego. Czyli wyprowadzenia ich z sali plenarnej przez Straż Marszałkowską. Marszałek Sejmu rozważa wymierzenie kar finansowych dla okupujących Sejm parlamentarzystów opozycji. Ten wariant – jak usłyszeliśmy od polityków PiS – był poważnie brany pod uwagę. Ale w PiS są także wątpliwości, czy warto w ten sposób dalej podgrzewać i tak wystarczająco gorącą już atmosferę.

Rzutująca na klimat politycznej środy będzie niewątpliwie postawa kierownictwa PiS. O „obniżaniu temperatury sporu” mówił w środę rano w radiowej „Jedynce” marszałek Senatu Stanisław Karczewski. To on był odpowiedzialny za organizację spotkań negocjacyjnych między szefami klubów parlamentarnych. To również Karczewski stał się twarzą wygaszania sporu między władzą a dziennikarzami. PiS w tym wypadku zrobił krok w tył: przedstawiciele mediów będą mogli wchodzić do gmachu przy Wiejskiej na starych zasadach. Decyzja ta – mimo iż sprzeczna z zamiarami marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego – wytrąca argument politykom PO, dla których rzekome wyrzucenie dziennikarzy z Sejmu stało się jednym z pretekstów do rozpoczęcia okupacji parlamentu.

Przed Sejmem odbędzie się dziś demonstracja Komitetu Obrony Demokracji. Jarosław Kaczyński przestrzegał na wczorajszym posiedzeniu klubu PiS, by posłowie i senatorowie jego partii nie dali się sprowokować. Jak relacjonuje portal 300POLITYKA, prezes PiS nawiązał też do słów Ryszarda Petru, który zasugerował „inną formę protestu” wobec działań partii rządzącej. Wiadomo, iż ochrona budynku przy Wiejskiej będzie dziś wzmocniona – również przez oficerów Biura Ochrony Rządu.

Gotowość w BOR na ten tydzień zarządzono już w ubiegłym tygodniu. Oficjalnie PiS będzie przekonywało, że chodzi jedynie o bezpieczeństwo: i posłów w Sejmie i tych, którzy mogą być narażeni na ataki demonstrantów jak w piątek 16 grudnia.

Pojawiały się też plotki o tym, że rząd szykuje rozwiązanie siłowe i przygotowuje się do usunięcia siłą protestujących na sali sejmowej posłów. Jednak wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński jasno powiedział, że mimo iż posłowie łamią prawo, to wariant siłowy nie wchodzi w grę.

Jarosław Kaczyński stwierdził z kolei wczoraj, że ma nadzieję, iż rozpoczynające się w środę obrady odbędą się na sali plenarnej – a nie w Sali Kolumnowej. O ile nie dojdzie do „jakichś nadzwyczajnych wydarzeń” – podkreślił prezes PiS.

I to stwierdzenie pozostawia otwartą furtkę do wielu scenariuszy, które mogą zrealizować się w tym gorącym politycznym tygodniu.

FAKT.PL

Więcej postów