Sejmowa Komisja Regulaminowa zajmie się dziś wnioskiem o uchylenie immunitetu posłowi PiS Łukaszowi Zbonikowskiemu (39 l.). Jego żona Monika tłumaczy Fakt24, dlaczego o to walczy. – Zawsze byłam mu wierna, zaufałam mu i latami znosiłam jego opryskliwość i poniżanie przed naszymi znajomymi.
W tym samym czasie przez kilka lat to on regularnie mnie zdradzał i latami kłamał. Nie chcę pozbawiać go majątku, ograniczać praw rodzicielskich. Chcę jedynie spokoju – wyznaje w rozmowie z Fakt24 Monika Zbonikowska, żona posła PiS.
Fakt24: Minęło 14 miesięcy od kampanii wyborczej do Sejmu. To wówczas pani mąż, Łukasz Zbonikowski, chciał panią pobić. Sprawę jednak umorzono. Potem walczył przed sądem o obniżenie alimentów na państwa dzieci. Dlaczego dopiero dziś zdecydowała się pani o tym opowiedzieć publicznie?
Monika Zbonikowska: Z bezsilności. Wcześniej sądziłam, że lepiej nie zabierać głosu, ale Łukasz opowiadając w mediach liczne kłamstwa na mój temat, nie pozostawił mi wyboru. Wpływy, których używa, by mnie uciszyć i zastraszyć, zmusiły mnie do działania. Dziś w Sejmie komisja regulaminowa rozpatruje mój wniosek o to, czy uchylić mu immunitet. Jest to konieczne, aby Łukasz odpowiedział przed sądem za napad na mnie.
Jakie ma pani dowody?
– Mam nagrania jego napaści z 11 września 2015 r. i lipca tego roku. Mogłam dużo wcześniej doprowadzić do jego oskarżenia, ale łudziłam się, że uda nam się pokojowo porozumieć i nie wywlekać na światło dzienne prywatnych spraw. Byłam naiwna. W najgorszych koszmarach nie sądziłam, że będzie zdolny do takich podłości. Nie ma odwagi stanąć ze mną twarzą w twarz w sądzie, a dowody przeciwko niemu są miażdżące. Zależy mi tylko na tym, żeby nie był bezkarny.
Poseł Zbonikowski twierdzi, że to on jest ofiarą. Zarzuca pani przeciąganie sprawy rozwodowej i oczernianie przed wyborcami.
– Czy gdyby rzeczywiście czuł się niewinny, zasłaniałby się immunitetem? Odkąd triumfalnie ogłosił na Facebooku, że partia ponownie przyjęła go w swoje szeregi, przy okazji dołączając decyzję z podpisem Jarosława Kaczyńskiego, życie moje i dzieci stało się koszmarem. A ja nie chcę pozbawiać go majątku czy ograniczać mu praw rodzicielskich, nie chcę się bać, pragnę jedynie spokoju. Zawsze byłam mu wierna, zaufałam mu i latami znosiłam jego opryskliwość i poniżanie przed naszymi znajomymi. W tym samym czasie przez kilka lat to on regularnie mnie zdradzał i latami kłamał.
Czemu zatem sprawa rozwodowa w sądzie tak długo się ciągnie?
– To jego gra na zwłokę i rozpaczliwa próba ratunku. PiS nie przyznaje się, że nie ma na niego wpływu, ale tym bardziej powinni szybko pozbawić go immunitetu, by mógł dowieść swojej niewinności. Łukasz posunie się do wszystkiego, by błaganiem, podstępem, być może nawet szantażem, wymusić na kolegach, by kryli jego występki. Czy to normalne, że mimo wszystkich afer z jego udziałem i tego, że dwukrotnie na mnie napadł, żaden z 234 posłów PiS nie miał odwagi wypowiedzieć się w tej sprawie?
Przed wyborami działacze PiS mówili, że dla człowieka o takiej moralności nie ma miejsca w partii. Zapowiadali, że wyciągną wobec niego konsekwencje, grozili procesami za prowadzenie kampanii wbrew partii, apelowali w liście do mieszkańców, by na niego nie głosować. Jednak, kiedy cudem udało dostać się mu do Sejmu, wszyscy nabrali wody w usta. Mi nie chodzi o to by zniszczyć mu karierę, ale o zwykłą, ludzką sprawiedliwość. Nie może być przyzwolenia na to, by ktoś kto podnosi rękę na drugą osobę, tylko dlatego, że jest posłem, pozostawał bezkarny. Już sam fakt, że trzy miesiące zajęło zwołanie komisji regulaminowej, niezbędnej do procedury pozbawienia go immunitetu, mówi sam za siebie.
Teraz chce pani zemsty?
– Ja się tylko bronię, co w jego oczach jest moim największym przewinieniem! On jest wielkim posłem, a wszyscy wokół powinni mu służyć. Udaje ofiarę i bezwstydnie opowiada, że całe zło, jakie go spotkało, to moja wina. W jego opinii żona jest od gotowania i prania, może być poniżana, zdradzana i bita, ale ma cicho siedzieć i wszystko potulnie znosić. Wytrzymywałam to latami, ale teraz mówię dość.
Przepraszam, ale nie rozumiem – co jest pani winą?
– Chociaż dysponuję stuprocentowymi dowodami jego zdrady, zarzuca mi, że to ja zniszczyłam rodzinę, bo kiedy mnie pobił, poszłam na policję. Powtarzał mi wielokrotnie, że cała afera i jego polityczne problemy wzięły się stąd, że nie siedziałam cicho, kiedy na mnie napadł. Przecież to kuriozalne! To Łukasz od kilku lat miał romans, prawie nigdy nie było go w domu, byłam mu potrzebna tylko w czasie kampanii. Przy mnie mógł się pokazać się jako dobry mąż, czuły ojciec, wierny katolik i porządny człowiek. Po serii skandali, w jakie się wplątał, było to mu niezbędne. Wierzyłam, kiedy mówił, że to wszystko pomówienia jego politycznych konkurentów, ale teraz sama znalazłam dowody na jego malwersacje i kombinowanie. Ratuje go tylko przeciąganie sprawy rozwodowej i to, że utajnił wszystkie toczące się sprawy.
Co pani czuje, gdy czyta pani w wywiadach, że nigdy by pani nie zrobił krzywdy, bo jest pani matką jego dzieci?
– Czy ktoś taki nasyłałby na mnie wielokrotnie i bezpodstawnie policję? Przyjeżdżałby w asyście rosłych ochroniarzy i straszył? Siłą wyrzucał mnie ze wspólnego pola, wiedząc, że aby wywiązać się ze zobowiązań w związku z otrzymaną przez nas dotacją, muszę uprawiać ziemię? Z premedytacją zaorywałby to, co ja wcześniej zasiałam? Był agresywny, ubliżał mi nawet przy dzieciach? Zresztą, nawet wtedy, kiedy jeszcze byliśmy razem, nie szanował mnie, np. w ostatnich dniach mojej ciąży za pieniądze podatników pojechał do Paryża, prawdopodobnie z kochanką….O życiu żony cynicznego polityka mogłabym napisać książkę…
A co z pieniędzmi, które rzekomo chce mu pani zabrać?
– Jak niby miałabym to zrobić? To on zadbał o to, żeby przejąć nasz wspólny majątek. Przelał ogromną kwotę pieniędzy na swoje osobiste konto, przepisał mieszkanie z całym wyposażeniem na swoich rodziców, sprzedał nasze wspólne maszyny i sprzęt rolniczy bez mojej wiedzy i zgody. Przez wiele miesięcy tylko ja spłacałam nasze wspólne kredyty, choć miesięcznie nie zarabiam nawet połowy tego, co on. Sam twierdzi, że wszystkie pieniądze, które zabrał, wydał na kampanię wyborczą. Nie spłaca długów, ale za to dzięki błyskawicznej decyzji sądu rejonowego, blokuje moje konta przez komornika. Występuje jako mój wierzyciel. A alimenty wpłaca na zablokowane przez siebie konto. Ostatnio nawet złożył do sądu wniosek, bym to ja spłaciła wszystkie zaległe długi, bo jak twierdzi – nie ma za co żyć.
Problem w tym, że sama pani wycofała zarzuty pobicia wobec męża. Wyglądało to podejrzanie. Podczas kampanii wyborczej, sama napisała pani oświadczenie do mediów z prośbą o niezajmowanie się sprawą? Wkrótce potem postępowanie umorzono i wyglądało, że sprawę rozdmuchały media.
– UIegłam jego presji i błaganiom. Nigdy jednak nie wycofałam swoich zeznań, bo mówiłam prawdę – zresztą wszystko jest nagrane, a materiał nie pozostawia wątpliwości. Jeśli wszystko inne zawiedzie, zdecyduję się go ujawnić. Łukasz to wie, ale z premedytacją kłamie. Jesienią zeszłego roku, tylko dzięki mnie nie odpowiedział za kradzież z rozbojem, a jednak zamiast dać mi spokój i szybko się rozwieść, od tamtego czasu jego agresja do mnie przybiera coraz większe rozmiary. Jest nadpobudliwy i nieobliczalny. Nie rozumiem jednak, dlaczego prokuratura nie podjęła sprawy napaści na mnie, choć zaatakował mnie drugi raz, a tym razem zajście zostało nagrane kamerą monitoringu.
Poseł twierdzi, że do takiego zdarzenia nie doszło.
– Jeśli będzie trzeba, pokażę film. Kiedy w lipcu tego roku rzucił się na mnie po raz drugi, zdałam sobie sprawę, że jeżeli nie zareaguję, to stale będzie dochodziło do podobnych sytuacji. Boję się, że znowu mnie pobije, a wszyscy odwórcą się ode mnie. Bo przecież on jest posłem partii rządzącej, a ja zwykłym obywatelem.
RADOSŁAW GRUCA