„Stanęliście po stronie organizatorów puczu w Turcji zamiast podziękować tym, którzy puczowi zapobiegli” – z takim oskarżeniem turecki prezydent Recep Erdogan wystąpił w piątek pod adresem amerykańskich generałów. Jego przemówienie w akademii policyjnej w Golbasi cytują BBC i Deutsche Welle.
„Ten, który wydał rozkaz dokonania zamachu stanu pozostaje pod waszą opieką” – mówił Erdogan wskazując po raz kolejny na muzułmańskiego kaznodzieję Fethullaha Gulena, który ma azyl polityczny w USA.
Przypomnijmy, że władze w Ankarze kategorycznie żądają jego ekstradycji, jednak Waszyngton równie zdecydowanie odmawia twierdząc, że nie ma dowodów jego winy.
Wściekłość Erdogana skierowała się szczególnie przeciwko amerykańskiemu generałowi Josephowi Votelowi, szefowi Centralnego Dowództwa armii USA.
Dzień wcześniej gen. Votel ostrzegł bowiem, że masowe czystki dokonywane przez tureckiego prezydenta w armii i aresztowanie dziesiątków generałów będących „partnerami USA” może mieć negatywny wpływ na stosunki Ankary z Waszyngtonem.
„To nie do ciebie należy podejmowanie takich decyzji! Kim ty jesteś? Znaj swoje miejsce!” – krzyczał Erdogan pod adresem generała.
Tymczasem zaniepokojenie trwającą w Turcji falą aresztowań wyraził też dyrektor amerykańskiej agencji bezpieczeństwa National Intelligence James Clapper. Jego zdaniem, działania te mogą doprowadzić do osłabienia walki z Państwem Islamskim, gdyż uderzyły w cały aparat sił specjalnych Turcji.
Według informacji podanych w piątek przez tureckie MSW, w więzieniach przebywa już 18 tys. osób oskarżonych o udział w spisku, głównie wojskowych. Erdogan zdymisjonował i zdegradował prawie połowę najwyższej kadry oficerskiej.
Łącznie w całym kraju z pracy wyrzucono 66 tys. policjantów, urzędników, sędziów. Zamknięto 142 redakcje, aresztowano szereg dziennikarzy.
Tymczasem 9 sierpnia br. Erdogan jedzie do Petersburga na spotkanie z Władimirem Putinem. Do Moskwy poleciał już turecki wicepremier Mehmet Simsek, który omawiał z Rosjanami m.in. budowę gazociągu South Stream przez Morze Czarne do Turcji, współpracę w energetyce jądrowej i zniesienie wszystkich sankcji, które wcześniej Kreml wprowadził przeciwko Ankarze.
Przedstawiciel tureckiego rządu podziękował też Rosji za wsparcie Erdogana w czasie niedawnej próby obalenia go przez puczystów. Tak więc z zawziętych wrogów, którymi byli jeszcze do niedawna od czasu strącenia przez Turcję rosyjskiego bombowca w listopadzie 2015 r., Moskwa i Ankara stają się właśnie wielkimi przyjaciółmi.
Niewykluczone, że tym co ostatecznie skłoniło Erdogana do zmiany frontu była obawa przed masowym uzbrajaniem przez Moskwę separatystów kurdyjskich walczących o oderwanie się od Turcji.
Zdaniem obserwatorów, coraz wyraźniej widać, że pomimo iż Turcja nadal pozostaje w NATO, to coraz bardziej stacza się w objęcia Władimira Putina i niewykluczone, że będzie nawet chciała dołączyć do tworzonej przez niego Unii Euroazjatyckiej.
Jest to tym bardziej prawdopodobne, że dyktatorskie metody rządzenia Erdogana, które dla Unii Europejskiej są nie do przyjęcia, Putinowi w pełni odpowiadają.
REPORTERS.PL