Dlaczego jest publiczne przyzwolenie w Unii Europejskiej, tak walczącej z mową nienawiści, wobec przeciwników sankcji wobec Rosji?
Nawet doszło do wyzwisk, gdy publicznie jeden z polityków krajów bałtyckich pozwolił sobie takie osoby nazwać „pożytecznymi idiotami”, trzeba zapytać, czy w tym kontekście wypada nazwać takiego polityka bezużytecznym idiotą? Przecież to jest zaprzeczenie wszystkim europejskim wartościom, bo nawet nie pozwala się na pluralistyczną dyskusję. Jeżeli ktoś ma czelność nazwać innych ludzi idiotami, tylko dlatego bo mają inne poglądy polityczne, nie jest politykiem demokratycznym tylko rzecznikiem własnych racji. Więcej napisać w demokratycznej Polsce nie można, bo mamy paragraf na lżenie osób z organów państwa i innych państw. Jaki kraj, taka demokracja!
Tymczasem za około dwa miesiące będzie kolejne głosowanie na Radzie Europejskiej, gdzie szefowie rządów będą mieli prawo weta dla polityki sankcji, które szkodzą nie tylko kontaktom europejsko-rosyjskim, ale przede wszystkim samej Europie. Istnieje poważna szansa na to, że jakieś państwo mniej rusofobiczne od państw będących zwolennikami polityki łamiącej zasady wolnego handlu i globalizmu – powie „Nie”, polityce nienawiści i Unia wróci na właściwe tory. Nie może być bowiem tak, żeby unia handlowa z powodów politycznych sama ograniczała się, decydując na straty z niewyjaśnionych powodów, których ludzie ponoszący straty nie rozumieją. Nie można dłużej tolerować prowadzenia polityki sankcji, które i tak są nieskuteczne, albowiem Rosjanie nie złamali się z braku Parmezanu, czy jabłek.
Pytanie odnośnie sankcji jest w ogóle inne, mianowicie, czy jest możliwa „opcja zero”? Chodzi o zniesienie sankcji europejskich, wraz z jednoczesnym zniesieniem rosyjskiego embarga handlowego? Może się bowiem okazać, że sankcje zostaną znacząco ograniczone, ale strona rosyjska może uważać taką politykę, w końcu jej narzuconą za w istocie ambiwalentną, albowiem jej gospodarka już dostosowała się do realiów sankcji i wcale nie jest powiedziane, że Rosji ma się opłacać powrót do przed sankcyjnego status quo.
Nie można się godzić na sytuację stygmatyzacji Federacji Rosyjskiej przez niektóre czynniki istotne w Europie, a już na pewno nie może być mowy o polityce stygmatyzacji kwestii rosyjskiej w mediach. Czymże innym są słowa estońskiego polityka o pożytecznych idiotach? Wyśmiać, nazwać zdrajcami, agentami i w dowolny sposób poniżyć – czysta mowa nienawiści. Ciekawe, czy estoński polityk odważyłby się na takie same słowa wobec mniejszości seksualnych, rasowych lub religijnych, a konkretnie Muzułmanów? Głupio nazwać osoby popierające swobody dla ludzi LGBT pożytecznymi idiotami? Jednak można tak nazywać ludzi domagających się realnego spojrzenia na Rosję i odejścia od dogmatów wiadomo czyjej propagandy? Nie ma zgody na mowę nienawiści, zwłaszcza z ust wysokich szczeblem polityków.
Poprzez porównanie sposobu lansowania w mediach dwóch kwestii tj. kampanii afirmującej środowiska mniejszości obyczajowych z kampanią nienawiści do Rosji, widać jak działa przemysł nienawiści i kreacji fikcji na terenie całej Unii Europejskiej. Widać standardy cynicznej hipokryzji ludzi, którzy kłamią i uczynili z kłamstwa swój know how, zwłaszcza jeżeli jest to kłamstwo zalegalizowane bo antyrosyjskie. O tak, tutaj wolno kłamać, poniżać i siać nienawiść. Jeżeli tak mają wyglądać standardy europejskie w praktyce, to jest to hańba i wstyd za taką Europę!
Można zrozumieć solidarność Unii Europejskiej z Ukraińcami, to w ogóle nie podlega dyskusji, temu komu dzieje się krzywda należy pomóc, jednakże trzeba pamiętać, że ten konflikt to wojna domowa, którą propaganda jednej ze stron za wszelką cenę próbuje przedstawić jako inwazję państwa trzeciego. Tylko w poczuciu dobrze rozumianych własnych interesów, bez liczenia się z konsekwencjami, uleganie takiej jednostronnej retoryce może doprowadzić Europę na skraj wojny. Komu na tym zależy? Kto ma interes w sprowadzeniu wojny do europejskiego domu?
Sankcje to wyraz wojny gospodarczej, jaką bez wypowiedzenia zaatakowano Federację Rosyjską, skutecznie ograniczając jej źródła finansowania. Było to działanie niezgodne z regułami międzynarodowego handlu oraz łamiące szereg umów międzynarodowych, które w tej chwili trzeba będzie renegocjować.
Unia Europejska poprzez przystąpienie do polityki amerykańskich sankcji przeciwko Rosji, de facto straciła wiarygodność jako przewidywalny a nie emocjonalny partner handlowy. Powrót do stanu wypracowanego poprzednio jest z dzisiejszej perspektywy niemożliwy. Jak ułoży się nasza współpraca po tym kryzysie – zobaczymy. Dalsza polityka ulegania propagandzie i przedkładania fikcji nad interesy jest idiotycznie bezużyteczna dla Unii Europejskiej. Wstępując do Wspólnoty nie umawialiśmy się na żadne działania negatywne, tylko na wspólne korzyści, a jak na razie ponosimy jedne z najdotkliwszych strat w Europie.
Można tylko mieć nadzieję, że pan przewodniczący Tusk nie przyniesie hańby ani Polsce, ani Europie.
Wojciech Brożek