Mówimy często o degeneracji policji, prokuratury i sądów. Podajemy przykłady, opisujemy wydarzenia ją potwierdzające. Piszemy o korupcji w świecie urzędników wszystkich szczebli. O rozkładzie wielu instytucji państwa.
Opisując te patologie, zapominamy o własnej degrengoladzie. O upadku mediów. Nie zdajemy sobie do końca sprawy z tego, że w kształtującej się w Polsce demokracji, znajdującej się ciągle na etapie raczkowania, niezwykle ważną rolę mają do spełnienia media. Kiedy wszystko inne zawodzi, kiedy słabą jeszcze demokrację nękają różne choroby, media mogą być jedynym narzędziem pełniącym ozdrowieńcze funkcje.Mogą, ale niestety, nie są. Decydujący wpływ na zafałszowywanie rzeczywistości ma polityczne uwikłanie mediów, a właściwie polityczne ich zaangażowanie. To przykre, że kiedy mamy do czynienia z nagannym zachowaniem Marszałka Sejmu Radosława Sikorskiego, że skandalem, jakiego się dopuścił, przeważająca część mediów udaje, że w ogóle tego nie zauważyła. Milczy o nagannej Marszałka postawie. O niedopuszczalnym w państwie demokratycznym lekceważeniu głosu politycznej opozycji. I to nie w czasieprywatnej pogawędki w knajpie, lecz podczas przemówienia posła opozycji z trybuny sejmowej.
Wyłączenie mikrofonu mówcy w czasie, kiedy zadawał kłopotliwe pytania, skierowane do prezydenta związanego z obozem władzy, jest zachowaniem niedopuszczalnym. W kraju demokratycznym – czymś niewyobrażalnym. Kwalifikującym do natychmiastowego odwołania go z tak odpowiedzialnejfunkcji. Postępowaniem przejętym ze świata dzikusów, Mongołów z dynastii Czingis hana. Żyjemy wszakże w Europie, nie w Azji, nie w mrocznych czasach XIIIwieku, a w XXI.
Zachowanie Sikorskiego powinno spotkać się powszechnym potępieniem mediów. Ich milczenie jest znakiem, że albo nie przywiązują znaczenia do skandalicznej postawy Marszałka Sejmu albo jego zachowanie pochwalają. Co najmniej milcząco akceptują. Milcząc zaś o podobnej rangi wydarzeniach, sami wykluczamy się z debaty publicznej. Odbieramy sobie prawo wywierania presji na rządzących, wtedy gdy racja jest po naszej stronie.
Najważniejsze jednak jest to, że sami zaczynamy uczestniczyć w politycznych grach, zamiast reprezentować bezstronność i rzetelność, wartości dla nas absolutnie bezwzględne. Przestajemy wykonywać nasz podstawowy obowiązek. Tracimy moralne prawo do napiętnowania grzechów innym. Stajemy się wspólnikami bezprawia, jakiego dopuścił się Sikorski jako Marszałek Sejmu.
Jerzy Jachowicz