Przez kilka dni nasza dziennikarka miała okazję towarzyszyć Ewie Kopacz. Obserwowała z bliska, jak rozwiązuje kryzys związany z wypowiedzią Radosława Sikorskiego.
Kończymy, bo jest jeszcze jedna sprawa, która wymaga pilnego wyjaśnienia – oznajmia Ewa Kopacz podczas posiedzenia rządu. Premier nie dodaje o co chodzi. Nie musi. Wszyscy wiedzą, że za chwilę ma się zacząć konferencja Sikorskiego. Szefowa rządu chce ją obejrzeć na żywo w telewizji.
Robi to w swoim gabinecie na pierwszym piętrze. Przy okrągłym stoliku obok niej tym razem zasiadają też Grzegorz Schetyna i Tomasz Siemoniak. Po chwili dołącza rzeczniczka rządu Iwona Sulik. Wszyscy zerkają na wielki ekran telewizora. Zaczyna się konferencja prasowa Sikorskiego, ale ten nie zamierza odpowiadać na żadne pytania. Odsyła do wywiadu ze sobą, który w ciągu godziny ma się pojawić na jednym z portali. Po czym ucieka, otoczony strażą marszałkowską, która wdaje się w ostrą sprzeczkę z coraz bardziej zdenerwowanymi dziennikarzami. W gabinecie premier zapada długie milczenie. Nikt nie może uwierzyć w to, co zobaczył przed chwilą na ekranie. – Dobrze, że nie mam go w rządzie – rzuca w końcu premier. Jest wyraźnie oburzona i zdenerwowana. Nie tego się spodziewała. Wywiązuje się dyskusja o kordonie Straży Marszałkowskiej, którym otoczył się Radosław Sikorski. Zarówno Schetyna jak i Kopacz jako byli marszałkowie sejmu nie mogą zrozumieć takiego zachowania. Traktują to jako przejaw skrajnej arogancji i buty. Długa wymiana zdań kończy się jednak ogólną refleksją: trzeba uspokoić sytuację. Odwołać Sikorskiego? Schetyna i Siemoniak mówią, że nie ma sensu. Zmiana marszałka nadałaby tylko rangę wydarzeniu, o którym wszyscy woleliby zapomnieć. Ale premier nie wydaje się do końca przekonana. Spodziewa się, że to nie ostatni wyskok marszałka, że będą kolejne kłopoty. Nie jest jedyna.
Tego dnia w otoczeniu premier wszyscy zaczynają sobie przypominać różne wpadki Sikorskiego. Także takie, o których dotąd nie opowiadano. Opowiada uczestnik wrześniowego szczytu NATO w Newport. – Sikorski podszedł do ministra spraw zagranicznych Ukrainy i w swoim żołnierskim stylu huknął go w plecy a potem powiedział: „Nie możecie Rosjanom oddać tego Donbasu? Nie byłoby problemu”. Wszyscy zdębieli.
Ostatecznie jednak temat cofnięcia rekomendacji partyjnych dla Sikorskiego upada. – Uznano, że to zbyt skomplikowana operacja i byłaby z tego kolejna zadyma – opowiada współpracownik Ewy Kopacz.
Pół godziny później w Belwederze zaczyna się spotkanie Ewy Kopacz z Bronisławem Komorowskim przed zapowiedzianą na następny dzień Radą Bezpieczeństwa Narodowego. Prezydentowi towarzyszy minister Jaromir Sokołowski, doradca do spraw międzynarodowych. Temat Sikorskiego nie zajmuje dużo czasu. Nie ma co kopać leżącego. Komorowski prezentuje postawę na zasadzie: „A nie mówiłem?” Głowa państwa, delikatnie mówiąc, od dawna nie ma dobrego zdania o nowym marszałku Sejmu. – Przecież to ty chciałeś, aby wciąż był ministrem spraw zagranicznych – ripostuje złośliwie nowy szef MSZ.
Agnieszka Burzyńska