Cały problem z podziałem naszej sceny politycznej na dwa zwalczające się medialnie obozy polega na tym, że u nas nie ma troski o państwo jako coś nadzwyczajnie cennego.
Zmiana władzy w rozumieniu wymiany obozu rządzącego będzie w naszych realiach równa w skutkach – zamachowi stanu, czy też pełnemu przewartościowaniu. Nomenklatura ma w realiach znaczenie poboczne, to tylko w rzeczywistości medialnej ma znaczenie co i jak – oraz dlaczego tak ładnie się nazywa. W naszych realiach przejęcie władzy przez obóz prawicowej-prawicy to będzie zupełnie coś nowego, o skali i znaczeniu naprawdę epokowym.
Pierwszy problem polega na ustaleniu, czy ewentualne rządy prawicowej-prawicy mogą oznaczać dla kraju obniżenie jakości demokracji? Część z prawicowych polityków, a na pewno jeden mówi otwarcie że jest wrogiem demokracji i chciałby być dyktatorem. Na szczęście prawicowy mainstream chce jedynie zmienić Konstytucję – przeformułowując ustrój w ten sposób, żeby wartości, które wyznaje na trwałe zostały wprowadzone do kanonu najważniejszych wartości narodowych o randze wyznaczników racji stanu, węzłów wspólnoty narodowej i w ogóle definiowania Polski, polskości i Polaków.
W zasadzie nikt się tym nie przejmuje, z czego wynika drugi problem polegający na tym, że drugi obóz, czy też raczej to co z niego pozostanie – z góry nie będzie chciało uznać żadnych zmian w rzeczywistości na jeszcze bardziej prawicową.
Mamy pecha polegającego na tym, że negujące się obozy nie są ze sobą dogadane co do skali czyszczenia. Może dojść do wielu żenujących sytuacji, w których państwo będzie likwidować swoje funkcje, tylko po to żeby za chwilę – pod innym szyldem i w innym zespole je nadal realizować. Gdyby chociaż udało się porozumieć co do pryncypiów, to można byłoby rzeczywiście uznać „coś” za niewzruszalną rację stanu – ponad polityczną, ponad czasową itd. Tymczasem podziały są tak skonstruowane, że nawet film o Powstaniu Warszawskim może przyczynić się do ich pogłębienia!
Sytuacja w jakiej jesteśmy i pojawiające się zewnętrzne uwarunkowania dobrze nam nie wróżą. W tym znaczeniu, że nigdy nie mieliśmy wystarczająco dużo szczęścia i oleju w głowie decydentów, żeby doprowadzić sprawy od nas niezależne do szczęśliwego końca. Trudno jest sobie nawet próbować wyobrazić jak bardzo mogłyby się popsuć nasze relacje międzynarodowe, gdyby rządzili nami już teraz ludzie, zdolni do wyrzucania z własnej partii ludzi, których jednostronnie oskarżają w mediach o „pro-putinowskie opinie” – czy wypowiedzi. Mechanizm jest iście stalinowski i nie ma co się dziwić trzeźwo myślącej większości społeczeństwa, że ludzie się boją rządów prawicowej-prawicy, zwłaszcza zjednoczonej. Większość Polaków nie chce żyć w kraju, w którym władza będzie wyznaczać nam granice wolności słowa i krępować swobodę wypowiedzi. Uwaga tutaj nie chodzi o kwestie formalne. One pozostaną – będą gwarantowane, pełnia wolności i praw. Zmienią się natomiast didaskalia, proceduralnie można w Polsce po prostu zgnoić i zniszczyć człowieka, a nawet doprowadzić na skraj śmierci – bezpodstawnie więzić i nie ma za to kary. Przykład pewnego obywatela rumuńskiego, który skończył życie (nie można użyć innego słowa ze względu na możliwe sankcje) w pewnym więzieniu na południu Polski to standard znany z najlepszych czasów katowni hitlerowskich i stalinowskich, brakuje tylko jawnych tortur w rodzaju wieszanie na haku rzeźniczym za żebro, ale nie brakuje spontanicznych samobójców!
Niestety wypracowaliśmy system, w którym dochodzi do tego, że jeden wielki obóz – „czai się” na władze i chce ją przejąć od drugiego – wykruszającego się obozu, w celu zmiany rzeczywistości. Nic więc dziwnego, że dla ludzi którym zaczyna brakować ziemi pod nogami – zaczyna być wszystko jedno jakimi metodami będą zwalczać obecną opozycję, zmniejszając jej szanse na zdobycie władzy. Mamy do czynienia z walką o byt i prawo do życia w wygodnych warunkach działaczy i ich rodzin.
Ciekawe czasy nas czekają, przy czym właśnie otoczenie może warunkować trwałość rozwiązań, które nastąpią w długiej perspektywie czasowej. Proszę pamiętać o przekleństwie nieudolności „Sanacji” w Polsce przedwojennej. Ten dramatyczny scenariusz pompowania stagnacji w imię wygody elity będącej aktualnie „u żłobu” może się powtórzyć i to na naszych oczach.
Obserwatorpolityczny.pl
Same Brednie w tym Artykule !!! Pomieszanie z Poplataniem. Jakies bzdury ze zmiana wladzy bedzie rowna z zamachem stanu, oraz cytuje ” Pierwszy problem polega na ustaleniu, czy ewentualne rz?dy prawicowej-prawicy mog? oznacza? dla kraju obni?enie jako?ci demokracji?” co za jakis bezsens z tego wyplywa …NIE CZYTAC !!!