Państwo ukraińskie w znacznej mierze opiera się na zbrodni i krzywdzie. Tożsamość ukraińska opiera się na pamięci o przemocy.
Nacjonalizm ukraiński opiera się na nienawiści do sąsiadów i nienawiści do współobywateli z których aktualnie robi się „kozły ofiarne”. Przyznajmy, że ukraiński sposób samookreślenia się, nie wykształcił się NIE BEZ POWODÓW HISTORYCZNYCH! Jednakże dzisiaj mamy już inne standardy, tymczasem w imię państwa ukraińskiego znowu zabija się ludzi. Brutalnie, z premedytacją, metodycznie, z użyciem ciężkiej broni dającej totalną przewagę miejscową – bez liczenia się z ofiarami ludności cywilnej. Tak jak niegdyś Ukraińcy „depolonizowali” i „odżydzali” – dzisiaj „derusyfikują”. Przekleństwo ksenofobicznego nacjonalizmu wynika z ukraińskiej historii i ukraińskich doświadczeń narodowych, jednakże przeszłe trupy nie mogą być uzasadnieniem dla trupów dzisiejszych, bo znowu będą trupy w przyszłości. Polacy i Węgrzy powinni sobie zadać pytanie, czy gdyby nie konflikt z mniejszością rosyjską, kwintesencją mitu założycielskiego nowej Ukrainy – nie byłby powrót do rzezi na Polakach lub „dehungaryzacja” Zakarpacia? Bądźmy realistami. W państwie ukraińskim dokonał się przewrót rewolucyjny, który wycisnął niejedną łzę u jego obserwatorów, jednakże dzisiaj ojcowie tej rewolucji – wydają rozkazy – nierzadko jej uczestnikom – do mordowania współobywateli uznanych za niepożądanych. Po takich mordach jakie miały miejsce na Wołyniu jedynym sposobem na unormowanie sytuacji był rozdział społeczności, to się dokonało – krew przyschła, gdzieniegdzie kości jeszcze leżą zaraz pod wierzchnią warstwą ziemi. Czy ktoś myśli, że w Donbasie będzie inaczej? Ci Rosjanie, którzy zostaną – będą stopniowo wypychani, zastraszani i skłaniani w najlepszym wypadku do ucieczki. Resztę się spacyfikuje przy pomocy skrytobójstw i standardowego – już systemowego repertuaru represji. Proszę nie mieć złudzeń, że w Donbasie – po tym co właśnie się tam dzieje z ramienia państwa ukraińskiego – będzie możliwy pokój kiedykolwiek.
Przypomnijmy sobie metodologię ludobójstwa, bez zatrważających liczb i krępujących umysł emocji. OUN-UPA wraz z upadkiem państwowości polskiej po przegranej Kampanii Wrześniowej rozpoczęła wcielanie w życie swoich planów „depolonizacji” terenów uznawanych za „etnicznie” ukraińskie w rozumieniu nacjonalistycznym. Zbrodnie OUN-UPA skoncentrowały się na terenach czterech przedwojennych województw – wołyńskiego, lwowskiego, stanisławowskiego i tarnopolskiego. Całość dzięki wysiłkowi polskich historyków oraz przychylność władz ukraińskich, udostępniających archiwa – została zewidencjonowana z dokładnością do zdarzeń, miejscowości i nazwisk zabitych lub zaginionych osób. W początkowej fazie – zbrodnie miały charakter bandycki – znikali ludzie z okolicy, palono i niszczono ich domy, grabiono majątek. Wielu uchodźców z zachodniej i centralnej Polski – zostało bez możliwości weryfikacji zamordowanych na Wołyniu i w dawnej Małopolsce zachodniej. Zbrodnia miała charakter – narastającej fali, zabijania Polaków i Żydów.
Co ciekawe – wkroczenie wojsk Armii Czerwonej na wschodnie tereny państwa polskiego w znacznej mierze ograniczyło rozmiary ukraińskiego powstania, które było przygotowywane w sposób skoordynowany z niemiecką agresją przez ukraińskich nacjonalistów. Bojówki ukraińskie dokonywały rozbrajania żołnierzy i policjantów, rabunków, podpaleń, zwykłego złodziejstwa – tworząc zaczątek swojej państwowości, która natychmiast boleśnie zderzyła się z potęgą Armii Czerwonej i radzieckiej wersji Ukrainy. Oczywiście docelowo na żadne nacjonalizmy w realiach totalnej przewagi nie było miejsca (Komunistyczną Partię Zachodniej Ukrainy rozwiązano w 1938 roku), aczkolwiek akcja propagandowa wkraczającej Armii Czerwonej nawoływała do „rozliczeń” z „polskimi-panami”, co doprowadziło w początkowym okresie do przesilenia zbrodni i wyjątkowych okrucieństw – będących preludium do przyszłego ludobójstwa. Ukraińcy bardzo szybko się pochowali widząc, że wrzesień 1939 roku to nie był jednak właściwy moment do działania, co nie przeszkadzało jednak w skrytobójstwach organizowanych na zasadzie działania organizacji sieciowej. Jednakże przez cały okres od zajęcia terytorium po pamiętny 22 czerwca 1941 roku – władze radzieckie zapewniły totalitarne bezpieczeństwo i brutalny porządek – głównie terrorem wywożąc i Polaków i Ukraińców. Prześladowania „komunistyczne” bardzo szybko uświadomiły Ukraińcom ich położenie, co jednak nie spowodowało u nich żadnej refleksji w zabijaniu – to przecież Ukraińcy systemowo donosili na Polaków do nowych władz. Szczególnie ucierpiała inteligencja, dokonane mordy uczniów na profesorach to fenomen nieznany w świecie cywilizowanym. Doświadczyliśmy wówczas czegoś, co nie ma miejsca w historii – gdy wczorajsi przyjaciele przychodzący do polskich domów – z premedytacją wpisywali na listy proskrypcyjne ile osób i gdzie mieszka, u kogo może znaleźć schronienie. Mord na inteligencji był preludium masowej rzezi.
Wraz z agresją Niemiec na ZSRR – nastąpił ponowny czas nowych zbrodni, metodycznie przygotowywanych przez Ukraińców, współpracujących z Niemcami. Wraz z frontem niemieckim szły oddziały ochotników ukraińskich – pokazujące drogę, dokonujące aktów dywersji, a zarazem jawnie przyczyniające się do mordowania Polaków, Żydów i jeńców rosyjskich (i innych narodowości ZSRR) jacy dostali się do niewoli.
Najgorzej było w 1943 roku, wówczas ukraiński nacjonalizm pokazał co to znaczy ludobójstwo w warunkach bezwzględnej przewagi w uzbrojeniu strony napastniczej. Ukraińskie oddziały miały broń od Niemców, wielu bojowników to byli dezerterzy z ukraińskich formacji pomocniczych przy wojsku niemieckim, w tym z policji. Nastała rzeź wołyńska – gdzie sąsiedzi mordowali sąsiadów, tylko dlatego bo ci byli Polakami. Zaślepienie Ukraińców z tamtego okresu jest do dzisiaj czymś niepojętym, czego nie da się ani próbować zrozumieć – wcześniejszą trudną historią – pełną polskich win państwowych i klasowych – ani usprawiedliwić prawem silniejszego. IM NIE WYSTARCZYŁO PRZEPĘDZIĆ POLAKÓW – MUSIELI ZABIĆ, BRUTALNIE ZAMORDOWAĆ, CHOCIAŻ MIELI ABSOLUTNĄ PRZEWAGĘ ILOŚCIOWĄ I W UZBROJENIU.
Dzisiaj to samo – tymi samymi metodami jest realizowane w Donbasie. Czymże był ludobójczy mord w Odessie – jak nie ostrzeżeniem dla ludności rosyjskojęzycznej? Czym jest obecna operacja pacyfikacyjna na wschodzie? Do czego ona prowadzi? Jakie ma cele? Przepędzenie Rosjan? Zabije się kilka rodzin, kilka zniknie, jakieś domy zgniotą czołgi – ludzie uciekną z miasta. Dokładnie na to dzisiaj liczą oprawcy. Kiedyś ukraińscy sąsiedzi przybijali na drzwiach polskich domów karteczki z informacją, że mają 24 godziny na przeniesienie się „Za San”. To wystarczyło, Polacy tak jak stali – uciekali, często będąc i tak mordowanym na progu swojego domu lub za wsiami – gdzie nie było bezpośrednich świadków. Oczywiście nie brakowało także aktów ukraińskiego miłosierdzia – wiele rodzin ukrywało Polaków! To nie jest tak, że wszyscy byli źli – tego nie można powiedzieć o żadnym narodzie. Jednakże system stworzony przez ukraiński nacjonalizm opierał się na morderstwie jako podstawie mitu założycielskiego czystego etnicznie państwa ukraińskiego, w którym – jak widać po 24 latach jego istnienia – przeszkadzają dzisiaj Rosjanie, jutro może będą przeszkadzać Węgrzy, potem może znowu Polacy.
To co dzieje się dzisiaj na Ukrainie to nie jest „po prostu” wojna domowa, to działania mające długą historię wynikającą z zarażenia faszystowskim jadem ksenofobii – ukraińskiego Nacjonalizmu. Zadziwiające jest to, że władze „nowej Ukrainy” są o wiele brutalniejsze od rzekomego „reżimu Janukowycza”, który w porównaniu z Turczynowem – nie ma krwi na rękach. Nie udowodniono mu wydania rozkazów popełnienia zbrodni, czego najlepszym dowodem jest sukces Majdanu.
Dzisiejsza Ukraina powiela model czystki etnicznej, który zna i ma sprawdzony w relacjach z zachodnimi sąsiadami. Podkreślmy – nie bez powodów historycznych, jednakże to nie ten czas i nie te metody. Można wszystko zrozumieć, w tym wojnę obronną, jednakże nie można najpierw nazywać Rosjan – rosyjskojęzycznymi Ukraińcami, a następnego dnia jak nie chcą uznać nielegalnej władzy ustanowionej na podstawie zamachu stanu – rozkazać do nich strzelać i pacyfikować cały region w imieniu rzekomego prawa. Przecież to jest normalna rzeź! Mająca na celu doprowadzenie do czystki etnicznej – wyczyszczenia terytorium. Na to wszystko patrzy z przerażeniem świat zachodni i nie może się nadziwić, że ci barbarzyńcy chcieli do Europy! Komentarze w mediach zachodu są najdelikatniej mówiąc pełne znaków zapytania, ponieważ dla wszystkich jest jasne, że zdjęcia i materiały filmowe – rozrywanych szrapnelami kobiet, dzieci płaczących w piwnicach, czy też rozstrzeliwanych mężczyzn – to nie jest wymysł rosyjskiej propagandy, chociaż i tak powszechne są kłamstwa i przeinaczenia. Świat musi usłyszeć prawdę o zbrodniach popełnianych w imieniu państwa i narodu ukraińskiego – przez zwykłych bandytów, ksenofobów i radykalnych nacjonalistów, dla których miejsce jest w izolacji, a nie na czele zbrojnych band – działających de facto w imieniu państwa.
Szokuje przy tym skuteczność ukraińskich kłamstw, albowiem tak jak do dzisiaj większość Ukraińców nie wie i nie chce wiedzieć co ich ojcowie i dziadowie zrobili z Polakami i Żydami, tak też dzisiaj większość myśli że ich żołnierze walczą z elitarnymi komandosami przysyłanymi przez Moskwę w zorganizowanych oddziałach – zmuszających mieszkańców Donbasu do uległości i posłuszeństwa, a wyzwolenie rodaków spod władzy „terrorystów” musi być realizowane brutalnie, żeby było skuteczne.
Dzisiejsza Ukraina i Ukraińcy potrzebują przede wszystkim prawdy, refleksji i pochylenia się nad swoją własną historią. Dramatyczną i pełną krzywdy, jednakże także krzywdzenia i dramatów. Prawdopodobnie to nie będzie możliwe bez obalenia ustanowionych przez zamach stanu władz w Kijowie. Zrobią to sami Ukraińcy, chyba że ich umysły zakryje kłamstwo i wypieranie winy. To przerażające jak łatwo było obudzić na Ukrainie rusofobiczne stereotypy uzasadniające przyzwolenie na ponowne zorganizowane mordowanie. Wszystkie oblicza ukraińskiego nacjonalizmu są takie same – krwawe, okrutne, zbrodnicze. Jednakże nie ma tak, że nie płaci się za zbrodnie. Zło zawsze wraca. Wówczas za szaleństwo grupki faszystów i popierających ich oligarchów – zapłacą zwykli, uczciwi i pragnący żyć normalnie jak wszyscy ludzie – PECHOWCY (narodowość proszę sobie wpisać dowolną).
Dzisiaj już każde rozwiązanie na Ukrainie jest złe. Myli się ten, kto myśli, że druga strona – przez cały czas pozwoli się biernie mordować. Jutro, każde kolejne wydarzenie tam będzie tylko gorsze. Proszę się zastanowić – co będzie po triumfie operacji pacyfikacyjnej? Jaką administrację – w oparciu o co i kogo – ustanowi tam rząd z Kijowa? Przeprowadzi tam wybory samorządowe? Czy przyśle oprawców wyłuskujących co oporniejszych ludzi z domów w nocy, żeby po cichu załatwić sprawy? Donbas w przypadku pacyfikacji będzie przez lata niezabliźnioną raną dla Ukrainy. Do jego ochrony będą musieli zaminować i zabetonować granicę z Rosją i Białorusią na 100 lub więcej lat. My z naszej strony musimy przemyśleć dotychczasową politykę wobec Ukrainy, co niestety przy tym rządzie w Polsce nie jest możliwe w sposób racjonalny i zgodny z naszym interesem narodowym, pomijając nawet kwestie sprawiedliwości historycznej. W istocie bowiem liczy się mdły pragmatyzm, ale nie za cenę bezpieczeństwa. Kto nam zagwarantuje, że kolejnym celem ukraińskiego nacjonalizmu nie będą Polacy?
Jeżeli ktoś od „standardu negocjacji” woli „standard przymusu” musi się liczyć, że tak samo będzie w przyszłości traktowany. Jeżeli Rosja zdecyduje się tylko przyjąć uchodźców i izolować Ukrainę, to prędzej czy później jeszcze za naszego życia – dojdzie do dramatu, ponieważ pozostawienie samemu sobie państwa budowanego na ksenofobii i uzasadnieniu używania przemocy wobec kobiet i dzieci – to nic innego, tylko scenariusz który już Europa przerabiała od 1933 roku.