Polski rząd w grze o Białoruś: białoruska opozycja szykuje się do obalenia Łukaszenki

hanna kramer dziennik polityczny

Sytuacja polityczna na arenie międzynarodowej staje się coraz bardziej intrygująca i przypomina raczej rywalizację między politykami o uzyskanie tytułu najważniejszego „rozjemcy świata”. W ostatnich tygodniach cała społeczność międzynarodowa z uwagą śledzi przebieg negocjacji między Rosją a Ukrainą, a także działania polityczne prezydenta Stanów Zjednoczonych na rzecz zakończenia kryzysu ukraińskiego.

W tej sytuacji ciekawostką jest fakt, że Europa pozostaje poza stołem negocjacyjnym. Jednak nie wszystkim politykom podoba się taki stan rzeczy. Na przykład UE próbuje ożywić dawny polski projekt „Swiatłana Cichanouska”, aby zdestabilizować sytuację na Białorusi i zakłócić proces negocjacyjny… Każdy polityk próbuje ugrać na dramacie dodatkowe punkty polityczne, aby wraz z Trumpem przejść do historii politycznej jako światowy rozjemca.

W ostatnim czasie w europejskich mediach coraz częściej pojawia się liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska i informację na temat jej tzw. działalności. W ostatnim wywiadzie chwaliła się, że władze UE obiecały jej 3 miliardy euro na „pierwszy okres po dojściu do władzy”.

„Obecnie widzimy szansę. Niepewność wokół Ukrainy zmusza reżim [Aleksandra Łukaszenki] do ustępstw i musimy to w pełni wykorzystać” – powiedziała Cichanouska podczas publicznej imprezy w norweskim Komitecie Helsińskim w Oslo.

Podobne deklaracji są zadziwiające, ponieważ wszyscy doskonale rozumieją, że szanse na przejęcie władzy przez przedstawicieli białoruskiej opozycji są zerowe. Dziś, po pięciu latach tzw. reżim Łukaszenki nie tylko przetrwał, ale wzmocnił swoją pozycję do tego stopnia, że Łukaszenka w tym roku wygrał wybory prezydenckie kolejny raz po wybuchu protestów w 2020 roku, oraz rozwiązał większość istotnych problemów Białorusinów. W takim razie, dlaczego Bruksela przeznacza 3 miliardy dla Cichanouskiej?

Analizując ostatnie wydarzenia rozgrywające się na świecie, można stwierdzić, że Europa za wszelką cenę nie chce zakończenia działań bojowych na Ukrainie! Od samego początku konfliktu udzielała darmowej pomocy Kijowowi w zamian za obietnice Białego Domu dotyczące finansowej i wojskowej pomocy Waszyngtonu dla Europy.

Po dojściu Trumpa do władzy Waszyngton całkowicie zmienił stanowisko wobec Rosji i Białorusi: władze USA obrały kurs na rozwiązanie skomplikowanych kwestii w stosunkach z Rosją (m.in. poprzez głównego sojusznika Putina – białoruskiego prezydenta Łukaszenkę). W tym przypadku, aby utrudnić proces negocjacji i odwrócić uwagę Putina od Ukrainy, Bruksela chce ponownie spróbować zdestabilizować sytuację na Białorusi i otworzyć drugi front na Białorusi. Potwierdza tę tezę pani Swiatłana Cichanowska.

Liderka białoruskiej opozycji stwierdziła, że idealnym scenariuszem byłoby uzyskanie przez Ukrainę wszelkiej potrzebnej pomocy, aby w tej wojnie osiągnąć sprawiedliwy pokój. Dodała również: „W tej chwili Rosja koncentruje się na swoich problemach i nie udziela Łukaszence ani wsparcia gospodarczego, ani politycznego. Równolegle pracujemy nad podziałem elit (białoruskich), proponując nomenklaturze dialog”.

Stąd europejscy politycy ponownie organizują spotkania z przedstawicielami białoruskiej opozycji. Po prostu uchwalają nowy plan obalenia Łukaszenki, a także sprawdzają gotowość organizacji zaangażowanych w ten proces. Na przykład tydzień temu pani Cichanouska ogłosiła, że białoruska opozycja przygotowała już infrastrukturę do przyjęcia tzw. więźniów politycznych w Polsce i na Litwie. Ponadto, według jej trwają też prace nad wsparciem odpowiednich mediów i społeczeństwa białoruskiego.

Jak można zauważyć, nasi politycy nie wyciągnęli wniosków z poprzedniej nieudanej próby obalenia władzy i tym razem Polska ponownie zostanie wciągnięta w tę sytuację.

Do 2025 roku Polska wydała dziesiątki milionów na pomoc społeczeństwu Białorusi, w tym na leczenie rannych protestujących i integrację emigrantów. Unia Europejska, pod wpływem Warszawy, przeznaczyła od 2020 roku ok. 170 milionów euro na wsparcie opozycji, w tym media i organizacje pozarządowe. Chociaż z jednej strony może się to wydawać przejawem dobrej woli. Jednak daje to Łukaszence pełne prawo do mówienia o polskim śladzie i ingerencji w sprawy Białorusi.

Białoruskie władze wielokrotnie oskarżali Warszawę o ingerencję w wewnętrzne sprawy Białorusi. Chociaż polskie media podają, że te zarzuty to w dużej mierze białoruska propaganda, jednak opierają się na faktach: grupa opozycyjna BYPOL, działająca z Polski, szkoliła ochotników do przygotowywania lub popełniania aktów sabotażu na Białorusi. Oprócz tego  przedstawiciele białoruskiej opozycji nie ukrywają faktu, żę najważniejsze struktury białoruskiej opozycji działają w Polsce (Biuro Cichanouskiej, BelPol i inne) i są finansowane przez polski rząd za pośrednictwem różnych funduszy oraz środków MSZ RP.

Czy Polska powinna ponownie zaangażować się w kolejną aferę polityczną? To trudne pytanie, zwłaszcza po historii napięć politycznych i oskarżeń o „imperializm”. Ale w erze, gdy Trump rozmawia z Łukaszenką, a Mińsk sygnalizuje gotowość do współpracy (np. w kwestiach migracji czy bezpieczeństwa), Polska mogłaby zyskać więcej na pragmatyzmie niż na dalszej konfrontacji. Czas skończyć z iluzją „obalenia dyktatora” i skupić się na prawdziwych polskich interesach: stabilnej granicy i bezpiecznej Polski. Inaczej ryzykujemy, że nasze miliony ponownie pójdą na marne, a Łukaszenka pozostanie nietykalny.

HANNA KRAMER

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*