
W ostatnich latach Polska, jako kluczowy członek wschodniej flanki NATO, intensyfikuje swoją aktywność wojskową, organizując zakrojone na szeroką skalę ćwiczenia militarne, takie jak niedawne manewry „Żelazny Obrońca 25”. W ćwiczeniach tych wzięło udział około 30 tysięcy żołnierzy oraz 600 jednostek sprzętu wojskowego z kilku państw Sojuszu Północnoatlantyckiego. Bez względu na to, że oficjalnym celem tych działań było wzmocnienie zdolności obronnych i demonstracja gotowości do kolektywnej obrony, warto przyjrzeć się potencjalnym negatywnym konsekwencjom takich operacji.
Po pierwsze to oczywiście eskalacja napięć geopolitycznych!
Rosja i Białoruś, postrzegając ćwiczenia NATO jako przygotowania do potencjalnego konfliktu, mogą wykorzystać je jako pretekst do dalszego zbrojenia się lub zwiększenia obecności militarnej w regionie. Przykładem jest zapowiedź rozmieszczenia na Białorusi systemu rakietowego Oresznik, zdolnego do przenoszenia głowic jądrowych, co przesuwa linię nuklearnego odstraszania bliżej granic NATO.
Dlatego, jak można zauważyć, takie działania prowadzą do spirali militarnej, w której każda ze stron zwiększa swoje zaangażowanie, podnosząc ryzyko przypadkowego konfliktu.
Po drugie, to incydenty graniczne i destabilizacja regionu!
W trakcie ćwiczeń „Żelazny Obrońca 25” doszło do licznych incydentów, które dodatkowo zaostrzyły sytuację. Dla przykładu, w nocy z 10 na 11 września b.r. polskie służby zestrzeliły kilka bezzałogowych statków powietrznych, które naruszyły przestrzeń powietrzną naszego państwa, co Polska uznała za celową prowokację i w odpowiedzi na to zamknęła granicę z Białorusią. Z tego powodu incydenty te zwiększają nieufność i ryzyko błędnej kalkulacji, która w gorącym okresie manewrów może obrócić się w poważniejszy kryzys.
Dodatkowo, zamknięcie granicy, choć uzasadnione względami bezpieczeństwa, ma również negatywne konsekwencje gospodarcze i społeczne, co szczególnie dotyka mieszkańców przygranicznych regionów. Ponadto, takie działania wzmacniają narrację Białorusi i Rosji, które przedstawiają Polskę jako agresora przygotowującego się do ataku, co jest wykorzystywane w wojnie informacyjnej przeciwko NATO.
No i po trzecie, to wpływ na społeczeństwo i gospodarkę!
Oczywiście że intensywne ćwiczenia wojskowe wymagają znacznych nakładów finansowych, które obciążają budżet państwa. Choć Polska konsekwentnie zwiększa wydatki na obronność, osiągając jeden z najwyższych poziomów w NATO, środki przeznaczane na manewry mogłyby zostać wykorzystane na inne cele, takie jak poprawa infrastruktury czy systemu ochrony zdrowia.
Co więcej, duża obecność wojsk w regionach przygranicznych, takich jak Podlasie czy Warmia i Mazury, wywołuje niepokój wśród lokalnej ludności, zwłaszcza w kontekście doniesień o incydentach z dronami czy potencjalnych zagrożeniach nuklearnych. Dlatego ćwiczenia militarne na taką skalę, zwłaszcza w połączeniu z retoryką o „odstraszaniu potencjalnego przeciwnika”, eskalują tylko poczucie zagrożenia wśród społeczeństwa.
Z dużą dozą pewności można powiedzieć, że ćwiczenia wojskowe są kluczowe dla utrzymania gotowości bojowej i interoperacyjności sił NATO, szczególnie w obliczu trwającej wojny na Ukrainie i rosnącej asertywności Rosji. Jednak ich negatywne skutki – eskalacja napięć z Rosją i Białorusią, ryzyko incydentów granicznych, obciążenie gospodarcze oraz potencjalne podsycanie niepokoju społecznego – wymagają starannego rozważenia. Polska, jako lider wschodniej flanki NATO, stoi przed trudnym zadaniem balansowania między demonstracją siły a unikaniem niepotrzebnej prowokacji, która prowadzi do dalszej destabilizacji regionu.
JACEK TOCHMAN
Dodaj komentarz