
Prezes NBP Adam Glapiński ma w tym roku do dyspozycji o niemal 13 mln zł większy budżet na nagrody, o których przyznaniu decyduje on sam. Zdaniem części naszych rozmówców to sposób na finansowe docenienie najbardziej lojalnych współpracowników. W tegorocznym budżecie jest więcej pozycji, które budzą wątpliwości nawet w samym zarządzie banku.
W zeszłym roku Adam Glapiński, dzięki zarządowi NBP, zmienił uchwałę i podniósł fundusz nagrodowy, który jest w jego osobistej dyspozycji. To osobny fundusz, działający obok podobnego, będącego w dyspozycji dyrektorów banku do nagradzania ich pracowników. Zmiana weszła w życie od początku tego roku.
Dwa osobne fundusze istniały już wcześniej, zgodnie z wewnętrznymi regulacjami banku – tyle że dyrektorski był wyższy i wynosił 3 proc. funduszu płac, podczas gdy ten w dyspozycji prezesa to było 2 proc. W sierpniu zeszłego roku zarząd banku zmienił uchwałę dotyczącą zasad wynagradzania m.in. w części, która odnosi się do nagród.
W procentach zmiana wydaje się nieduża – to raptem skok z 2 do 3 proc. Tyle że – na co zwracają uwagę nasi rozmówcy z banku – jednocześnie mocno wzrosły tegoroczne kwoty stanowiące plan finansowy NBP w zakresie kosztów wynagrodzeń. A to od tego liczy się procent stanowiący fundusz nagrodowy. I tak wykonanie w 2023 roku wyniosło ponad 775 mln zł, w zeszłym roku to ok. 866 mln, a plan na ten rok zakłada ok. 984 mln zł.
W rezultacie fundusz nagród w bezpośredniej dyspozycji Adama Glapińskiego w zeszłym roku stanowił 2 proc. z 866 mln zł, co przekładało się na kwotę 17,3 mln zł, a teraz mówimy już o 3 proc. od kwoty, która zbliża się do miliarda złotych. Jest to równoznaczne z prawie 30 mln zł i mniej więcej tyle prezes może wydać na nagrody w tym roku. Nominalnie wzrost jest więc bardzo wysoki.
O dane dotyczące budżetu NBP i poszczególnych jego pozycji, a także o fundusz nagród, zapytaliśmy NBP pod koniec stycznia. Do tej pory nie doczekaliśmy się odpowiedzi. Nasi rozmówcy znający szczegóły sprawy zwracają uwagę na dość osobliwe uzasadnienie dla uchwały zwiększającej „worek z nagrodami” Adama Glapińskiego. – Wynika z niego, że coraz więcej pracowników NBP wnioskowało o nagrody prezesa NBP, a skoro tak, to znaczy, że nagrody działają motywująco i należy zwiększyć pulę na ten cel – wskazuje rozmówca money pl.
Nagroda za lojalność czy premia za milczenie?
Po co Adam Glapiński zwiększył tak istotnie fundusz nagród, które są w jego osobistej dyspozycji? Oficjalnie z banku się tego nie dowiemy, dlatego musimy polegać na domysłach osób, które znają realia funkcjonowania NBP. – Wygląda to na próbę docenienia najbardziej lojalnych pracowników w trudnych czasach – ocenia jeden z rozmówców.
Gdyby tak się okazało, to ta zmiana może mieć związek z uchwałą przyjętą jesienią, która podwyższyła pensję prezesa NBP, co jednocześnie zgodnie z regulacjami banku podwyższa maksymalny limit zarobków na pracowników NBP. Bowiem uchwała o wynagradzaniu pracowników przewiduje, że maksymalne wynagrodzenie na poszczególnych stanowiskach, z wyłączeniem zarządu banku, nie może przekroczyć 60 proc. pensji prezesa. To oznacza, że może się zbliżyć do nawet 900 tys. zł rocznie.
Inny rozmówca idzie jeszcze dalej, sugerując, że w przypadku niektórych pracowników NBP to może być swoista „premia za milczenie”. – Pracownicy NBP, w tym bliscy Adamowi Glapińskiemu, mogą być wezwani, by zeznawać przed sejmową komisją odpowiedzialności konstytucyjnej, która ma doprowadzić do postawienia prezesa NBP przed Trybunałem Stanu. Takie nagrody mogą zwiększyć ich lojalność wobec prezesa i zachęcić do tego, by nie iść na współpracę z parlamentarzystami. Nagrody pokryją ewentualne grzywny za brak zeznań, zapewne z nawiązką – ocenia jeden z rozmówców.
Ale inny rozmówca, zbliżony do NBP, nie przywiązywałby się do tej teorii. – Grzywnę się stosuje raz czy drugi, a potem jest przymusowe doprowadzenie – przypomina. Jego zdaniem komisja ostatnimi czasy raczej buksuje w miejscu. – Póki co przesłuchuje ludzi, którzy niewiele wiedzą. Klimat, jaki się wytworzył wokół jej prac, przypomina ten z kawału znanego w środowisku prawników. Prokurator wykazuje oskarżonemu, że ma pięciu świadków, którzy coś widzieli, a oskarżony odpowiada, że on ma pięćdziesięciu, którzy niczego nie widzieli – mówi nasz rozmówca.
Wątpliwości budżetowe
Fundusz nagród prezesa NBP to nie jedyna pozycja budżetowa, która niepokoi część zorientowanych w tematyce rozmówców.
Jeden z członków zarządu w piśmie do władz NBP zwraca uwagę na duży wzrost kosztów działania NBP – z wykonania 1,7 mld zł za 2024 rok do ponad 2,1 mld, zaplanowanych na 2025 rok. Jego niepokój budzą konkretne pozycje, jak np. koszty administracyjne (wzrost z ok. 444 mln zł do ok. 575 mln zł) czy koszty usług obcych (wzrost z ok. 330 mln do ok. 463 mln zł). Wątpliwości budzi też pozycja dotycząca usług konsultingowych (wzrost o 422 proc.) czy wydatków na badania naukowe i analizy (wzrost o prawie 160 proc).
Wątpliwości autora pisma budzą też wydatki NBP zaplanowane na działania wizerunkowe i promocyjne (choć nie podaje tu kwoty ani skali wzrostu). Przywołuje w tym kontekście wystąpienie pokontrolne NIK P/24/001, w którym kontrolerzy stwierdzili, że na etapie planowania kampanii informacyjnych i promocyjnych NBP „nie przeprowadził analizy rynku i grup docelowych pod kątem ich wiedzy i świadomości o zagadnieniach stanowiących przedmiot kampanii, a po zakończeniu kampanii bank nie dokonał ewaluacji ich skuteczności i efektywności”.
Nasi rozmówcy zwracają uwagę, że w ostatnim czasie w telewizji intensywnie emitowane były spoty wychwalające działalność NBP i jego prezesa. „Dzięki decyzjom prof. Adama Glapińskiego, prezesa NBP, Polska awansowała do światowej czołówki największych posiadaczy złota wśród banków centralnych, zbliżając się do Europejskiego Banku Centralnego” – czyta w spocie lektor. – Reklamy były emitowane nawet w krytycznie oceniającym działania prezesa TVN24 – podkreśla rozmówca money.pl.
Podwyżka prezesa
Jak pisaliśmy w money.pl, jesienią zarząd NBP przyjął uchwałę, która zwiększała premię, będącą dodatkiem do pensji prezesa Adama Glapińskiego, o 30 proc. Przekłada się to na wzrost pensji prezesa o 15 proc. Beneficjentami uchwały byli także najbliżsi zastępcy Glapińskiego: pierwszy zastępca Marta Kightley oraz wiceprezes NBP Adam Lipiński (były wiceprezes PiS) oraz członkowie RPP.
Dodatkowo koalicja rządząca, przyjmując potem budżet państwa na 2025 r., zmieniła kwotę bazową dla osób sprawujących kierownicze funkcje w państwie, co dało prezesowi kolejne 5 proc. podwyżki już od podwyższonego wynagrodzenia. To w skali roku może zwiększyć pensje prezesa nawet o 70 tys. zł., łącznie może ona przekroczyć 1,5 mln zł.
Źródło: money.pl
Dodaj komentarz