Co z Wisłą, Narwią i Pilicą? Obronny parasol Polski napędza krociowe wydatki

niezależny dziennik polityczny

O tym, że obrona powietrzna jest arcyważna dla polskiego bezpieczeństwa, słyszymy wciąż od wojskowych i polityków. Relacje z Ukrainy dawno przekonały wątpiących. Mozolnie budujemy Tarczę Polski. Czym dysponuje wojsko u progu 2025 roku?

  • Polska od lat buduje wielostopniowy system obrony powietrznej w ramach trzech programów: średniego zasięgu Wisła, krótkiego – Narew i bardzo krótkiego Pilica.
  • I choć programy Wisła i Narew ostatnio przyspieszyły, wciąż jest wiele do zrobienia. Czego potrzebujemy najbardziej tu i teraz?
  • Jeśli uda się zrealizować plan, za kilka lat będziemy mieć jeden z najlepszych systemów obrony powietrznej w Europie.

Wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, jeszcze zanim objął kierownictwo MON, pośród priorytetów modernizacyjnych naszego wojska wymienił obronę powietrzną.

Po okresie przestoju, dzielenia na części zakupów systemów rakietowych dla programu Wisła, obecnie polska obrona przeciwlotnicza jest w trakcie dynamicznej modernizacji. O tym, jak ważny jest dla kraju szczelny i mocny parasol obrony powietrznej, świadczyło wydarzenie z 2022 r., kiedy rosyjski pocisk manewrujący Ch-55, mogący przenosić ładunki jądrowe, wtargnął w polską przestrzeń powietrzną i zniknął w okolicach Bydgoszczy.

Wydarzenie to zelektryzowało polską opinię publiczną, zwłaszcza że informacja została zatajona, a resztki pocisku, które leżały przez wiele miesięcy w lesie, odkryto przypadkiem.

Obok polityków i analityków wojskowych, o trudnej do przecenienia wadze obrony powietrznej – przywołując doświadczenia z wojny w Ukrainie – mówi też wielu najważniejszych wojskowych, zarówno będących w służbie, jak i poza nią.

Gen. Leon Komornicki, były zastępca szefa Sztabu Generalnego WP, uważa, że posiadanie silnej, wielostopniowej, wszechstronnej obrony powietrznej jest teraz ważniejsze niż nowy sprzęt ofensywny – czołgi czy wozy bojowe.

– Wojna w Ukrainie pokazuje zmianę rosyjskiej strategii. Rosja przenosi dzisiaj wysiłek militarny w przestrzeń powietrzną, w kosmos. Wojska lądowe mają charakter podwykonawczy. Jeśli zajmą kawałek jakiegoś terytorium, to głównie po to, by stworzyć strefę do ścierania potencjału armii państwa napadniętego – podkreśla w rozmowie z WNP.PL gen. Komornicki.

Dodaje, że siłę państwa oraz społeczne morale i wolę obrony agresor będzie niszczyć przede wszystkim atakami z powietrza. Musimy być na to przygotowani.

Dwie baterie polskich Patriotów uzyskały już wstępną gotowość operacyjną

Poszczególne „piętra” polskiego wielostopniowego systemu obrony powietrznej państwa są budowane poprzez programy obrony przeciwlotniczej: Wisła, Narew i Pilica. Kluczowym elementem tej układanki jest program obrony powietrznej średniego zasięgu (do 100 km) Wisła, który obejmuje zakup amerykańskich systemów Patriot oraz nowoczesnych rakiet PAC-3 MSE.

W programie tym w 2018 r. zakupiliśmy dwie baterie Patriot (18 wyrzutni, cztery radary i cztery stanowiska dowodzenia) za 4,75 mld dolarów (16 mld zł), które mają zapewnić obronę przeciw pociskom manewrującym i balistycznym.

Rakiety PAC-3 MSE, których kupiliśmy 208 (są drogie – cena jednej to 5-6 mln dol.), mogą zwalczać różne rakiety balistyczne, a jak pokazała wojna w Ukrainie, są też skuteczne w walce z rosyjskimi pociskami hipersonicznymi.

Pod koniec 2024 r. obie baterie uzyskały wstępną gotowość do działania. Zostały zintegrowane z amerykańskim systemem zarządzania i dowodzenia obroną powietrzną IBCS, który pozyskaliśmy (też za ogromne pieniądze – 10 mld zł netto) wcześniej niż planowano, jako pierwsi w NATO, zaledwie rok po ich wprowadzeniu do US Army.

We wrześniu 2023 roku zawarliśmy też umowę na zakup kolejnych 6 baterii Patriot (48 wyrzutni). Wyrzutnie do nich wyprodukuje Huta Stalowa Wola. Dostawy tych systemów planowane są na lata 2027-2029.

System krótkiego zasięgu Narew budujemy z Brytyjczykami, bardzo krótkiego – Pilica – własnymi siłami

Kolejne, niższe piętro to systemy obrony powietrznej krótkiego zasięgu Narew, które powstaje we współpracy z Wielką Brytanią, obejmuje zakup rakiet CAMM. Standardowy zasięg to około 25 km, choć najnowsze pociski CAMM-ER mają już zasięg do 40 km. Pociski CAMM trafią także do systemów Pilica+.

Narew ma być fundamentalnym, a na pewno najdroższym elementem naszego systemu obrony przed zagrożeniami z powietrza. Mowa jest o pozyskaniu 23 baterii pocisków krótkiego zasięgu, każda po 6 wyrzutni, przystosowana do odpalenia 8 rakiet.

Od 2027 do 2035 r. chcemy pozyskać ponad tysiąca rakiet CAMM-ER oraz 138 wyrzutni iLauncher na podwoziu Jelcza. Wartość programu to przynajmniej 40-50 mld zł, bez kosztów utrzymania systemu. Obecnie wojsko ma dwie jednostki ogniowe systemu obrony przeciwlotniczej krótkiego zasięgu Mała Narew (po 3 wyrzutnie na Jelczu każda), pozyskane na mocy umowy z 2022 r.

Na najniższym piętrze systemu plasują się systemy bardzo krótkiego zasięgu (około 5 km) w programie Pilica. Ostatnie dostawy dla Pilicy, w ramach kontraktu wycenionego na 750 mln zł, zakończyły się w 2023 r.

Do wojska trafiło 6 zestawów przeciwlotniczych systemów rakietowo-artyleryjskich Pilica, które dostarczyły Zakłady Mechaniczne Tarnów. W skład każdego zestawu wchodzi: 6 jednostek ogniowych wraz z ciągnikami artyleryjskimi, stanowisko dowodzenia, stacja radiolokacyjna oraz pojazdy specjalistyczne.

Systemy bardzo krótkiego zasięgu to również wyrzutnie przeciwlotnicze Poprad, których 79 sztuk, zamówionych umową z 2015 r. o wartości 1,083 mld zł, znajduje się obecnie na wyposażeniu pułków przeciwlotniczych wszystkich dywizji, a także kilku brygad wojsk lądowych. Ta warstwa systemu przeciwlotniczego budowana jest wyłącznie siłami polskiego przemysłu.

Skomplikowana techniczna układanka zintegrowana w ramach NATO. Obrona powietrzna to nie tylko rakiety i wyrzutnie

Projekt Pilica+ zakłada rozszerzenie dotychczas realizowanego programu o dodatkowe wyrzutnie rakietowe krótkiego zasięgu z brytyjskimi pociskami CAMM. Armia ma dostać m.in. 16 kolejnych zestawów wyrzutni pocisków CAMM. Duża część wartości tej umowy wynoszącej 3 mld zł ma trafić do Zakładów Mechanicznych Tarnów.

– Budowa polskiego systemu obrony powietrznej, opartego na programach Wisła, Narew i Pilica, przyspieszyła raptownie w ciągu ostatniego roku. Dwie baterie Patriot mamy gotowe, za kilka lat powinniśmy mieć ich co najmniej 8. Ale nasz wielowarstwowy system obrony powietrznej to nie tylko naziemne środki przeciwlotnicze, które są z pewnością ważnym jego elementem – podkreśla w rozmowie z WNP.PL gen. Mieczysław Bieniek, były zastępca dowódcy NATO ds. transformacji i społeczny doradca szefa MON.

Przypomina, że tarcza powietrzna Polski do obrony przeciwlotniczej to kompleksowy, bardzo skomplikowany system, składający się z kilku poziomów i wielu elementów. W powszechnej świadomości to przede wszystkim różnego rodzaju rakiety i ich wyrzutnie. Faktycznie ten element jest kluczowy, ale nie jedyny.

– To też radary i sensory, które przekażą informacje o tym, co nam zagraża oraz gdzie i jak to zwalczyć, system zarządzania i kontroli, który połączy wszystkie dane w rzeczywistym czasie. To też samoloty F-16, a wkrótce również samoloty F-35, jak również aerostaty Barbara, satelity sojusznicze pracujące na naszą korzyść i całej flanki wschodniej, której jesteśmy bardzo ważnym ogniwem. Składa się na to cały system obrony powietrznej kraju – wyjaśnia gen. Bieniek.

Podkreśla, że wszystkie te elementy muszą być jednocześnie wkomponowane w natowski system dowodzenia i zarządzania. Już w tej chwili nie tylko jesteśmy włączeni w sojuszniczy system powiadamiania, rozpoznania, ostrzegania, mamy również stacjonujące w naszym kraju amerykańskie baterie Patriot i brytyjskie wyrzutnie CAMM. Wkrótce Niemcy przyślą swoje Patrioty do ochrony wschodniej granicy. Budujemy własny system i współpracujemy nad jego skutecznością z sojusznikami.

Osiągnęliśmy znaczące postępy dzięki programom Wisła i Narew

Nie trzeba jednak być wojskowym specjalistą, by stwierdzić, że jeśli chodzi o budowę naszego systemu obrony powietrznej, wciąż więcej jest do zrobienia, niż udało się wykonać. Czego potrzebujemy, by rozbudować ten system? Na pewno większej liczby zestawów Patriot. Obecnie dwie baterie nie wystarczą nawet do ochrony Warszawy, a co dopiero mówić o kompleksowej ochronie krajowej infrastruktury krytycznej.

– Powinniśmy mieć przynajmniej ok. 150 wyrzutni Patriot i kilka tysięcy rakiet do nich. Tego nie mamy. Nie ma też na Zachodzie takich zasobów, by to uzbrojenie szybko pozyskać – ocenia gen. Komornicki.

Polska kupuje nowoczesne technologie, ale dalszy rozwój własnej produkcji sprzętu obronnego jest kluczowy dla długoterminowego bezpieczeństwa. Systemy Narew i Pilica+ są ważnym krokiem, ale potrzebne są dodatkowe inwestycje w obronę krótkiego zasięgu.

Osiągnęliśmy znaczące postępy, zwłaszcza dzięki programom Wisła i Narew, ale nadal istnieje wiele wyzwań. Te najważniejsze to finansowanie oraz konsekwentne i długoterminowe inwestycje w modernizację obrony powietrznej. To również kontynuacja i rozwijanie współpracy z partnerami międzynarodowymi, zwłaszcza w zakresie technologii i szkolenia.

Jeśli te warunki zostaną spełnione, Polska ma szansę na znaczące wzmocnienie swojej obrony przeciwlotniczej w ciągu najbliższych 5-10 lat. Możemy mieć jeden z lepszych systemów obrony powietrznej w Europie.

Źródło: wnp.pl

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*