Ujawniamy: posada dla córki marszałka Senatu ceną za kontrakt w Orlenie

niezależny dziennik polityczny

— W Orlenie wielokrotnie domagano się ode mnie przekazywania korzyści majątkowych i osobistych w zamian za świadczenie usług na rzecz tej spółki — twierdzi w rozmowie z Onetem Janusz Jabłoński, przedsiębiorca z branży eventowej. — Jedną z nich miało być wyartykułowane przez ówczesnego członka zarządu koncernu Adama Buraka żądanie zatrudnienia w mojej spółce córki ówczesnego marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego. Ostatecznie została ona zatrudniona. Jej ojciec, wciąż prominentny polityk PiS, nie chce rozmawiać o tym, jak do tego doszło.

Adam Burak to były już członek zarządu Orlenu ds. komunikacji i marketingu, jeden z najbliższych współpracowników ówczesnego prezesa koncernu Daniela Obajtka. Jego nazwisko wielokrotnie przewijało się w postępowaniach CBA, które rozpracowywało go m.in. w ramach ujawnionej przez Onet operacji specjalnej o kryptonimie „Vampiryna”.

Jabłoński to właściciel agencji eventowej Berm, przez lata zarabiający ogromne pieniądze na obsłudze spółek Skarbu Państwa w czasach rządów PiS. Jego nazwisko też wielokrotnie wiązane było z korupcyjnymi aferami, w tym głośnej sprawy wręczania łapówek w zamian za informatyzację MSWiA w czasach poprzednich rządów koalicji PO — PSL. W lipcu, jak ujawniło OKO.Press, w jednym z pobocznych wątków tej sprawy usłyszał prawomocny wyrok dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu i 150 tys. zł grzywny.

Ciągnące się za nim skandale nie przeszkadzały jednak w jego wieloletniej pracy na rzecz spółek Skarbu Państwa w czasie rządów Zjednoczonej Prawicy.

Dziś Jabłoński jest jednym z oskarżających PiS o nieprawidłowości w funkcjonowaniu spółek. Często występuje w mediach.

Ostatnio np. opowiadał o tym, jak spółka Berm nielegalnie finansować miała ostatnią kampanię wyborczą m.in. byłego wicepremiera i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina i jego ludzi.

Współpracę ze służbami badającymi nieprawidłowości pisowskich nominatów w państwowych spółkach przedsiębiorca zaczął jednak dużo wcześniej. To od niego bowiem — do czego jeszcze wrócimy — rozpoczęła się wspomniana operacja CBA „Vampiryna”.

Praca dla „jednej z podopiecznych”

Na początku 2019 r. Burak nie jest jeszcze członkiem zarządu Orlenu, pełni w nim funkcję dyrektora wykonawczego.

W tym czasie Berm wygrywa przetarg na obsługę organizowanych przez Orlen eventów. Taka obsługa największej polskiej spółki to dla każdej agencji kura znosząca złote jajka: Orlen co rusz organizuje jakieś eventy, nie licząc się z kosztami. Dysponuje na to bowiem wielomilionowym budżetem.

22 stycznia 2019 r. strony zawierają umowę, wedle której Berm otrzymywać ma 5 proc. prowizji od zleceń o wartości od 20 do 200 tys. i 4 proc. od tych, których koszt wyniesie od 200 tys. do 1 mln zł. Wynagrodzenie za zlecenia powyżej 1 mln zł ma być negocjowane indywidualnie.

Umowa pomiędzy Berm i Orlen SA o świadczenie usług eventowych

Umowa pomiędzy Berm i Orlen SA o świadczenie usług eventowych

Dla spółki Jabłońskiego to szansa zarobienia milionów.

Tym bardziej że nie zanosi się, żeby rząd Prawa i Sprawiedliwości miał po odbywających się w 2019 r. wyborach stracić władzę, a Daniel Obajtek mocno trzyma się fotela prezesa paliwowego giganta.

Swoją historię Janusz Jabłoński przestawia tak:

Pierwszym poważnym zleceniem dla Berm jest obsługa Orlen Warsaw Marathon. Na tym jednym tylko zleceniu spółka zarabia wówczas 700 tys. zł.

— Niedługo po podpisaniu umowy na spotkanie zaprosił mnie Adam Burak, który wprost poinformował mnie, że oczekuje jakiegoś wyrazu wdzięczności za nawiązanie współpracy. Początkowo puściłem to mimo uszu, ale te sugestie zaczęły się nasilać — opowiada przedsiębiorca.

Jak twierdzi, pod koniec lutego Adam Burak prosi go o pomoc w znalezieniu pracy dla jednej ze „swoich podopiecznych”.

Córka marszałka Senatu z PiS zatrudniona w firmie obsługującej Orlen

— Powiedział, że to zaufana osoba, a jej wypłatę mogę potraktować jako koszt obsługi Orlenu — opowiada Jabłoński. — Kiedy przyniósł mi jej CV, okazało się, że to Anna Karczewska-Rozłucka, córka ówczesnego marszałka Senatu z ramienia PiS.

1 marca 2019 r. Berm podpisuje z Karczewską-Rozłucką umowy o świadczeniu usług. Zakres jej obowiązków nie jest szczególnie obfity. Za pensję 5 tys. zł miesięcznie (na rękę) kobieta ma „utrzymywać stałe relacje z klientami”, „reprezentować usługodawcę na wydarzeniach” i „brać udział w negocjacjach”.

Czas jej pracy zostaje ustalony na 105 godz. miesięcznie. A klientem, o relacje, z którym zabiegać ma kobieta, zostaje… współzarządzany przez Buraka Orlen.

Umowa o świadczenie usług pomiędzy Anną Karczewską-Rozłucką i spółką Berm

Umowa o świadczenie usług pomiędzy Anną Karczewską-Rozłucką i spółką Berm

Umowa zawarta zostaje na okres sześciu miesięcy. Nie zostaje przedłużona, bo współpraca Berm i Orlenu szybko się kończy.

— Zatrudnienie pani Anny było tylko początkiem jego żądań. Potem co rusz domagał się kolejnych przysług i wyrazów wdzięczności za to, że pracujemy dla Orlenu, w tym przekazywania mu konkretnych kwot w gotówce — mówi Onetowi przedsiębiorca.

W maju Berm zostaje odcięty od platformy, za pomocą której mogła składać oferty na realizację poszczególnych wydarzeń. W lipcu, bez podania przyczyny — ale korzystając z dającej mu do tego prawo klauzuli w podpisanej w styczniu 2019 r. umowie — Orlen jednostronnie wypowiada spółce Jabłońskiego współpracę.

A Anna Karczewska-Rozłucka z Berm przenosi się do pracy w państwowym PZU. Jesienią 2023 r. bezskutecznie walczy o mandat radnej sejmiku mazowieckiego z listy Prawa i Sprawiedliwości.

CBA widzi możliwość przestępstwa o charakterze korupcyjnym. Prokuratura nie

W sierpniu 2019 r., po wypowiedzeniu umowy o współpracy przez Orlen, Janusz Jabłoński zawiadamia warszawską delegaturę CBA. Podczas rozmowy z jednym z agentów zarzuca Burakowi popełnienia przestępstwa z art. 296 a kodeksu karnego, czyli tzw. łapownictwa na stanowisku kierowniczym.

Grozi za to kara do pięciu lat pozbawienia wolności.

Odpowiedzialności podlega również ten, który korzyści udzielił, ale Jabłoński chce skorzystać z przepisu mówiącego o tym, że „nie podlega karze sprawca przestępstwa, jeżeli korzyść majątkowa lub osobista albo ich obietnica zostały przyjęte, a sprawca zawiadomił o tym fakcie organ powołany do ścigania przestępstw i ujawnił wszystkie istotne okoliczności przestępstwa, zanim organ ten o nim się dowiedział”.

CBA kieruje sprawę do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Ta jednak, choć nie jest to przestępstwo o wielkiej skali, przekazuje ją do Prokuratury Krajowej. Ta, już 23 października, odmawia jednak wszczęcia śledztwa. Uznaje, że opisane przez Jabłońskiego i uprawdopodobnione przez CBA okoliczności działalności Buraka „nie zawierają znamion czynu zabronionego albo ustawa stanowi, że sprawca nie popełnia przestępstwa”.

Funkcjonariusze z warszawskiej delegatury CBA postanawiają jednak przyjrzeć się bliżej aktywności Buraka, który awansuje do zarządu Orlenu.

Funkcjonariusz Michał S., którego o sprawie poinformował Jabłoński, postanawia o wszczęciu operacji specjalnej o kryptonimie „Vampiryna”.

Okładka analizy materiałów z operacji specjalnej CBA o kryptonimie "Vampiryna"

Okładka analizy materiałów z operacji specjalnej CBA o kryptonimie „Vampiryna”

Dlaczego CBA ją rozpoczęła? „Na podstawie informacji operacyjnych wskazujących na możliwość popełnienia przestępstwa o charakterze korupcyjnym, określonego w art. 296 a k.k. przez Adama Buraka, pełniącego wówczas funkcję Dyrektora Wykonawczego w Dziale Komunikacji Korporacyjnej w PK Orlen S.A., obecnie Wiceprezesa PKN Orlen S.A.” – uzasadniła agencja.

Agenci walczą z własną firmą o wyciągnięcie wniosków z „Vampiryny”

Dalej w dokumentacji z operacji „Vampiryna”, którą poznał Onet, czytamy: „W toku realizowanych czynności uzyskano w trybie art. 25 ustawy o CBA informacje, iż w trakcie organizacji eventu »Orlen Warsaw Marathon 2019« oraz po jego zakończeniu Adam Burak kilkukrotnie żądał korzyści majątkowej od przedstawiciela spółki Berm, za umożliwienie realizacji ww. spółce powyższego eventu. Przy czym żądania te nie były sprecyzowane, co do wysokości korzyści majątkowej i zostały przez przedstawiciela spółki Berm zignorowane. Odrzucenie propozycji korupcyjnych składanych przez Adama Buraka skutkowało powierzeniem kolejnych eventów, tj. »Dni Chemika« organizowanego w dniach 8 i 9 sierpnia 2019 r. — wartości 4 mln zł i X edycji »Verva Street Racing« organizowanego w dniach 24 i 25 sierpnia 2019 r. — wartości około 7 mln zł, spółce [tu nazwa spółki — red.]. Ponadto PKN Orlen S.A., bez podania konkretnych powodów wypowiedział w dniu 29 lipca 2019 r. spółce Berm umowę ramową na świadczenie usług eventowych”.

Fragment raportu z operacji specjalnej CBA o krypt. "Vampiryna"

Fragment raportu z operacji specjalnej CBA o krypt. „Vampiryna”

Szczegóły i efekty „Vampiryny” prezentowaliśmy w Onecie w serii tekstów na przełomie lutego i marca 2024 r.

Opisaliśmy w nich m.in. jak prowadzący operację funkcjonariusze CBA z Warszawy, musieli walczyć ze swymi zwierzchnikami z centrali, by swoje ustalenia przełożyć na prokuratorskie śledztwo.

Ci nie chcieli bowiem zauważyć nieprawidłowości w tym, że w czasie trwania pandemii, gdy w całym kraju brakowało środków ochronnych dla obywateli, Orlen — tylko po to, by Daniel Obajtek mógł się tym pochwalić w mediach — przekazał cały ich konwój do Watykanu. Ani w tym, że wyczarterowany przez spółkę Boeing, który poleciał do Chin po tego typu środki, musiał wracać „na pusto”.

Ani nawet w tym, że w środku pandemii koncern, zamiast na walkę z nią, trwonił środki na dofinansowanie filmu o Zenku Martyniuku, bo ówczesnemu prezesowi TVP Jackowi Kurskiemu obiecał to Daniel Obajtek.

Karczewski: nie wiem, gdzie, kiedy i przez kogo była zatrudniona moja córka

Drugą sprawą, która znalazła wówczas swój finał w prokuraturze, był wątek kontaktów Buraka z przedsiębiorcą Radosławem Tadajewskim, którego spółki otrzymywały intratne zlecenia z Orlenu.

Jak ustalili agenci, w zamian zatrudnić miał on matkę Buraka w swojej spółce i fundacji.

I to śledztwo zostało jednak przez prokuraturę umorzone. Dziś wiemy, że rozpracowujący Buraka funkcjonariusz CBA niedługo później został zmuszony do odejścia z „firmy” po prowadzonym wobec niego postępowaniu dyscyplinarnym.

Decyzja o umorzeniu jedynego śledztwa wszczętego po operacji CBA "Vampiryna"

Decyzja o umorzeniu jedynego śledztwa wszczętego po operacji CBA „Vampiryna”

Piotr A. Skiba, obecny rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie w korespondencji z Onetem potwierdził, że jednostka ta prowadziła w 2019 r. śledztwo z doniesienia Janusza Jabłońskiego dotyczące okoliczności zatrudnienia w jego firmie Anny Karczewskiej-Rozłuckiej.

„Sprawa została przesłana do Prokuratury Krajowej i zakończona postanowieniem o odmowie wszczęcia śledztwa wydanym w dniu 23 października 2019 r. na podstawie art. 17 § 1 pkt 2 kpk” — napisał w odpowiedzi na nasze pytania.

Stanisław Karczewski w rozmowie telefonicznej z Onetem oświadczył krótko, że nie śledzi aktywności zawodowej swojej dorosłej córki.

— Zupełnie nie wiem, o co chodzi. Tak samo, jak nie wiem, gdzie była zatrudniona moja dorosła córka, kiedy i przez kogo. Mam zresztą zasadę, że nie odpowiadam na pytania o moją rodzinę, bo nie powinna być ona w żaden sposób dotykana w związku z moją działalnością polityczną — powiedział nam były marszałek Senatu, po bardziej szczegółowe informacje odsyłając nas do swojej córki.

Do Anny Karczewskiej-Rozłuckiej nie udało nam się jednak dodzwonić. Na przesłaną jej prośbę o kontakt nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Agenci CBA, z którymi rozmawialiśmy o sprawie, potwierdzają wersję przedstawioną przez Jabłońskiego. Przyznają jednocześnie, że był on pomocny w toczącym się wobec Adama Buraka postępowaniu.

Były członek zarządu Orlenu wersji Janusza Jabłońskiego jednak zdecydowanie zaprzecza.

Burak wrócił do kraju. „Nie znam Karczewskiej, Jabłoński kłamie”

W przesłanym Onetowi oświadczeniu Adam Burak pisze: „To nie po raz pierwszy, gdy człowiek o wątpliwej reputacji Janusz Jabłoński, skazany swego czasu prawomocnym wyrokiem w aferze korupcyjnej, pomawia mnie i oskarża o rzeczy, które nie miały miejsca. W 2019 r. swoimi pomówieniami próbował zainteresować prokuraturę. Wówczas prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa wobec nieznalezienia znamion czynu zabronionego. Dziś po raz kolejny pomawia mnie i narusza moje dobra osobiste. W związku z oszczerstwami i pomówieniami, jakie pan Jabłoński wypowiedział pod moim adresem, tym razem publicznie, w ubiegłym tygodniu do jednego z warszawskich sądów złożyłem prywatny akt oskarżenia. Oświadczam, że wszystko, co na mój temat publicznie powiedział pan Jabłoński, jest kłamstwem. Nigdy nie żądałem ani nie przyjmowałem od niego żadnych pieniędzy lub innych korzyści majątkowych. Nie znam pani Karczewskiej-Rozłuckiej, nigdy nie spotkałem jej osobiście i nigdy nie byłem przesłuchiwany w tej sprawie”.

W maju pisaliśmy w Onecie, że — podobnie jak dwóch innych członków zarządu Orlenu: Daniel Obajtek i Michał Róg — opuścił kraj po swoim odwołaniu z zarządu.

Dziś cała trójka przebywa już w Polsce: Obajtek uzyskał mandat eurodeputowanego z listy PiS, Róg zajął się prowadzeniem własnej działalności gospodarczej, a Burak coraz częściej widywany jest nie tylko w okolicach swojego domu, ale również na dużych imprezach sportowych.

Przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi w 2023 r. wsparł kwotą 20 tys. zł kampanię wyborczą byłego wicepremiera, ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego.

Dlaczego akurat jego? Na to pytanie Adam Bura nam nie odpowiedział.

Prokuratura będzie wznawiać śledztwa dotyczące członka zarządu Orlenu?

Oficjalnie Burak nie ma dziś postawionych żadnych zarzutów, a prowadzone śledztwa z jego udziałem, jak wspomnieliśmy, zostały umorzone.

Nieoficjalnie słyszymy jednak, że zupełnie spokojnie spać nie może. Prokuratura rozważa bowiem podjęcie na nowo postępowań, w których przewija się jego nazwisko.

Źródło: onet.pl

Więcej postów