Afera wizowa i spowiedź urzędników MSZ. Dwie ważne instytucje wizowe w okręgach wyborczych ministrów PiS

niezależny dziennik polityczny
Tuż przed wyborami parlamentarnymi minister Zbigniew Rau i jego zastępca Piotr Wawrzyk w wielkim pośpiechu podjęli decyzję o otwarciu dwóch centrów wizowych w Łodzi i Kielcach. Dlaczego akurat w tych dwóch miastach? I ile to kosztowało polskiego podatnika?

Druga połowa kwietnia ubiegłego roku. W serwisie społecznościowym X ówczesny wojewoda łódzki Tobiasz Bocheński pozuje do zdjęcia z ministrem spraw zagranicznych Zbigniewem Rauem. Przed chwilą podpisano umowę na przeniesienie do Łodzi siedziby Centrum Decyzji Wizowych. „To bardzo dobra informacja zarówno dla Łodzi, jak i dla służb konsularnych obsługujących wnioski wizowe”, pisze Bocheński.

– Poszukując nowego miejsca dla Centrum, które powołaliśmy w ramach struktury Ministerstwa Spraw Zagranicznych, postawiłem jeden warunek: trzeba znaleźć taką lokalizację, której nasza stolica nie będzie w stanie przebić. I tak zarekomendowano mi Monopolis w mojej rodzinnej Łodzi – zaznaczył w trakcie uroczystości minister Zbigniew Rau.

Monopolis to znane centrum rozrywkowo-konferencyjne w Łodzi.

Jednak z raportu Najwyższej Izby Kontroli, do którego dotarliśmy, wynika, że proces poszukiwania nowej siedziby dla Centrum był nieprzejrzysty. To ten sam raport, który opisujemy od kilku dni, a dotyczący afery wizowej. W poniedziałek napisaliśmy o głównych nieprawidłowościach przy wydawaniu wiz podczas rządów PiS, w tym o 366 tysiącach wiz wydanych obywatelom krajów muzułmańskich i z Afryki, z naruszeniem prawa. Wczoraj skupiliśmy się na nieprawidłowościach przy wydawaniu wiz obywatelom Federacji Rosyjskiej. NIK odkryła, że mimo wybuchu wojny w Ukrainie, Rosjanie mieli możliwość przeprowadzki do Polski.

Centrum wizowe w Łodzi w raporcie NIK

Dziś przyglądamy się ustaleniom NIK w sprawie dwóch instytucji, które zajmują się bieżącą obsługą wniosków wizowych. 

Pierwsza w nich – wspomniane Centrum Decyzji Wizowych (CDW) – powstało w 2021 roku po wydaleniu z Białorusi polskich dyplomatów. 20 urzędników miało analizować wnioski o wydawanie wiz krajowych i Schengen. Pod koniec 2022 roku w MSZ pojawiła się koncepcja przeniesienia Centrum poza Warszawę. „Wydział ze względów logistyczno-komunikacyjnych powinien zostać zlokalizowany w promieniu 200 km od Warszawy. Wskazana byłaby lokalizacja w mieście, gdzie znajduje się siedziba urzędu wojewódzkiego lub jego delegatura. Jednocześnie wybrana miejscowość powinna posiadać zaplecze szkół wyższych zwiększające konkurencyjność przy zatrudnieniu”, czytamy w wewnętrznej notatce ministerstwa. Już po miesiącu minister Zbigniew Rau zdecydował, że Centrum przeniesie się do Łodzi. 

Drugą instytucją opisaną w raporcie NIK jest Centrum Informacji Konsularnej (CIK), które działa od 2017 roku. Zatrudnieni tam urzędnicy (12 osób) zajmowali się m.in. udzielaniem informacji w sprawach konsularnych czy organizacją pracy polskich konsulów. Centrum Informacji obsługiwało połączenia telefoniczne przychodzące z innych krajów europejskich, a także krajową infolinię „Informacja dla obywatela”. Tak jak w przypadku Centrum Decyzji Wizowych i w tym decyzję o zmianie lokalizacji podjęto pod koniec grudnia 2022 roku, a po miesiącu minister Rau zaakceptował pomysł umieszczenia CIK w Kielcach. 

Miasta, które spełniały warunki opisane w wewnętrznej notatce MSZ, to: Lublin, Kielce, Łódź, Ciechanów, Ostrołęka, Siedlce, Radom, Płock, Skierniewice i Piotrków Trybunalski. Rau zdecydował jednak nie brać pod uwagę innych miejscowości niż Łódź i Kielce.

Kierownictwo resortu spraw zagranicznych powoływało się na tzw. deglomerację, czyli przenoszenie urzędów centralnych do innych miejscowości niż Warszawa, choć w żadnych oficjalnych dokumentach rządu to pojęcie nie funkcjonuje. Pojawia się jedyne w wewnętrznej analizie Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii (resort, który istniał niecałe dwa lata, został zlikwidowany pod koniec 2019 r.). Co ciekawe: na liście resortów, które mogłyby działać poza Warszawą, nie znalazło się MSZ ani tym bardziej wydziały pozostające w jego strukturze (są nimi oba centra). 

Jednak z dokumentacji zgromadzonej w raporcie NIK wynika, że najniższy koszt funkcjonowania dwóch centrów dotyczył stolicy. Jak to możliwe?

NIK o aferze wizowej w MSZ

Z prostego powodu: MSZ miała w Warszawie wolne biura, w których mogli spokojnie pracować urzędnicy. 

Najwyższa Izba Kontroli zwraca uwagę, że w latach 2017-23 w MSZ ubyło ponad 130 etatów. Jednocześnie resort dysponował podobną przestrzenią biurową. Zmniejszyła się ona znacząco w 2020 roku, ale – jak czytamy w raporcie – zmieniło się również zatrudnienie (spadek o 53 etaty). NIK pyta więc, dlaczego urzędnicy pracujący w obu centrach nie mogli po prostu pracować w Warszawie, szczególnie że jedna z siedzib MSZ przy ul. Tanecznej była pustostanem. „MSZ dysponowało także wolną nieruchomością przy ul. Bagatela 5 w Warszawie”, przypominają kontrolerzy. 

Dlatego też Minister Spraw Zagranicznych Zbigniew Rau podjął decyzję o „dyslokacji referatów pomimo braku uzasadnienia ekonomicznego, co było działaniem nierzetelnym”. Spójrzmy więc na konkretne koszty:

  • Centrum Decyzji Wizowych w Łodzi rozpoczęło działalność w docelowym lokalu 30 września 2023 roku w wynajmowanym biurze o powierzchni 385 metrów kwadratowych. Pracowało tam 13 osób, w tym kierownik referatu. MSZ wydało 253 tys. zł tytułem kosztów eksploatacji oraz 580 tys. na zakup mebli, drukarek, laptopów i innego sprzętu teleinformatycznego. 
  • Z kolei Centrum Informacji Konsularnej rozpoczęło działalność w Kielcach w lipcu 2023 roku w wynajmowanym lokalu o powierzchni 587 metrów kwadratowych, pracowało tam 20 osób. MSZ wydało 428 tys. zł kosztów eksploatacyjnych oraz 291 tys. zł na zakup sprzętu biurowego. 

Urzędnicy przyznawali jednak, że obie lokalizacje są chybione. W jednym z wewnętrznych maili czytamy, że praca w kieleckim Centrum Informacji Konsularnej może być świadczona zdalnie, a wynajmowanie lokalu w Łodzi nazwano „nieracjonalnym”. NIK podsumowuje: „Wynajęcie lokali w Łodzi i Kielcach było działaniem niegospodarnym i spowodowało wydatkowanie w okresie od kwietnia 2023 roku do 31 grudnia 2023 roku kwoty co najmniej 681,9 tys. zł tytułem eksploatacji obiektów”. Dodatkowo umowy były niekorzystne dla MSZ: zawarto je na 60 miesięcy z „określeniem warunków ich wypowiedzenia przez MSZ w jednym przypadku praktycznie niemożliwych do ich ziszczenia się, zaś w drugim mogących zaistnieć dopiero po upływie ponad połowy umówionego okresu najmu”. 

Centra wizowe w okręgach wyborczych ministrów

Urzędnicy, którzy rozmawiali z kontrolerami NIK, byli zaskoczeni decyzją o przeniesieniu centrów poza Warszawę. „Było polecenie najpilniejszego wyjazdu do Kielc i Łodzi. Polecenie było przekazane przez Gabinet Polityczny i Ministra Wawrzyka”, zeznawał jeden z urzędników. Inny urzędnik: „Tłumaczono nam, że jest taka potrzeba. Słyszałem, że było to związane, że jeden minister miał startować w wyborach parlamentarnych w Łodzi, a drugi w Kielcach”. Rau został zapytany o ten związek przez kontrolerów NIK. Minister odpowiedział: „Nie, nie miały [związku], ale nie uznałem tego za czynniki przeciwne takiej decyzji”.

Faktycznie: Zbigniew Rau startował w październiku 2023 roku do Sejmu z Łodzi, a Piotr Wawrzyk miał dostać wysokie miejsce na listach PiS w Kielcach. Został jednak skreślony z listy po wybuchu afery wizowej.

Nasi rozmówcy z polskiej dyplomacji już rok temu, gdy wybuchła „afera wizowa”, wskazywali, że centra wizowe będą stanowić domknięcie systemu ręcznego sterowania wydawaniem wiz przez polityków PiS. – Do tej pory wiceminister musiał poprzez swoich ludzi wysyłać maile do konsulów z listami ludzi, którzy mieli dostać wizy. Konsulowie mogli stawiać opór, opóźniać decyzje, albo szukać pretekstu, by ich nie wydawać. Zwłaszcza wtedy, gdy okazywało się, że każe wydać wizy wykwalifikowanym pracownikom, a na rozmowę przychodzą ludzie niepiśmienni – opowiadają nasi rozmówcy. Taki opór wiceministrowi Piotrowi Wawrzykowi stawili konsulowie z Mumbaju, którzy dostali m.in. polecenie wydania wiz rzekomym filmowcom z Bollywood. Wawrzyk w odwecie nasłał na nich ministerialną kontrolę.

W centrach wizowych pracowaliby tymczasem ludzie, którzy nie byliby konsulami, nie mieliby pojęcia o krajach, z  których pochodzili ludzie aplikujący o wizy, byliby całkowicie zależni od swoich przełożonych. – W takiej sytuacji polecenia wydania wizy danym osobom byłyby normalnością. Z takim poleceniem nikt by nie dyskutował – mówią nasze źródła. Pole do korupcyjnych działań byłoby olbrzymie.

O komentarz w sprawie przeniesienia dwóch centrów poza Warszawę poprosiliśmy Michała Szczerbę (KO), europosła i byłego przewodniczącego sejmowej komisji śledczej badającej tzw. aferę wizową. Według niego to Piotr Wawrzyk forsował powstanie centrum wizowego w Łodzi. – Powstała lista uprzywilejowanych obywateli 21 krajów, wśród których był Iran, Indie, Wietnam, Nigeria. Bez uzasadnienia, analiz, oceny skutków, a także wpływu na bezpieczeństwo państwa – mówi Szczerba. I dodaje: -Przemysłowa Łódź miała przemysłowo wydawać wizy.

Oba centra działają nadal jako część MSZ. 

Źródło: wyborcza.pl

Więcej postów