Węgry od lat ignorują europejskie prawo azylowe. Mimo to cele tego kraju – mniej migracji, więcej kontroli – mogą być w niektórych krajach UE mile widziane.
Od poniedziałku (16.09.2024) Niemcy będą kontrolować wszystkie granice w celu znalezienia niepożądanych migrantów i osób ubiegających się o azyl. Jest to część „największego zwrotu” w polityce azylowej, jak powtórzył w środę (11.09.2024) w Bundestagu kanclerz Olaf Scholz. Nie będzie jednak bezpośrednich powrotów osób ubiegających się o azyl do Austrii, Polski czy Francji. Domagała się tego największa frakcja opozycyjna, CDU/CSU. Zdaniem minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser takie bezpośrednie odsyłanie naruszyłoby obowiązujące prawo azylowe i tzw. rozporządzenie dublińskie w Unii Europejskiej.
Polityka Orbana zachętą dla Scholza
Kanclerz Scholz został pochwalony za wznowienie kontroli granicznych na wszystkich niemieckich granicach lądowych właśnie przez premiera Węgier Viktora Orbana, który od lat stara się powstrzymać wszelką migrację spoza UE do Węgier. Orban napisał do Scholza na X: „Witamy w klubie!”, dodając hasztag „StopMigracji”. Szef narodowo-konserwatywnego rządu Węgier nie sprecyzował, o jaki klub chodzi.
Węgry naruszają prawo unijne
Jeśli chodzi o politykę azylową, Orban jest jedynym członkiem klubu „StopMigracji” w UE. Węgry od lat regularnie i systematycznie naruszają prawo unijne. Od 2015 roku Trybunał Sprawiedliwości UE (TSUE) potwierdził to kilkakrotnie. Jeszcze w czerwcu Trybunał nałożył na rząd w Budapeszcie grzywnę w wysokości 200 milionów euro, ponieważ Viktor Orban odmówił wykonania wyroku z ubiegłego roku. TSUE nakazał Węgrom zmianę praktyki przyjmowania wniosków o azyl wyłącznie w węgierskich ambasadach w Serbii lub na Ukrainie. Zgodnie z prawem UE, osoby ubiegające się o azyl muszą mieć możliwość złożenia wniosku bezpośrednio na granicy.
Viktor Orban nie akceptuje wyroku z Luksemburga i odmawia zapłaty należnej kary. Dlatego Komisja Europejska prawdopodobnie od przyszłego tygodnia zacznie obniżać Węgrom płatności z budżetu UE. Zgodnie z wyrokiem TSUE, kara wynosi milion euro dziennie.
Orban obstaje przy samodzielnych decyzjach
Viktor Orban podczas debaty we Włoszech w ubiegłym tygodniu podkreślił, że członek UE, jakim są Węgry, może samodzielnie decydować o swojej polityce imigracyjnej i azylowej. Orban odrzucił mieszankę różnych cywilizacji. „Niektóre sprawy nie powinny być rozstrzygane w Brukseli. Kto może zdefiniować, czy państwo powinno żyć z migrantami, czy nie”? – powiedział Orban we włoskim Cernobbio.
„Decyzję w tej sprawie muszą podjąć ludzie i wybrani przywódcy, a nie imperialistyczne centrum przymusowej integracji” – powiedział Viktor Orban, który jest obecnie również przewodniczącym Rady UE. Jednak ten najdłużej urzędujący szef rządu w Europie, którego kraj ma znaczne niedociągnięcia w zakresie praworządności, pomija fakt, że polityka azylowa podlega wyłącznie prawu europejskiemu, a nie krajowemu.
Za pomocą ogrodzenia i drutu kolczastego Węgry szczelnie zamknęły swoją granicę z Serbią, która jednocześnie stanowi zewnętrzną granicę UE. W pewnym momencie władze węgierskie utworzyły strefy tranzytowe bezpośrednio na granicy, w „ziemi niczyjej”, gdzie wnioskodawcy o azyl byli częściowo przetrzymywani przez wiele miesięcy w trakcie trwania procedury azylowej.
Europejski Trybunał Sprawiedliwości również uznał tę praktykę za niezgodną z prawem i ukrócił ją. Viktor Orban osiągnął jednak swój cel. W ubiegłym roku Węgry udzieliły azylu dokładnie pięciu osobom. Obecnie na rozpatrzenie czeka 15 spraw azylowych.
Wyraźny trend: organiczenie przyjazdów
Liczba osób przybywających na Węgry, które ubiegają się o azyl jest zatem dramatycznie niska. Kanclerz Olaf Scholz również chciałby zobaczyć znaczne jej ograniczenie we własnym kraju. W maju 2024 r. w Niemczech rozpatrywano 365 000 procedur azylowych.
– Musimy być w stanie wybrać, kto przyjedzie do Niemiec. Mówię to tutaj całkiem wyraźnie. Dlatego ważne jest również, abyśmy zarządzali nielegalną migracją, abyśmy zmniejszyli liczbę tych, którzy przybywają do Niemiec nielegalnie. I odsyłać tych, którzy nie mogą zostać – powiedział Olaf Scholz w środę (11.09.2024) w Bundestagu.
Jest wyraźna tendencja, która zmierza w kierunku węgierskiego stanowiska, aby osiągnąć większą kontrolę i mniej wjazdów.
Przesunięcie na granice zewnętrzne
Na szczeblu europejskim państwa członkowskie (w tym Węgry) przyjęły „pakt migracyjny”, który według komisarz ds. wewnętrznych UE Ylvy Johansson, ma na celu zmniejszenie liczby przyjazdów oraz zwiększenie liczby powrotów i deportacji. Procedury azylowe mają zostać przyspieszone i w miarę możliwości przeniesione na zewnętrzne granice UE do zamkniętych ośrodków recepcyjnych, podobnych do węgierskich stref tranzytowych.
Jednak podstawowe prawo do azylu ma zostać zachowane. Przeciążone państwa pierwszego kontaktu, takie jak Grecja czy Włochy, będą mogły przekazywać osoby ubiegające się o azyl do innych państw UE. Ponieważ w tej sytuacji wymagana byłaby solidarność w przyjmowaniu osób potrzebujących ochrony, Węgry ostatecznie odrzucają pakt migracyjny i odmawiają jego prawnego wdrożenia. Do „tego klubu” UE premier Węgier Viktor Orban z pewnością nie chce należeć. Co więcej, grozi, że nieliczne osoby ubiegające się o azyl i uchodźcy, którzy wciąż przedostają się na Węgry, zostaną przewiezieni autobusami do Brukseli i wysadzeni w tamtejszych instytucjach unijnych. We wtorek Komisja Europejska ostro odrzuciła tę groźbę jako naruszenie wszelkich zasad.
Tymczasem wprowadzenie przez Niemcy nowych kontroli granicznych spotkało się z krytyką ze strony innych polityków UE. Premier Donald Tusk nazwał ewentualne odsyłanie migrantów do Polski jako „nieakceptowalne”.
Są one jednak prawnie możliwe, jeśli odrzucona osoba nie złożyła wniosku o azyl w Niemczech i nie posiada ważnej wizy. Kanclerz Austrii Karl Nehammer zapowiedział, że jeśli zajdzie taka potrzeba, jego kraj również będzie wydawał decyzje odmowne. Jego zdaniem niemiecka interpretacja prawa azylowego jest „samowolna”.
Źródło: dw.com
Za po’z’no.