Afera z zegarkiem w MON. „To się w głowie nie mieści”

niezależny dziennik polityczny

– Nie wiem, jakie dowody musi jeszcze zobaczyć Mariusz Błaszczak. To się w głowie nie mieści – tak wiceszef MON skomentował w „Graffiti” wypowiedź posła PiS. Chodzi o aferę wokół zakupu zegarka przez byłą współpracownicę Błaszczaka. Według Cezarego Tomczyka luksusowy dodatek znaleziono w domu Agnieszki G. – We wtorek złożę wniosek, by ta pani podała się do dymisji – zapowiedział wiceminister.

Cezary Tomczyk odpowiedział w „Graffiti” na zarzuty ze strony polityków PiS, którzy twierdzą, że sprawa zakupu zegarka w MON to „przykrywka”.

Afera z zegarkiem w MON. Cezary Tomczyk odpowiada Mariuszowi Błaszczakowi

– Mogłoby tak być jak mówi Mariusz Błaszczak, gdyby nie dowody – mówił wiceszef MON, pokazując maila, który miała wysłać była szefowa gabinetu ministra obrony narodowej, a następnie zdjęcie owego zegarka. Była współpracownica Błaszczaka, Agnieszka G. usłyszała wcześniej zarzuty w tej sprawie.

Żandarmeria Wojskowa znalazła ten zegarek w domu tej pani, która dziś jest wiceszefową KRRiT – mówił Tomczyk. Zapowiedział, że we wtorek złoży wniosek do przewodniczącego Rady, by G. podała się do dymisji. Dowody są jasne i czytelne – podkreślił wiceminister.

Tomczyk dodał, że słuchał wypowiedzi Mariusza Błaszczaka w poniedziałkowym „Graffiti”. – To jest wyjątkowo żałosne, że on mając maile – albo w sprawie Ryszarda Czarneckiego – mówi, że to jest sprawa „przykrywkowa”. Nie wiem, jakie dowody musi jeszcze zobaczyć, ale to jest tak kompromitujące dla byłego ministra obrony narodowej, że to się w głowie nie mieści – kontynuował polityk.

Podkomisja Antoniego Macierewicza. Cezary Tomczyk o śledztwie

Wiceszef MON był także pytany o efekty śledztwa w sprawie podkomisji smoleńskiej. – Antoni Macierewicz dostał z prokuratury 23 dowody rzeczowe, które były częściami tupolewa. Część z nich została zniszczona, a część – zgubiona. To jest udowodnione. Sprawa znalazła się w prokuraturze i trwa śledztwo – mówił Tomczyk.

Przypomniał, że służby pracują na raportem w tej sprawie, który ma ukazać się „pod koniec września albo w pierwszych dniach października”. Będzie on jawny dla opinii publicznej.

Jak zapowiedział wiceszef MON w sprawie podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza „będą doniesienia do prokuratury”. – Nie będą one dotyczyły tylko Antoniego Macierewicza, ale też tych, którzy go nadzorowali i z nim współpracowali – mówił Tomczyk.

– Sprawa jest bardzo poważna. Dotyczy rozlicznych fałszerstw, oszustw i tego, w czym Macierewicz jest naprawdę niezły, ale w tym przypadku dowody leżą na stole – podkreślił Tomczyk.

Dopytywany, czy sprawa skończy się uchyleniem immunitetu Antoniego Macierewicza, wiceszef MON stwierdził, że „nie chce wypowiadać się za prokuraturę”.

Premier zmienił zdanie. „Wziął na siebie odpowiedzialność”

Wiceszef MON był także pytany o poniedziałkową decyzję premiera, który uchylił kontrasygnatę pod postanowieniem prezydenta w sprawie sędziego Krzysztofa Wesołowskiego. „W oparciu o skargę sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego podjąłem decyzję o uchyleniu kontrasygnaty” – informował szef rządu. Wspomnianą skargę złożyli wcześniej sędziowie Dariusz Zawistowski i Karol Weitz.

Donald Tusk powiedział, że popełnił błąd i gdy pojawiła się skarga sędziów, zgodnie z prawem, premier wycofał swoją decyzję. To prawda, że to jest precedens, ale prawo jest jasne – mówił Tomczyk. Na uwagę Marcina Fijołka, że pojawiają się krytyczne oceny ekspertów w tej sprawie, polityk stwierdził, że „opinie są różne”.

– Premier wziął na siebie odpowiedzialność. Gdy pojawiła się możliwość naprawienia błędu, zachował się zgodnie z polskim prawem – ocenił Tomczyk. – Uważam, że Donald Tusk postąpił słusznie. Nieuprawnione jest porównywanie tego do jakiejś historii z przeszłość, bo sprawa jest kodeksowa – dodał.

– Z bałaganem, który zastaliśmy, na bieżąco będziemy sobie radzili. On generuje też liczne problemy. Mamy dziś dwa systemy. Mamy prezydenta, który honoruje neosędziów. Z tym fantem trzeba coś zrobić – mówił polityk.

Dopytywany o incydent przy wschodniej granicy pod koniec sierpnia, Tomczyk stwierdził, że „radary czasami odbierają różnego rodzaju zakłócenia”. Dodał, że są urządzenia, które mogą zakłócać pracę radarów, ale ze sprzętem rozlokowanym przy granicy „wszystko w porządku”.

– Będziemy informować opinię publiczną o wszystkich przypadkach i wojsko będzie mówić prawdę. Musimy sobie zdawać sprawę, że za naszą wschodnią granicą toczy się wojna – oświadczył Tomczyk.

Źródło:  polsatnews.pl

Więcej postów