Dzieci z Ukrainy nie chcą do polskich szkół. Mówią o dyskryminacji, depresji i wyobcowaniu

Od 1 września dzieci z Ukrainy będą miały obowiązek chodzić do polskich szkół. W przeciwnym razie ich rodzicom zostanie odebrane świadczenie 800 plus. Ale przymus może rodzić problemy.

Z danych Ministerstwa Edukacji Narodowej wynika, że obecnie w polskich szkołach uczy się 145 tys. ukraińskich uczniów, którzy przyjechali do Polski po napaści Rosji na Ukrainę. Około 75 tys. takich dzieci jest poza polskim systemem edukacji. Uczą się online w ukraińskich szkołach, albo nie uczą się w ogóle. Od września, jeśli nie pójdą do polskich szkół, ich rodzice stracą świadczenie 800 plus. 

Antonina Mykytenko, pedagożka z wykształcenia, niedawno obroniła pracę magisterską na temat trudności, z jakimi borykają się rodziny uchodźców wojennych w Polsce. W badaniu uczestniczyły Ukrainki z całej Polski, ale najwięcej respondentek pochodziło z województwa śląskiego. 

Pomysł przeprowadzenia takiego badania zrodził się z powodu osobistych doświadczeń. Antonina jest mamą dwóch nastolatków. Starszy syn z powodu trudności adaptacyjnych w klasie popadł w stan depresyjny. Antonina chciała przenieść go na nauczanie domowe w polskim systemie edukacji, jednak dzieci uchodźców wojennych nie mają takiej możliwości. Syn Antoniny wrócił do nauczania online w ukraińskiej szkole. 

– Sama wychowuję dwoje dzieci, dlatego program 800 plus jest dla mnie dużym i jedynym wsparciem ze strony Polski. Jednak decyzję o powrocie syna do szkoły podejmę z uwagi na jego stan psychiczny, co jest dla mnie znacznie ważniejsze – mówi Antonina. 

Kobieta jest sceptycznie nastawiona do pomysłu powiązania nauki szkolnej z wypłatą pomocy na dzieci 800+. Uważa, że należy równocześnie zmieniać podejście do integracji dzieci ukraińskich, a także dzieci innych narodowości, z polskimi rówieśnikami. 

Dyskryminacja, trudności z integracją, lekcje polskiego na niskim poziomie

W badaniu porównała przejawy trudnych zachowań dzieci, które uczą się tylko w polskiej szkole, w ukraińskiej szkole online oraz tych, które łączą naukę w obu systemach. 

Mykytenko, prowadząc badania, podzieliła trudności wychowawcze na pięć grup. – Dzieci, które uczą się online w Ukrainie, wykazywały przejawy trudności z tylko jednej z tych grup, która obejmowała m.in. brak umiejętności wyrażania własnej opinii, poczucie samotności, zmniejszoną aktywność. Pozostałe cztery grupy trudności, w tym niepowodzenia szkolne, brak motywacji do nauki, całkowita odmowa uczęszczania do szkoły, bardziej intensywnie występują u dzieci, które uczą się tylko w polskiej szkole lub łączą naukę w obu szkołach. Jak pokazało badanie, dzieci trudno przechodzą integrację, szczególnie nastolatki. Dlatego prawdopodobnie wielu rodziców, właśnie z tych powodów nie wysłało dzieci do polskiej szkoły. Wątpliwe, czy program 800 plus skłoni ich do zmiany tej decyzji – mówi Mykytenko. 

Na podstawie komentarzy rodziców badaczka wyodrębniła kilka głównych przyczyn nieudanej integracji, koniecznych do wyeliminowania, by poprawić adaptację dzieci, które usiądą w ławkach po 1 września. 

Pierwsza to duża liczba przejawów dyskryminacji ze względu na narodowość, na które dorośli nie reagowali. W każdej szkole powinna być informacja, gdzie rodzice mogą się zgłosić, jeśli ich dzieci stają się ofiarami dyskryminacji ze względu na narodowość. – Moja córka wróciła na naukę online do Ukrainy, ponieważ jej oraz jeszcze jednej dziewczynce z Ukrainy dokuczali uczniowie. Kiedy klasa została podzielona na grupy podczas wykonywania jakiegoś zadania, a nasze dwie dziewczyny trafiły razem do jednej grupy, polskie dzieci zaczęły krzyczeć, że przez nie przegrywają, bo one nie znają dobrze języka. Nauczycielka wykluczyła je z zadania. Nie pozwalała im też na przerwach rozmawiać po ukraińsku. Te i inne momenty zmusiły nas do opuszczenia polskiej szkoły. Nie planujemy wracać 1 września – mówi Nadia, ukraińska mama. 

Nie we wszystkich szkołach byli międzykulturowi doradcy, którzy ułatwiali dzieciom adaptację. – Sytuacja z dodatkowymi lekcjami polskiego była trudna. Wielu rodziców skarżyło się, że lekcje formalnie były prowadzone, ale dziecko miało po 7-8 lekcjach spędzać dodatkowe trzy godziny w szkole. Wiele dzieci nie chciało zostawać na tych lekcjach, co obniżało ogólną frekwencję – zauważa Mykytenko. 

Zabranie 800 plus niewiele zmieni

Marina, ukraińska mama dwójki dzieci, mówi, że w szkole sytuacja każdego z nich była inna. – Nauczycielce prowadzącej dodatkowe lekcje polskiego, u jednego z moich dzieci udało się wzbudzić miłość do języka i kultury Polski. Drugie dziecko na każdej z trzech godzin dodatkowego języka polskiego miało nowego nauczyciela. Nie było w tym żadnego systemu czy logiki. Po prostu oglądali filmy, słuchali bajek, co robimy również w domu. Dlatego dziecko zaczęło opuszczać te zajęcia – mówi Marina. 

Dzieciom brakowało też wydarzeń, które sprzyjałyby nieformalnemu zbliżeniu z rówieśnikami. Ukraińskie mamy zauważają, że w polskich szkołach niemal brak wychowania, które kształtuje szacunek dla różnorodności. – W szkole córki organizowano Europejski Dzień Języków. Ona oraz kilka innych dziewcząt zaproponowały zrobienie prezentacji o Ukrainie, ponieważ Ukraina również jest częścią Europy. Jednak odmówiono im, motywując tym, że Ukraina nie należy do Unii Europejskiej – opowiada Lubow. 

Innym powodem, dla którego ukraińskim dzieciom było bardzo trudno w polskich szkołach, są jednakowe wymagania programowe i ocenianie bez uwzględnienia tego, że dzieci uczą się w obcym dla siebie języku. To zmuszało wielu, szczególnie uczniów klas końcowych szkół podstawowych i liceów, do opuszczenia polskich szkół. 

Wśród społeczności ukraińskiej inicjatywa Ministerstwa Edukacji Narodowej jest odbierana ambiwalentnie. Część przedwojennych migrantów uważa tę decyzję za sprawiedliwą, ponieważ ich dzieci nie miały wyboru, żeby nie uczęszczać do polskiej szkoły, a żadnej pomocy na nie nie otrzymywali, jeśli oficjalnie zatrudniony rodzic nie miał wyrobionej karty pobytu. 

Niektórzy uczniowie wrócą do szkół na próbę

Jednocześnie wśród uchodźców wojennych jest wiele osób oburzonych tą decyzją. Obawiają się, że ich dzieci stracą kontakt z Ukrainą i ze swoimi korzeniami, ponieważ nauka w dwóch szkołach będzie dla nich zbyt dużym obciążeniem i będą musieli zrezygnować z tej ukraińskiej, online.  

Ukrainki mówią, że bardzo dużo zależy od nastawienia dyrektorów konkretnych szkół. – Moja córka uczy się w polskiej szkole i nie zdarzyło się, by ktoś ją lub jej kolegów z klasy poniżał. Mieszkamy w Pszczynie i tutaj nie ma żadnego „polonizowania” ukraińskich dzieci. Przeciwnie, nauczyciele i koledzy z klasy proszą, aby opowiadali o ukraińskiej kulturze i historii miast, skąd pochodzą. Czasami na lekcjach ukraińskie dzieci uczą polskie dzieci ukraińskich słów – mówi Katarzyna Wintonjuk. 

Słuchając takich opinii, niektórzy rodzice planują się odważyć i spróbować jeszcze raz wysłać dziecko do polskiej szkoły. Jeśli coś pójdzie nie tak, zawsze mogą je stamtąd zabrać. Ale nawet 800 plus nie będzie dla nich argumentem, jeśli dziecko poczuje się w szkole zagrożone lub dyskryminowane. 

Nowelizacja ustawy pomocowej, wprowadzająca zmiany, weszła w życie 1 lipca. Przepisy dotyczące 800 plus będą jednak miały zastosowanie po raz pierwszy przy ustalaniu prawa do świadczenia na okres rozpoczynający się 1 czerwca 2025 r. ZUS już jednak działa. 

ZUS już ściga ukraińskich rodziców. Nawet, jeśli posyłają dzieci do szkół

Uliana Worobec, prawniczka i dziennikarka z Ukrainy, mieszkająca w Bielsku-Białej i zawodowo związana z Ośrodkiem Integracji Obcokrajowców MyBB, opowiada, że zaczęli masowo zgłaszać się do niej rodzice z Ukrainy. Dostali bowiem listy z informacją z ZUS, że na podstawie Sytemu Informacji Oświatowej instytucja ta nie jest w stanie potwierdzić, czy dziecko funkcjonuje w polskim systemie edukacji. ZUS żąda doniesienia zaświadczenia potwierdzającego naukę oraz uzupełnienia systemu SIO przez szkołę. – To często rodziny, które przyjechały przed lutym 2022 roku, ich dzieci od początku chodzą do polskich szkół, co sprawdzaliśmy — opowiada Uliana Worobec. Ośrodek szykuje pismo w tej sprawie do Rzecznika Praw Obywatelskich. 

Spodziewany napływ ukraińskich dzieci do szkół to wyzwanie dla dyrektorów. Monika Wisła, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 1 im. Bohaterów Westerplatte w Bielsku-Białej ma obecnie zapisanych 60 uczniów z Ukrainy. – Nie wiadomo dokładnie, ile będzie dzieci, bo cały czas się zapisują. Moim zdaniem, fala zapisów zacznie się dopiero na przełomie sierpnia i września — uważa Wisła. 

Już wie, że od września będzie miała kilka trudnych przypadków, np. rodzinę z Ukrainy, która mieszkała przez ostatnie dwa lata w Estonii. Przeprowadzają się do Bielska-Białej, dziecko, które funkcjonowało w estońskim systemie edukacji, zapisali właśnie do „jedynki”. – Dziecko nie mówi po polsku, więc pedagogów i nauczycieli czeka ciężka praca — spodziewa się dyrektorka. 

Urzędnicy robią symulacje

Mówi, że takich sytuacji jest więcej. Do szkoły trafią dzieci, które funkcjonowały w ukraińskim systemie szkolnym, mieszkając dwa lata w Polsce, nie miały kontaktów z rówieśnikami, nie znają języka, nie mają umiejętności społecznych, brakuje im też innych kompetencji. Mają mnóstwo do nadrabiania. – Są wśród nich dzieci zalęknione, wycofane, potrzebujące wsparcia i pomocy pedagogiczno-psychologicznej. Ich rodzice są często zabiegani, non stop pracują — mówi dyrektorka.  

Dodaje, że mimo tych kłopotów uchodźcy z Ukrainy powinni się integrować z lokalnym środowiskiem, np. właśnie szkolnym, a są tacy, którzy się opierają. 

Skoro wielu ukraińskich rodziców nie zdecydowało się jeszcze, czy od września poślą dzieci do polskich szkół i czy zostawią je w nich na dłużej, tym bardziej samorządowcy nie do końca wiedzą, na co mają się szykować. Grażyna Burek, wicenaczelniczka wydziału edukacji i sportu Urzędu Miasta w Katowicach, mówi, że urzędnicy już przeprowadzili symulacje, jeżeli chodzi o etaty dla asystentów międzykulturowych. Wykorzystali w tym celu przyjęte przez siebie wskaźniki. 

– Podkreślam, że jest to symulacja, bo tak naprawdę dyrektorzy szkół mogą prognozować liczbę ukraińskich uczniów, którzy pojawią się w ich szkołach we wrześniu, jedynie na podstawie rozmów przeprowadzanych z rodzicami potencjalnych uczniów, kontaktujących się ze szkołami. W tym roku w katowickich szkołach było stu asystentów międzykulturowych, w zeszłym roku ponad 140, zatrudnianych ze środków UNICEF-u. W nadchodzącym roku szkolnym będziemy zatrudniać ich za pieniądze Funduszu Pomocy Ukrainie. Na razie zaproponujemy te funkcję osobom, które już się sprawdziły i mają doświadczenie. Chcemy utrzymać je w zatrudnieniu. Ale jeśli zapotrzebowanie wzrośnie, będziemy zatrudniać kolejne osoby – mówi wicenaczelnik Burek. 

Katowice są gotowe na podwojenie liczby ukraińskich uczniów

Na razie miasto bazuje na liczbach z zeszłego roku, gdy w katowickich szkołach i przedszkolach uczyło się 2,5 tys. dzieci z Ukrainy. – Jesteśmy gotowi nawet na podwojenie ich liczby, choć nie zakładamy, że taki wzrost jest realny. Znacząca część dzieci mieszkających w Katowicach w zeszłym roku była zapisana do polskich szkół. Najwięcej może przybyć dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym, które wcześniej były albo za małe, by uczęszczać do placówek, albo opiekunowie woleli zajmować się nimi w domach – mówi Grażyna Burek. 

Wzorem lat minionych ukraińscy uczniowie w Katowicach będą mogli wybrać jedną z dwóch ścieżek w polskim systemie edukacji: zacząć naukę od oddziału przygotowawczego, w którym wraz z rówieśnikami z Ukrainy będą wyrównywać różnice programowe i uczyć się polskiego lub od razu iść do ogólnodostępnej klasy z polskimi rówieśnikami.  

Choć w związku ze zmianą przepisów MEN zezwoliło na powiększanie klas 1-3 do 29 uczniów, a klas starszych bez ograniczeń, Katowice będą korzystały z tej możliwości tylko w ostateczności. – Prezydent miasta przyjął zasadę, że jeżeli w klasach od czwartej wzwyż w oddziale ogólnodostępnym mamy dzieci pochodzenia ukraińskiego z orzeczeniem z poradni psychologiczno-pedagogicznej, to utrzymujemy mało liczne oddziały np. 17-osobowe. Nie łączymy ich w większe – mówi Grażyna Burek. 

Ministra edukacji Barbara Nowacka pytana w czwartek (8 sierpnia) w TVN.24 o powiązanie świadczenia 800 plus przez Ukraińców z koniecznością zapisania dzieci do polskich szkół broniła tego pomysłu mówiąc, że mamy obecnie w Polsce tysiące dzieci, o których nic nie wiemy. Szkoła da im bezpieczeństwo, będzie wiadomo, czy nie dzieje im się krzywda. 

Zdaniem Moniki Wisły połączenie zasiłku 800 plus z konieczności spełniania obowiązku szkolnego powinno obowiązywać także polskie rodziny. – Są rodzice, którzy nie pracują i nie chcą pracować, a do tego ich dzieci nie spełniają obowiązku szkolnego — przypomina. 

Więcej postów