Fikcyjna praca wiceministra z PiS za pół miliona złotych. „Nie wysłał ani jednego e-maila”

Niezależny dziennik polityczny

Były wiceminister gospodarki morskiej z PiS przez trzy lata zarobił w państwowej spółce ponad pół mln zł. W tym czasie nie wysłał ani jednego e-maila, nie pobrał firmowego laptopa, a kluczowi dyrektorzy twierdzą nawet, że nie widzieli go na oczy. Jak dowiedział się Onet, w tej sprawie wpłynęło właśnie zawiadomienie do prokuratury.

  • Z analizy wykonanej przez dział IT spółki wynika, że były wiceminister nigdy nie użył służbowego konta pocztowego. Nie wysyłał e-maili, a tych, które przychodziły na jego skrzynkę, nawet nie odczytywał
  • Nie wiadomo, czy Paweł Brzezicki przez trzy lata w ogóle pojawiał się w siedzibie spółki
  • Nowa ekipa w Zarządzie Portów Morskich Szczecin-Świnoujście zwolniła go dyscyplinarnie i zażądała zwrotu pieniędzy

Karuzela

— Skandal. To wygląda na jedną wielką fikcję za grubą kasę – słyszymy od naszego informatora.

Ta historia rozpoczyna się w Pałacu Prezydenckim, a kończy w jednym z domów w podwarszawskiej Podkowie Leśnej.

Jesienią 2015 r. PiS bierze wszystko. Zwiastunem sukcesu prawicy było zwycięstwo Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich. Głowa państwa w październiku 2015 r. powołuje Narodową Radę Rozwoju.

Wśród 90 członków tego ciała pojawia się Paweł Brzezicki – menedżer z doświadczeniem w branży morskiej, były szef Agencji Rozwoju Przemysłu i doradca premiera Kazimierza Marcinkiewicza. Jego awanse splatają się z rządami prawicy. Nie inaczej było w 2015 r. Dwa miesiące po wejściu w skład prezydenckiej rady Brzezicki zostaje wiceministrem gospodarki morskiej.

Jego bezpośrednim przełożonym jest Marek Gróbarczyk, zaufany człowiek Joachima Brudzińskiego – szarej eminencji PiS. Od teraz to oni decydują o obsadzie kluczowych stanowisk w państwowych firmach i instytucjach branży morskiej. Brzezicki trafia na personalną karuzelę.

W 2017 r. zostaje zarządcą komisarycznym Polskiej Żeglugi Morskiej – firmy, która obsługuje m.in. przeprawy promowe ze Świnoujścia do Szwecji. Angażuje się w projekt budowy promów dla polskich armatorów.

To ten sam projekt, który został symbolicznie rozpoczęty w trakcie uroczystości w czerwcu 2017 r., gdy kilku notabli ówczesnej władzy (m.in. Mateusz Morawiecki i Joachim Brudziński) wbijało młoteczkami nity w stępkę pod prom, który ostatecznie nigdy nie powstał.

Brzezicki miał jednak inny niż PiS pomysł na budowę tych jednostek. Spierał się o to m.in. z Markiem Gróbarczykiem i w 2019 r. stracił stanowisko.

Brzezicki zniknął. Nie wypadł jednak z obiegu państwowych spółek, ale odkryła to dopiero ekipa, która pod koniec ub.r. przejęła kontrolę nad tymi firmami. W styczniu z Zarządu Portów Morskich Szczecin-Świnoujście zostają wyrzuceni nominaci PiS. Zaczyna się wewnętrzna kontrola. Audytorzy odkrywają dokumenty dotyczące Pawła Brzezickiego, który – ku zdumieniu nowych władz spółki – widnieje w wewnętrznym systemie jako pracownik.

Pełnomocnik z Podkowy Leśnej

Okazuje się, że w maju 2021 r. został tam zatrudniony na stanowisku pełnomocnika zarządu do spraw rozwoju portów w Zarządzie Portów Morskich Szczecin-Świnoujście za 14,9 tys. zł miesięcznie.

Umowa była jednak nietypowa, bo choć Brzezicki miał wykonywać zadania w pełnym wymiarze czasu pracy, to jako miejsce jej wykonywania wpisano najpierw Warszawę, a później Podkowę Leśną, w której Brzezicki mieszka. Przypomnijmy, siedzibą spółki jest położony ponad 500 km dalej Szczecin.

Na konto menedżera co miesiąc wpływało też kilkaset złotych w ramach ryczałtu za używanie prywatnego samochodu do celów służbowych. Firma opłacała mu również pakiet medyczny.

Zadania wyznaczone Pawłowi Brzezickiemu w umowie były bardzo ambitne. Miał „doradzać i koordynować pracę zespołów mających na celu rozwój spółki”, pomagać w pozyskiwaniu przez firmę finansowania niezbędnego do „realizacji koncepcji rozwoju obszarów działalności” czy na bieżąco „analizować sytuację na rynku krajowym i światowym”.

W umowie wykorzystano pandemiczne przepisy Kodeksu pracy dotyczące telepracy (później zmienione na pracę zdalną). Jak czytamy w umowie, zlecane zadania i projekty miały być wysyłane i odbierane „z wykorzystaniem środków komunikacji elektronicznej, przede wszystkim za pomocą poczty elektronicznej”.

Problem polega jednak na tym, że z analizy wykonanej niedawno przez dział IT spółki wynika, że Brzezicki nigdy nie użył służbowego konta pocztowego. Nie wysyłał e-maili, a tych, które przychodziły na jego skrzynkę, nawet nie odczytywał. Nie korzystał ani z wewnętrznego serwisu informatycznego, ani konta VPN, które pozwalało na bezpieczne łączenie potrzebne do pracy zdalnej. Mało tego, nigdy nie pobrał nawet służbowego laptopa.

„Dział IT nie wykrył żadnego materialnego śladu świadczenia pracy przy pomocy firmowych systemów teleinformatycznych ze strony pana Pawła Brzezickiego” – czytamy.

„Nie znam człowieka”

W tym kontekście na groteskę zakrawa fakt, że menedżer brał pieniądze w ramach ryczałtu na pokrycie kosztów energii elektrycznej oraz usług telekomunikacyjnych w wysokości 2,60 zł za każdy dzień świadczenia pracy zdalnej.

Nie wiadomo, czy Paweł Brzezicki przez trzy lata w ogóle pojawiał się w siedzibie spółki. Choć był pełnomocnikiem ds. rozwoju portów, zarówno dyrektor ds. infrastruktury i inwestycji, jak i szef biura strategii i rozwoju portów w trakcie wewnętrznej kontroli oświadczyli, że nigdy go nie spotkali, a jeden z nich stwierdził, że nie wie nawet, jak Brzezicki wygląda.

Obaj zgodnie stwierdzili, że były już pełnomocnik zarządu nie uczestniczył w tworzeniu żadnych strategii, nie podpisywał żadnych dokumentów, nie pisał żadnych analiz. A mimo to co miesiąc otrzymywał pensję. W sumie 532 tys. zł przez trzy lata.

Nowa ekipa w Zarządzie Portów Morskich Szczecin-Świnoujście zwolniła go dyscyplinarnie i zażądała zwrotu pieniędzy. Do Prokuratury Okręgowej w Szczecinie trafiło właśnie zawiadomienie w jego sprawie, w którym jest mowa m.in. o podejrzeniu oszustwa i łapownictwie menedżerskim.

— Konsekwentnie prześwietlamy to, co działo się w spółkach Skarbu Państwa za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Właściwie na każdym kroku trafiamy na ślady nieprawidłowości. Każdy przypadek niegospodarności i nadużywania stanowisk do osiągnięcia korzyści przez konkretne osoby będzie kierowany do prokuratury — mówi Onetowi odpowiedzialny za gospodarkę morską wiceminister infrastruktury Arkadiusz Marchewka.

Z Pawłem Brzezickim nie udało nam się porozmawiać.

Żródło: onet.pl

Więcej postów