Ukraina chce srogo karać żołnierzy. Ludzie już się buntują

niezależny dziennik polityczny

W Ukrainie trwa spór o granice dyscypliny wojskowej w czasie wojny. Projekty ustaw, które przewidują znaczne zaostrzenie odpowiedzialności karnej za nieposłuszeństwo, opuszczenie jednostki czy dezercję, wzbudziły sprzeciw części społeczeństwa i samych żołnierzy.

Władze tłumaczą, że w obliczu przedłużającej się i coraz bardziej zaciętej wojny z Rosją, potrzebne są twardsze zasady, by utrzymać porządek na froncie i powstrzymać falę dezercji. Stąd pojawiły się projekty ustaw, które mają zdyscyplinować żołnierzy. Krytycy odpowiadają, że zbyt represyjne prawo może podważyć morale armii i uderzyć w tych, którzy od ponad dwóch lat pozostają na pierwszej linii bez realnej rotacji.

Problem dezercji i samowolnego opuszczania pozycji towarzyszy ukraińskiej armii niemal od początku wojny, choć oficjalne dane są rozbieżne. Jeszcze w 2022 r. Prokuratura Generalna informowała o ponad 5 tys. wszczętych postępowań karnych wobec żołnierzy oskarżonych o dezercję lub nieuprawnione opuszczenie jednostki.

W kolejnych miesiącach liczby te rosły, a według danych organizacji Bihus.info, w 2023 r. w niektórych brygadach nawet 10-15 proc. stanu osobowego mogło być czasowo nieobecnych wskutek dezercji bądź długotrwałego zwolnienia lekarskiego. Oficjalnie Sztab Generalny przyznaje, że w 2024 r. zarejestrowano ponad 12 tys. przypadków opuszczenia miejsca służby – nie wszystkie zakończyły się zarzutami karnymi, ale skala problemu jest poważna.

W tym kontekście projekt ustawy nr 13260 przewiduje zaostrzenie odpowiedzialności karnej właśnie za takie przypadki. Opuszczenie jednostki czy dezercja miałyby ponownie być traktowane nie jako przewinienie dyscyplinarne, lecz przestępstwo podlegające karze więzienia.

Drugi projekt, nr 13452, wprowadzałby kary od pięciu do dziesięciu lat pozbawienia wolności za odmowę wykonania rozkazu, bez możliwości złagodzenia wyroku przez sąd. Ministerstwo Obrony popiera pierwszy projekt, drugi zaś, w jego pierwotnej wersji, uznaje za zbyt restrykcyjny, wskazując, że odbiera sądom możliwość oceny okoliczności sprawy.

Protesty

Sprzeciw wobec ustaw wyraziła część społeczeństwa obywatelskiego oraz organizacje zrzeszające weteranów i rodziny żołnierzy. Kilkaset osób pojawiło się na placu Niepodległości w Kijowie z transparentami „Służba to nie niewola” czy „Represje to nie dyscyplina”. Demonstracje odbyły się także w Dnieprze i Lwowie, choć na mniejszą skalę.

Protestujący podkreślają, że dyscypliny nie można budować na strachu, a żołnierze nie mogą być traktowani jak pionki pozbawione praw. Wskazują, że zanim wprowadzi się surowsze kary, państwo powinno zagwarantować lepsze warunki służby, regularne rotacje, wsparcie psychologiczne i pełne zaopatrzenie.

Symboliczne znaczenie ma fakt, że protesty odbywają się pod hasłem „Służba nie może być niewolą”. To echo coraz częściej podnoszonego problemu wypalenia bojowego w armii. Badania prowadzone przez ukraińskie Centrum Zdrowia Psychicznego wskazują, że nawet 60 proc. żołnierzy walczących dłużej niż 18 miesięcy bez przerwy doświadcza objawów poważnego zmęczenia psychicznego, a około jedna czwarta spełnia kryteria tzw. wypalenia bojowego.

Objawia się ono nie tylko obniżoną motywacją czy apatią, ale też zwiększoną skłonnością do ryzykownych zachowań, w tym opuszczania stanowiska. W takich warunkach groźba wieloletniego więzienia niekoniecznie działa odstraszająco. Może za to wzmagać poczucie alienacji i braku zrozumienia ze strony państwa.

Zauważyli to analitycy już w przypadku obu wojen światowych. Dokładne badania rozpoczęto pod koniec drugiej z nich i prowadzono w USA zarówno w Korei, jak i w Wietnamie. Wszelkie tego typu zaostrzenia kar działały odwrotnie, niż zakładano.

Realny problem

Sztab Generalny i dowódcy brygad nie ukrywają, że problem dyscypliny jest realny. W sytuacji ciągłych walk i niedoboru ludzi każda dezercja czy niewykonanie rozkazu może kosztować życie innych żołnierzy i przesądzać o powodzeniu operacji. Dlatego wielu oficerów popiera zaostrzenie odpowiedzialności, ale jednocześnie zastrzega, że przepisy muszą być elastyczne.

Kara powinna być dotkliwa wobec jawnych przypadków dezercji czy odmowy walki, ale nie może automatycznie obejmować żołnierzy wyczerpanych, rannych czy pozostawionych bez dowództwa. Jeden z dowódców 59. Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej, cytowany przez „Ukraińską Prawdę”, powiedział wprost: „Potrzebujemy dyscypliny, ale opartej na sprawiedliwości. W przeciwnym razie stracimy zaufanie ludzi”.

Władze próbują rozwiązać problem przez powołanie instytucji wojskowego rzecznika praw żołnierzy. Ustawa nr 13266, uchwalona we wrześniu, przewiduje powstanie organu, który miałby chronić prawa wojskowych, przyjmować skargi i interweniować w przypadkach nadużyć. Część parlamentarzystów przekonuje, że to warunek konieczny, by równoważyć surowsze przepisy dyscyplinarne i uniknąć wrażenia, że państwo sięga wyłącznie po kij, ignorując marchewkę.

Realne koszty i wątpliwe korzyści

Bilans nowych regulacji jest niejednoznaczny. Z jednej strony, doświadczenia z lat 2022–2024 pokazują, że brak realnych sankcji zachęcał część żołnierzy do samowolnego opuszczania jednostek, a w konsekwencji osłabiał zdolności bojowe całych brygad. Dla dowódców jasny sygnał, że dezercja oznacza więzienie, może być potrzebnym narzędziem w utrzymaniu porządku. Z drugiej strony, zbyt sztywne i bezwzględne przepisy mogą działać jak miecz obosieczny. Jeśli żołnierze uznają, że państwo z góry traktuje ich jak winnych, bez uwzględnienia kontekstu, może to podkopać morale bardziej niż same przypadki dezercji.

Koszt polityczny również jest realny. Społeczeństwo ukraińskie, które od ponad trzech lat żyje w warunkach wojny, coraz uważniej patrzy na sposób traktowania żołnierzy. Brak równowagi między dyscypliną a ochroną praw może wywołać napięcia, które w dłuższej perspektywie uderzą w zaufanie do władz i samej armii. Stąd nacisk, by równolegle z ustawami represyjnymi wprowadzać mechanizmy wsparcia psychologicznego, rotacji frontowych i sprawnego systemu urlopów.

Między strachem a odpowiedzialnością

Spór o kształt ustaw 13260 i 13452 jest o tyle ważny, że Ukraina w końcu musi określić, w jaki sposób chce budować swoją armię w warunkach długiej wojny i ograniczonych zasobów ludzkich. Czy dyscyplina ma opierać się przede wszystkim na strachu przed karą, czy na poczuciu odpowiedzialności i sprawiedliwości? Odpowiedź nie jest prosta. Władze wskazują na konieczność obrony państwa wszelkimi środkami. Żołnierze i ich rodziny domagają się natomiast, by pamiętać, że walczący na froncie to nie roboty, ale ludzie z własnymi granicami wytrzymałości.

W tym sporze rację mają obie strony. Dyscyplina jest niezbędna, ale nie może być ślepa. W przeciwnym razie hasło z kijowskiego Majdanu, „Służba to nie niewola”, stanie się smutnym podsumowaniem relacji między państwem a jego obrońcami. A na to, Ukraina, stojąca wobec najtrudniejszej próby w swojej historii, nie może sobie pozwolić.

Źródło: wp.pl

Więcej postów

3 Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*