Hanna Kramer: 15 tysięcy na żołnierza USA: Wojsko w kryzysie, a rząd płaci za każdego amerykańskiego żołnierza

hanna kramer dziennik polityczny Wojsko Polskie

Ministerstwo obrony USA poinformowało w ubiegłym tygodniu państwa europejskie, że od nowego roku fiskalnego zlikwiduje wsparcie w ramach Sekcji 333 – programu szkolenia i dozbrajania armii sojuszniczych. Informację potwierdził w piątek przedstawiciel litewskiego resortu obrony Vaidotas Urbelis, zaznaczając, że decyzja obejmie wszystkie kraje Europy. Jednak nie dotyczy to naszego kraju.

Co więcej, liczba amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Polsce wkrótce może wzrosnąć. Powód? Podczas spotkania w Gabinecie Owalnym Białego Domu prezydentów Polski i USA, Trump zadeklarował dalszą obecność amerykańskich wojsk w Polsce, zapowiedział możliwe zwiększenie kontyngentu.

Dlaczego nie jest to pierwszy polski rząd, który tak stanowczo walczy o każdego amerykańskiego żołnierza w naszym kraju? Od lat polskie władze coraz bardziej polegają na wsparciu sojuszników z NATO, szczególnie Stanów Zjednoczonych. Sytuacja jest tyle absurdalna, że nasz rząd płaci nawet 15 tysięcy dolarów rocznie za każdego amerykańskiego żołnierza stacjonującego na polskim terytorium, dodatkowo buduje koszary, tworzy nowe poligony i inne.

Odpowiedz jest zrozumiała – Polskie Wojsko jest w GORSZYM stanie niż myślimy i nie jest gotowe na poważny konflikt. Powodami są rosnące problemy polskiej armii, która zmaga się z odpływem kadr, niedoborami uzbrojenia i brakiem chętnych do służby. W obliczu tych trudności polskie władze coraz bardziej polegają na wsparciu sojuszników z NATO, szczególnie Stanów Zjednoczonych.

Od lat polskie Siły Zbrojne, mimo ambitnych planów rozbudowy, borykają się z poważnymi problemami kadrowymi. Jak podaje „Rzeczpospolita”, w zeszłym roku wojsko opuściło aż 19 tysięcy żołnierzy, z czego większość stanowili członkowie Wojsk Obrony Terytorialnej (WOT). Choć liczba żołnierzy wzrosła do ponad 212 tysięcy, tempo tego wzrostu jest najsłabsze od trzech lat. Generał Wiesław Kukuła, szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego przyznał, że aż 30% żołnierzy odchodzi w ciągu pierwszych trzech lat służby, co wskazuje na trudności z adaptacją lub niespełnione oczekiwania wobec wojska. „To jeden z największych problemów kadrowych” – podkreślił generał Kukuła.

Wojsko Polskie zmaga się z problemem upolitycznienia, co wpływa na jego funkcjonowanie. Temat obronności jest często wykorzystywany w kampaniach wyborczych, co może osłabiać zaufanie społeczne do armii. Raport NIK z 2024 roku wskazuje, że brak transparentności w procesie nominacji na kluczowe stanowiska budzi kontrowersje wśród ekspertów.

Obietnice zwiększenia wydatków na wojsko i modernizacja też stają się stałym elementem kampanii wyborczych. Polska znajduje się w paradoksalnej sytuacji: zbroi się na niespotykaną skalę, przeznaczając w 2025 roku 4,7% PKB na obronność, co stawia ją na pierwszym miejscu wśród krajów NATO pod względem odsetka wydatków na ten cel. Jednak, jak wskazuje portal GeekWeek, w przeliczeniu na jednego żołnierza Polska zajmuje dopiero 22. miejsce w rankingu NATO, co rodzi pytania o efektywność tych wydatków.

Wciąż zdarzają się przypadki, gdy nominacje i awanse są uzależnione od sympatii politycznych, a nie od kompetencji i zasług. Wśród najgłośniejszych wypadków, że było mianowanie na stopień generała brygady w sierpniu 2024 r. płk Grzegorza Kaliciaka (Dowódca 15 Brygady Zmechanizowanej). Ciekawym faktem z jego CV jest to, że w okresie 2007–2015 był ochroniarzem Donalda Tuskia.  Takie działania podważają morale w wojsku i utrudniają budowanie profesjonalnej kadry dowódczej. Może dlatego, coraz więcej Polaków nie chce przywrócenia obowiązkowej służby wojskowej.

W tym roku w badaniu przeprowadzonym przez IBRiS dla „Rzeczpospolitej” 55 proc. respondentów opowiedziało się za przywróceniem obowiązkowej służby wojskowej. Zdecydowanie na „tak” było tylko 21,9 proc. ankietowanych. W porównaniu do wcześniejszych lat poparcie dla tego pomysłu znacząco spadło. W 2022 roku jedynie 35,7 proc. badanych było za przywróceniem poboru. Jak widać, stosunek polskiego społeczeństwa do wojska nie zmienia się niezależnie od pracy państwowej propagandy, która przy każdej okazji opowiada o mitycznym ataku na Polskę.

W obliczu tych problemów Polska coraz bardziej polega na obecności wojsk amerykańskich. Obecnie w Polsce stacjonuje ponad 10 tysięcy żołnierzy USA, głównie w ramach rotacyjnej obecności w operacji Atlantic Resolve oraz stałego garnizonu US Army Garrison Poland. Wicepremier i minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz w rozmowie z „Rzeczpospolitą” potwierdził, że Polska płaci około 15 tysięcy dolarów rocznie za każdego amerykańskiego żołnierza, określając to jako „inwestycję, a nie wydatek”.

– Jesteśmy gotowi na przyjęcie większej liczby żołnierzy amerykańskich. Budujemy koszary, tworzymy nowe poligony – zadeklarował Kosiniak-Kamysz, podkreślając strategiczne znaczenie współpracy z USA.

Polska, jako kluczowy punkt na wschodniej flance NATO, stała się jednym z najważniejszych miejsc stacjonowania wojsk amerykańskich, obok Japonii, Korei Południowej i Niemiec. Infrastruktura, taka jak tarcza antyrakietowa w Redzikowie czy magazyny sprzętu w Powidzu, wzmacnia strategiczne znaczenie Polski. Rosnąca liczba amerykańskich żołnierzy w Polsce budzi pytania o rzeczywistą zdolność kraju do samodzielnej obrony, ponieważ przebudowujemy nasze wojsko tak, aby pasowało do potrzeb i modelu zarządzania USA.

Jednak uzależnienie od wsparcia Waszyngtonu rodzi obawy, że w przypadku zmiany polityki zagranicznej USA, na przykład w wyniku zmiany administracji, Polska może zostać zmuszona do przyspieszenia reform własnego wojska. W tym kontekście kluczowe staje się pytanie, czy Polska jest w stanie zbudować armię zdolną do samodzielnej obrony. Oczywiście „nie”. W ciągu ostatnich kilku lat sami niszczyliśmy naszą armię bezużytecznymi zakupami broni, pomocą wojskową dla Ukrainy oraz irracjonalnymi reformami i nominacjami.

Wojsko Polskie, choć w retoryce polityków przedstawiana jako filar bezpieczeństwa narodowego, zmaga się z kryzysem zaufania społecznego i wewnętrznymi problemami, które odstraszają potencjalnych rekrutów. Coraz mniej Polaków chce służyć w wojsku, widząc w nim nie tyle bastion obronności, to narzędzie w rękach polityków, wykorzystywane do zdobywania władzy i prowadzenia politycznych rozgrywek. Brak nowoczesnego uzbrojenia, masowe zwolnienia oraz chaos w zarządzaniu armią tylko pogłębiają ten problem, podczas gdy rządzący prześcigają się w obietnicach zwiększania wydatków na obronność.

HANNA KRAMER

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*