
Stanisław Gawłowski został uznany za częściowo winnego i usłyszał wyrok pięciu lat bezwzględnego pozbawienia wolności w związku z tzw. aferą melioracyjną – ogłosił w czwartek szczeciński sąd. W sprawie oskarżone były łącznie dwadzieścia cztery osoby.
Pierwsza rozprawa w tym procesie odbyła się tuż przed wybuchem pandemii. Wyrok zapadł w czwartek o godzinie 9 przed Sądem Okręgowym w Szczecinie. Sąd skazał senatora Stanisława Gawłowskiego na pięć lat bezwzględnego więzienia oraz nałożył na polityka grzywnę w wysokości 600 stawek po 300 złotych.
Stanisław Gawłowski skazany. Finał tzw. afery melioracyjnej
Proces w sprawie nieprawidłowości przy 26 inwestycjach Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie trwał w Sądzie Okręgowym w Szczecinie od stycznia 2020 r. Śledztwo prowadzono od 2013 r. Akt oskarżenia liczył ponad 1100 stron i obejmował 32 osoby. Osiem złożyło wnioski o dobrowolne poddanie się karze, ich sprawy rozpoznawał sąd rejonowy.
Prokuratura przedstawiła oskarżonym 94 zarzuty, m.in. łapownictwa i prania brudnych pieniędzy. Głównym wątkiem śledztwa było ustawianie przetargów na prace melioracyjne, realizowane również dzięki wielomilionowym dotacjom UE.
Wśród oskarżonych znalazł się Stanisław Gawłowski, który wielokrotnie publicznie wyrażał zgodę na publikację nazwiska i wizerunku, obecnie senator Koalicji Obywatelskiej, a w latach 2007-2015 sekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska, poseł PO od 2005 r., sekretarz generalny partii w latach 2016-2018. Prokuratura Krajowa postawiła politykowi siedem zarzutów, w tym pięć korupcyjnych. Prowadzący postępowanie prok. Witold Grdeń z PK domaga się dla Gawłowskiego kary 6,5 roku pozbawienia wolności oraz 180 tys. zł grzywny.
Afera melioracyjna. Senator Gawłowski nie przyznaje się do winy
Zdaniem śledczych Gawłowski miał przyjąć łapówki o wartości co najmniej 733 tys. zł w zamian za pomoc w zdobywaniu wielomilionowych kontraktów na inwestycje realizowane przez Zarząd Melioracji. Oprócz gotówki i apartamentu w Chorwacji miał też otrzymać dwa luksusowe zegarki od byłego dyrektora IMGW i jego zastępcy (jako wiceminister środowiska decydował o zmianach kadrowych w IMGW). Ponadto miał nakłaniać przedsiębiorcę z Darłowa Krzysztofa B. do wręczenia łapówki dyrektorowi ZZMiUW Tomaszowi P.
Prokuratura zarzuca Gawłowskiemu także tzw. pranie brudnych pieniędzy w związku z wartą ponad 200 tys. zł nieruchomością w Chorwacji. Polityk PO i jego żona Renata Listowska-Gawłowska (zgodziła się na ujawnienie pełnego nazwiska i wizerunku) w ocenie śledczych ukrywali uzyskanie jako łapówki od Bogdana K. apartamentu na wyspie Brač. Sporządzona została, zdaniem prokuratury, fikcyjna umowa sprzedaży, według której apartament kupili teściowie pasierba Gawłowskiego – Halina i Piotr K.
Politykowi postawiono też zarzut przekazania Bogdanowi K. niejawnych informacji dotyczących kontroli ABW w Zarządzie Melioracji, a także zarzut plagiatu pracy doktorskiej, którą Gawłowski obronił w Społecznej Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Zarządzania w Łodzi.
Stanisław Gawłowski w czasie śledztwa i procesu nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Podkreślał, że przed sądem stanął „z powodów czysto politycznych”. Argumentował, że w czasach rządów Prawa i Sprawiedliwości szukano na niego „haków”. Na początku procesu Gawłowski podkreślił, że osoby, które oskarżają go o przyjmowanie łapówek, są lub były związane z PiS. Wskazywał, że Krzysztof B. był działaczem PiS i przez oskarżenie Gawłowskiego liczy na złagodzenie kary w związku z postawionymi mu kilka lat wcześniej zarzutami korupcyjnymi.
Dodaj komentarz