
– Polskie rolnictwo kona. Nie z braku pogody czy klęsk żywiołowych, ale przez brak woli politycznej, bierność instytucji państwa oraz systematyczne sabotowanie ustaw opozycji, które mogłyby przywrócić opłacalność produkcji rolnej zahamować proces upadku gospodarstw rodzinnych – uważa duet poselski – Anna Gembicka i Jarosław Sachajko.
– Rolnicy masowo rezygnują z produkcji, sprzedają maszyny, likwidują stada. Młodzi ludzie opuszczają wieś, bo łatwiej zarobić w sezonie przy szparagach w Niemczech niż prowadząc własne gospodarstwo w Polsce. To nie są odosobnione przypadki – to lawinowy proces erozji całego systemu bezpieczeństwa żywnościowego Rzeczypospolitej. W tej sytuacji rząd, który powinien stać murem za polskim rolnikiem, zachowuje się jak rzecznik importerów i sieci handlowych. Zamiast reagować – milczy. Zamiast działać – odrzuca projekty. Zamiast chronić własny rynek – otwiera go na nieuczciwą konkurencję – piszą w niedawnej interpelacji posłowie opozycji.
Wg duetu parlamentarzystów, dane są bezwzględne:
– produkcja pszenicy ozimej – jednego z filarów bezpieczeństwa żywnościowego – przynosi dziś straty sięgające 219 zł/ha, i to przy bardzo dobrym plonie,
– kukurydza na ziarno – średnio 2300–2500 zł straty na hektarze – rolnik dopłaca z własnej kieszeni do każdej tony,
– jęczmień jary, mleko, drób – balansują na granicy opłacalności lub generują straty, mimo wieloletnich inwestycji i zobowiązań finansowych,
– koszt wyprodukowania 1 tony zbóż to dziś nawet 934 zł, podczas gdy ceny skupu spadły do 750–800 zł. To systemowa nierentowność, nie incydent.
Zamiast pomocy – systemowe blokowanie rozwiązań:
- Projekt ustawy zakazującej zakupu produktów rolnych poniżej kosztów produkcji, nr druku sejmowego 206, złożony przez posłów Wolnych Republikanów oraz Prawa i Sprawiedliwości wzorowany na rozwiązaniu hiszpańskim, jest od 16 miesięcy mrożony, a rząd milczy, nie przedstawił żadnej alternatywy.
- Projekt ustawy wprowadzającej obowiązek zakupu 66,7% żywności z rynku lokalnego przez sieci handlowe – nr druku 349, zignorowany, od ponad roku mrożony. A przecież skrócenie łańcuchów dostaw poprzez obowiązek zakupu produktów z rynku lokalnego zabezpieczyłoby by Polskę przed żywnością z Mercosur i Ukrainy.
- Projekt ustawy o spółdzielczości rolniczej, nr druku 259, który dawałby rolnikom narzędzia do walki z monopolem przetwórczym i dyktatem sieci – odrzucony po obietnicy, że rząd „przygotuje własny projekt po wakacjach”. Minął rok. Projektu nie ma. Rolników też już często nie ma – zamknęli działalność.
– Nie mamy już do czynienia z opóźnieniem czy nieporadnością. To jest sabotaż legislacyjny – celowy i cyniczny, utrwalający dominację importerów i sieci kosztem polskiej produkcji i niezależności żywnościowej kraju. Codziennie upadają kolejne gospodarstwa rodzinne. Nie dlatego, że rolnicy się poddali – ale dlatego, że państwo ich opuściło. To nie susza. To nie ceny paliwa. To decyzje (lub ich brak) tej Rady Ministrów są przyczyną tej zapaści. Zamiast zapewnień o dialogu – potrzebne są ustawy. Zamiast PR-u – realne regulacje. I zamiast wmawiania rolnikom, że mają „czekać na plan” – odpowiedź, dlaczego polska żywność nie ma dziś żadnej ochrony. Za chwilę minie połowa kadencji, a obietnice złożone rolnikom przed wyborami przez Platformę Obywatelską jak i Polskie Stronnictwo Ludowe nie są realizowane, rolnicy nie oczekują „okrągłego stołu”, nie oczekują „zielonej księgi”, a konkretnego działania, działania teraz – nie po kolejnych żniwach – czytamy w wystąpieniu Gembickiej i Sachajki, które zostało skierowane do ministra rolnictwa.
Dodaj komentarz