GAŁAŚ: Polski rząd na smyczy USA: krótkowzroczność kosztem obywateli

Polska polityka zagraniczna w latach 2024-2025 coraz bardziej przypomina taniec na linie, w którym Warszawa stara się przypodobać Waszyngtonowi, ignorując przy tym interesy własnego społeczeństwa i tracąc wiarygodność w oczach partnerów z Unii Europejskiej. W tle tego spektaklu widzimy miliardy złotych płynące z budżetu na wsparcie Ukrainy, hojne wydatki na uchodźców, dostawy broni dla ukraińskich sił zbrojnych oraz zakupy sprzętu wojskowego w USA i Korei Południowej – często kosztem polskich obywateli, którzy borykają się z niedofinansowaną służbą zdrowia, niskimi emeryturami i brakiem wsparcia dla najsłabszych. Czy ta strategia przynosi Polsce korzyści, czy raczej wystawia ją na szwank i uzależnia od kaprysów amerykańskiej administracji?

Polska od początku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 roku była jednym z najhojniejszych darczyńców Kijowa, zarówno pod względem finansowym, jak i militarnym. W 2024 roku wsparcie to nie zmalało – według danych Ministerstwa Finansów, do końca roku na pomoc dla Ukrainy przeznaczono ponad 20 miliardów złotych, w tym na bezpośrednie transfery finansowe i utrzymanie uchodźców. W 2025 roku prognozy wskazują na dalszy wzrost tych wydatków, zwłaszcza w kontekście przedłużonej ochrony tymczasowej dla Ukraińców, która zgodnie z nowelizacją ustawy z maja 2024 roku ma obowiązywać do 30 września 2025 roku, a w przypadku decyzji UE – nawet do marca 2026 roku.

Do tego dochodzą koszty związane z uchodźcami. Jak podaje MSWiA, w 2024 roku na świadczenia socjalne dla Ukraińców, takie jak program 800 plus czy „Dobry Start” (300 zł jednorazowo na dziecko), wydano około 3,5 miliarda złotych. Te pieniądze płyną do rodzin, które często nie płacą składek zdrowotnych ani podatków w Polsce. Sławomir Mentzen, lider Konfederacji, w lutym 2025 roku pytał retorycznie na platformie X: „Oddajemy pieniądze na Ukrainę, oddaliśmy broń, amunicję, wysyłamy 800 plus, za darmo leczymy w Polsce Ukraińców, którzy nawet nie płacą składki zdrowotnej – jaki Polska ma w tym interes?”. Odpowiedź rządu pozostaje mglista, a obywatele zaczynają odczuwać frustrację.

Polska przekazała Ukrainie sprzęt wojskowy o wartości przekraczającej 4 miliardy dolarów do końca 2024 roku, w tym czołgi PT-91 Twardy, haubice Krab i setki tysięcy sztuk amunicji. W zamian Warszawa liczyła na szybkie uzupełnienie zapasów przez USA, ale proces ten ciągnie się w nieskończoność. W marcu 2025 roku pojawiły się doniesienia, że decyzja Donalda Trumpa o wstrzymaniu 3,85 miliarda dolarów pomocy wojskowej dla Ukrainy może wpłynąć na dalsze wsparcie dla Polski, która de facto rozbroiła się na rzecz sąsiada. Eksperci wskazują, że Polska, zamiast inwestować w rozwój własnego przemysłu zbrojeniowego, uzależnia się od amerykańskich dostaw, co osłabia jej pozycję strategiczną w regionie.

Chęć przypodobania się USA kosztuje Polskę utratę zaufania w Unii Europejskiej. Podczas polskiej prezydencji w Radzie UE, rozpoczętej 1 stycznia 2025 roku, priorytety wyznaczone przez MSZ – maksymalizacja wsparcia dla Ukrainy i utrzymanie twardej polityki wobec Rosji – spotkały się z krytyką ze strony krajów takich jak Francja czy Niemcy, które wzywają do większej samodzielności Europy. Artykuł „Rzeczpospolitej” z lutego 2025 roku pytał: „Czy Polska musi zdecydować – iść za Europą, czy za coraz mniej wiarygodnymi USA Trumpa?”. Odpowiedź rządu zdaje się wskazywać na drugą opcję, co prowadzi do izolacji w Brukseli i oskarżeń o „amerykańską służalczość”.

Polska wydaje miliardy na sprzęt wojskowy zza oceanu, choć wiele z tych produktów mogłaby wyprodukować samodzielnie. W 2024 roku podpisano umowę na zakup 96 śmigłowców Apache za 12 miliardów dolarów, mimo że krajowe zakłady, jak PZL Świdnik, oferują konkurencyjne rozwiązania. Podobnie z systemami Patriot – kontrakt opiewający na 10 miliardów dolarów z 2023 roku wciąż budzi kontrowersje, bo Polska mogła rozwinąć własne systemy obrony przeciwlotniczej przy wsparciu unijnym. Te decyzje nie tylko drenują budżet, ale i hamują rozwój rodzimego przemysłu, który mógłby generować miejsca pracy i zyski dla gospodarki.

Wszystkie te środki – miliardy na Ukrainę, uchodźców i amerykański sprzęt – mogłyby zostać przeznaczone na potrzeby polskiego społeczeństwa. W 2025 roku najniższa emerytura wynosi 1878,91 zł (po waloryzacji o 5,5%), co wciąż nie wystarcza na godne życie. Służba zdrowia zmaga się z brakiem 50 tysięcy lekarzy i pielęgniarek, a czas oczekiwania na operacje sięga kilku lat. Dzieci z niepełnosprawnościami i ich opiekunowie otrzymują wsparcie na poziomie 850 zł miesięcznie, co jest kroplą w morzu potrzeb. Sfera socjalna kuleje, a rząd woli pompować pieniądze za granicę, niż inwestować w własnych obywateli.

Polski rząd okazuje się zadziwiająco bezinteresowny i krótkowzroczny. Zamiast stawiać na niezależność i patriotyzm, pozwala na drenowanie budżetu na rzecz wątpliwych żądań USA. Zmiana władzy w Waszyngtonie tylko pogarsza sytuację. Donald Trump, który objął urząd w styczniu 2025 roku, doskonale pamięta, że ekipa Donalda Tuska była przeciwna jego reelekcji – jeszcze w 2024 roku Sikorski otwarcie krytykował Trumpa, nazywając go „zagrożeniem dla Zachodu”. Po zwycięstwie Trumpa narracja rządu zmieniła się diametralnie: z odrzucenia na pochlebstwa. Trump widzi to wyraźnie i wie, że Polska zrobi wszystko, co jej każe, bez mrugnięcia okiem.

Rządzący Polską zdają się być ludźmi bez kręgosłupa, którzy dla poklasku zza oceanu pozwalają na niszczenie własnego kraju. Pytanie brzmi: jak długo Polacy będą tolerować tę politykę, która stawia interesy USA ponad ich własnym dobrem? Odpowiedź może nadejść szybciej, niż się wydaje.

MAREK GAŁAŚ

Więcej postów

2 Komentarze

  1. politycy (polacy) lubia byc rzadzeni, wykonywac rozkazy tak jak w wojsku przez obcych,(henry III- henryk walezy? halo) za darmo,?, „inwazja” na pogranicze ?, smo= specyjalna militarna operacja, za zabronienia uczenia, rozmawiania – jezykiem rosyjskim , (polskiego- zgoda) 14,000 cywilow zamordowanych w doniecku (2014-2022),

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*