Gdzie nie poleje się woda, tam poleje się krew. Nadchodzi era wojen klimatycznych

Już teraz żyjemy w czasach największej liczby konfliktów zbrojnych od końca II wojny światowej. Nasilający się kryzys klimatyczny przyczyni się do tego, że wojen będzie jeszcze więcej

„GDY WODA płynie do dwóch fontann, jedna pozostanie sucha” – głosi dawne sycylijskie przysłowie, które przywołuje „The Guardian”.

I przywołuje nieprzypadkowo.

Sycylia wysycha

Największa i najbardziej zaludniona wyspa Morza Śródziemnego skończyła rok 2024 z najpoważniejszym kryzysem wodnym w swojej historii. Tysiące rodzin przed świętami Bożego Narodzenia zgromadziło w domach zapasy wody do mycia i gotowania.

W wielu prowincjach wyspy wprowadzono racjonowanie wody. Pod koniec listopada władze regionalne zarządziły nawet, że woda z jednej z zapór będzie tymczasowo wykorzystywana do zaopatrzenia niektórych miast w prowincji Caltanissetta. W odpowiedzi setki mieszkańców z kilku gmin, które są całkowicie zależne od dostaw ze zbiornika, okupowały ośrodek dystrybucji wody.

Lokalna prasa określiła to mianem „wojny o wodę”.

„To wojna między biednymi, jesteśmy tego świadomi. Ale nie mieliśmy innego wyboru. Zbiornik wysycha. Mamy trudności ze znalezieniem wody dla siebie. Musiałem anulować wiele rezerwacji z powodu braku wody. Jeśli będziemy musieli dzielić się z innymi miastami, wszyscy zostaniemy bez wody” – tłumaczył Salvatore Giamblanco, 66-letni właściciel pensjonatu w miejscowości Troina.

Okupacja zbiornika zakończyła się w grudniu po spotkaniu pojednawczym z władzami i osiągnięciu kompromisu.

Na naszym kontynencie nie jest tak źle, jak w wielu innych częściach świata. Nawet na gorącej Sycylii „wojna o wodę” na razie ujmowana jest więc tylko w cudzysłów. W rosnącej liczbie przypadków jest on już jednak zbyteczny. A jak przestrzegają eksperci, podobny los niedługo może spotkać Europę.

Konfliktów o wodę przybywa

Water Conflict Chronology to najbardziej kompleksowa na świecie otwarta baza danych dotycząca przemocy związanej z wodą, którą w latach 80. XX w. utworzył Pacific Institute.

W najnowszym raporcie organizacji stwierdzono, że w 2023 r. na świecie doszło do prawie 350 konfliktów związanych z wodą. To nie tylko największa liczba w historii, ale i o połowę więcej odnotowanych konfliktów niż rok wcześniej. W porównaniu z wcześniejszymi latami kontrast jest jeszcze większy – na przełomie wieków na świecie było zaledwie ok. 20 konfliktów związanych z wodą.

Na liście konfliktów znajdują się różne wydarzenia: od lokalnych starć plemion i bojówek w Afryce, po ataki Rosji na Ukrainę i Izraela na Strefę Gazy. Obok nalotów bombowych na zbiorniki wodne znajdują się i wywołane planami budowy zbiorników brutalne starcia setek protestujących z policją we Francji, i obrzucenie kamieniami urzędników w Peru, których obwiniono za przerwy w dostawie wody.

Połowę incydentów w 2023 r. stanowiły ataki na wodę i infrastrukturę wodną. Przemoc wywołana sporami o dostęp i kontrolę nad wodą stanowiła 39 proc. konfliktów, a w przypadku 11 proc. woda była używana jako broń. Dwie trzecie konfliktów miało miejsce wewnątrz jednego państwa, a jedna trzecia dotyczyła przynajmniej dwóch.

Nie każdy konflikt jest więc tak samo poważny. Każdy składa się jednak w większy trend. I zwiastun przyszłości, w której woda będzie celem ataku, a jej brak – jego przyczyną. A na coraz cieplejszej planecie z coraz większą liczbą spragnionych ludzi o napięcia nie będzie trudno.

„Zmiana klimatu przyczynia się do już kruchych sytuacji politycznych, sprawiając, że dostęp do czystej wody staje się mniej niezawodny w obszarach objętych konfliktami na całym świecie” – komentuje Morgan Shimabuku, badaczka Pacific Institute.

Światowy Instytut Zasobów kilka lat temu przestrzegał, że już w 2040 r. co czwarte dziecko na świecie będzie żyło w regionach poważnie zagrożonymi brakami wody.

Więcej głodu, więcej konfliktów

Ale zmiana klimatu wywoła czy wzmocni napięcia między społecznościami i krajami nie tylko związane z wodą. Zagrożone jest także bezpieczeństwo żywnościowe.

„Kryzys klimatyczny i konflikty są coraz bardziej ze sobą powiązane i wzajemnie się napędzają, powodując utrwalanie głodu i ubóstwa” – stwierdza Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO).

„Kryzys klimatyczny nie oszczędza nikogo, ale nie dotyka wszystkich w równym stopniu ani w ten sam sposób. Wiemy, że populacje najbardziej zagrożone to te, które są zależne od rolnictwa i zasobów naturalnych – mieszkają na obszarach wiejskich i same są rolnikami” – wyjaśnia Beth Bechdol, zastępczyni dyrektora generalnego FAO.

Najnowszy raport tej organizacji na temat kryzysów żywnościowych dotyczy roku 2023. Wynika z niego, że 258 milionów ludzi w 58 krajach zmaga się z poważnym niedoborem bezpieczeństwa żywnościowego. Chodzi o fazę 3 lub wyższą, a więc sytuację, w której

głoduje przynajmniej 20 proc. społeczeństwa, a żeby mieć co jeść, ludzie muszą wyprzedawać majątek.

Jak wskazuje FAO, ponad dwie trzecie osób narażonych, a dokładniej 174 miliony ludzi, znajduje się w tej kategorii z powodu zmiany klimatu i konfliktów.

„Zmiana klimatu niweczy wieloletnie postępy w łagodzeniu głodu na świecie. W miarę nasilania się nadal będzie to czynnik napędzający konflikty” – tłumaczy Bechdol.

Gorzej niż przed pandemią

Inny z raportów FAO z 2024 roku potwierdza jej słowa. Zdiagnozowano w nim 22 „ogniska głodu”, a więc kraje i terytoria na świecie, w których ryzyko poważnego głodu w ostatnim czasie znacząco wzrosło. W najgorszej sytuacji znajdują się mieszkańcy Strefy Gazy, Libanu, Sudanu i Sudanu Południowego, Haiti oraz Mali.

Osobna publikacja FAO wskazała zaś, że w 2023 r. na Ziemi było już o 150 milionów więcej głodujących ludzi niż przed pandemią. W tym czasie na całym świecie głodowało około 733 milionów ludzi, a więc co jedenasta osoba na świecie (w tym co piąta w Afryce). Raport wykazał, że ze zwalczaniem głodu cofnęliśmy się o 15 lat, a poziom niedożywienia jest już porównywalny z tym z lat 2008-2009.

Przy obecnych trendach już do końca dekady chronicznie niedożywione może być ok. 580 milionów osób (z czego połowa z nich w Afryce). Będzie to oznaczać, że nie otrzymują one odpowiedniej ilości kalorii i składników odżywczych przez dłuższy czas.

Głód to nie przypadek

Jak już w tytule swej analizy wskazuje naukowy portal „Nature”, głód i niedostatek nie są przypadkami – są wynikiem działań ludzi. W artykule zwrócono uwagę, że wśród państw z największą liczbą głodujących wiele nich doświadcza też śmiertelnych konfliktów.

„Setki milionów ludzi cierpi głód, ponieważ konflikty wpływają na dostawy żywności. Coraz więcej dowodów wskazuje również na to, że producenci żywności wykorzystują sytuację, aby zwiększyć swoje zyski” – w artykule przytoczono wnioski z dwóch opracowań pod kierownictwem Isabelli Weber, ekonomistki z University of Massachusetts Amherst.

„Sprzedawcy mogą to podnosić ceny, gdy wiedzą, że kupujący nie ma innego wyjścia, musi zapłacić więcej, aby uzyskać np. żywność i paliwo, bez których nie może się obejść. Może to być jeden z powodów, dla których inflacja pozostaje uporczywie wysoka, szczególnie jeśli chodzi o żywność, a interwencje, takie jak podnoszenie stóp procentowych, nie zdołały jej obniżyć”.

Przed nami wojny o żywność?

Z jednej strony koncerny żywieniowe odnotowały w tym czasie największe zyski w historii, narażając się na oskarżenia o wykorzystywanie kryzysów do sztucznego zawyżenie cen. Z drugiej strony gospodarki, które mogły sobie na to pozwolić, zrobiły wiele, by zapewnić sobie spore nadwyżki podstawowych produktów żywieniowych, co również odbiło się na cenach.

Jak zauważa „Financial Times”, pogłębiło to niepewność żywnościową w biedniejszych krajach i postawiło konsumentów na całym świecie w obliczu kryzysu kosztów utrzymania. „W obliczu tego i zmiany klimatu ograniczającej produkcję rolną na całym świecie rządy coraz częściej uciekają się do polityki protekcjonistycznej” – odnotowuje portal.

Na przykład w 2022 r. Indonezja zakazała eksportu oleju palmowego, aby chronić rynek lokalny, a w 2023 r. Indie nałożyły ograniczenia eksportowe na niektóre rodzaje ryżu, aby powstrzymać wzrost cen krajowych przed wyborami parlamentarnymi.

„Będziemy coraz częściej świadkami takich wydarzeń” – twierdzi cytowany przez „FT” Sunny Verghese, dyrektor generalny Olam Agri, jednego z dziesięciu największych koncernów rolno-spożywczych na świecie.

Dyrektor singapurskiego potentata nie ma też wątpliwości, w którą stronę zmierza ludzkość. „Stoczyliśmy wiele wojen o ropę. Będziemy toczyć większe wojny o żywność i wodę” – powiedział Verghese podczas branżowej konferencji.

Europa nie jest gotowa

Europa, która jest najszybciej ocieplającym się kontynentem na świecie, z pewnością nie jest na tym tle bezpieczną przystanią.

Jak ocenia Europejska Agencja Środowiska, zmiany klimatyczne zagrażają bezpieczeństwu energetycznemu i żywnościowemu, ekosystemom, infrastrukturze, zasobom wodnym, stabilności finansowej i zdrowiu ludzi w Unii Europejskiej.

Według opublikowanej w 2024 r. pierwszej takiej Europejskiej Oceny Ryzyka Klimatycznego wiele z tych zagrożeń osiągnęło już poziom krytyczny. Bez pilnych i zdecydowanych działań może osiągnąć poziom katastrofalny.

„Ekstremalne upały, susze, pożary lasów i powodzie, jakich doświadczyliśmy w ostatnich latach, pogorszą się w Europie nawet przy optymistycznych scenariuszach hamowania globalnego ocieplenia i wpłyną na warunki życia na całym kontynencie” – ocenia EAŚ.

Południowa Europa jest szczególnie narażona na pożary lasów i brak wody do produkcji rolnej, zagrożona jest wszelka praca na zewnątrz i zdrowie ludzi. Powodzie, erozja i wtargnięcie słonej wody zagrażają nisko położonym regionom przybrzeżnym Europy, w tym wielu gęsto zaludnionym miastom.

„Zagrożenia klimatyczne rosną szybciej niż nasze przygotowanie społeczne. Aby zapewnić odporność naszych społeczeństw, europejscy i krajowi decydenci polityczni muszą działać teraz, aby zmniejszyć ryzyka zarówno poprzez szybkie redukcje emisji, jak i poprzez silne polityki i działania adaptacyjne” – komentuje Leena Ylä-Mononen, dyrektor wykonawczy EAŚ.

„Politico” wskazuje, że niedobory wody grożą wręcz wybuchem konfliktu między krajami Unii Europejskiej nieprzygotowanymi na tak przyspieszające ocieplenie klimatu. Przedsmaki tego już są. To chociażby wspomniane historie z Sycylii i Francji, ale i rosnące napięcia polityczne w Hiszpanii. Jednym z nich to efekt nacisków Katalonii na rząd centralny, by przekierował wodę rzeczną z sąsiedniej Aragonii.

„Ryzyka te mogą objawiać się w wielu formach, z których niektóre obejmują zwiększoną konkurencję o zasoby wodne między sektorami i sposobami ich wykorzystania, w tym potencjalne ryzyko konfliktów w obrębie państw członkowskich i między nimi o transgraniczne zasoby wodne” – stwierdzono w dokumencie, na który powołuje się „Politico”.

Stan wyjątkowy

„Znajdujemy się w obliczu nagłego przewrotu klimatycznego, tragicznej sytuacji nigdy wcześniej niespotykanej w annałach ludzkiej egzystencji. Wprowadziliśmy planetę w warunki klimatyczne, których nigdy nie doświadczyliśmy ani my, ani nasi prehistoryczni krewni z rodzaju Homo” – stwierdziła międzynarodowa grupa badaczy w ubiegłorocznym „Raporcie o stanie klimatu”.

W publikacji w czasopiśmie BioScience zwrócono też uwagę, że na to wszystko nakłada się rosnące ryzyko konfliktów międzynarodowych i innych napięć, które mogą doprowadzić do „synchronicznego załamania w całym systemie”.

„Wraz ze wzrostem presji i rosnącym ryzykiem przejścia ziemskiego systemu klimatycznego w stan katastrofalny coraz więcej naukowców zaczęło badać możliwość upadku społeczeństwa” – napisano w badaniu.

Przed tegorocznym Światowym Forum Ekonomicznym w Davos tradycyjnie spytano blisko tysiąc liderów ze świata polityki, biznesu i nauki o ryzyka, których obawiają się najbardziej. Na pierwszym miejscu wśród zagrożeń dla ludzkości w 2025 r. znalazła się eskalacja konfliktów zbrojnych. Wytypowało ją 23 proc. respondentów.

Na drugim miejscu, z 14 proc. wskazań, znalazły się ekstremalne zjawiska pogodowe. W ciągu najbliższej dekady największe obawy budzi zaś kryzys klimatyczny.

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*