– Usłyszeliśmy, że możemy zabrać swoje rzeczy i po zaplanowanej przerwie świątecznej już nie wracać, bo nie mamy po co – mówi money.pl jedna z byłych już pracownic pilskiej fabryki Sanita. Duński producent chodaków z dnia na dzień zakończył działalność w Polsce. Pracownicy nie dostali wynagrodzeń ani dokumentacji.
Około 150 pracowników pilskiej fabryki Sanita Footwear Poland straciło pracę po tym, jak duńska spółka matka ogłosiła upadłość. Informację o zamknięciu zakładu przekazano załodze bez wcześniejszych ostrzeżeń tuż przed świętami Bożego Narodzenia, 23 grudnia 2024 roku.
W korespondencji, do której dotarł portal money.pl, przedstawiciele firmy, od 1907 roku specjalizującej się w produkcji chodaków, poinformowali, że „nie będą już dokonywane żadne przelewy pieniężne na rzecz Sanita Footwear Poland z duńskiej centrali”. Spółka matka ogłosiła bowiem upadłość.
Przyszli do pracy. Zdradzają kulisy zwolnień
Kierownictwo przedsiębiorstwa w przesłanej wiadomości wyraziło „głębokie ubolewanie z powodu niedogodności, jakie decyzja o likwidacji wywołuje u polskich pracowników i ich rodzin”. Zatrudnieni otrzymali również informację, że od 2 stycznia 2025 roku nie powinni już przychodzić do pracy.
W czwartek część osób do pracy jednak przyszła. Do jednych informacja o likwidacji zakładu najzwyczajniej nie dotarła, inni chcieli pokazać, że są gotowi do wykonywania obowiązków. Money.pl dotarł do krótkiego nagrania, na którym widać pracowników czekających przed bramą zakładu. – Jesteśmy pod Sanitą, żeby wejść do pracy. I proszę, nie chcą nas wpuścić – mówi jedna z pracownic.
Wiele osób chciało dowiedzieć się czegoś na temat zaległych grudniowych pensji oraz kwestii formalnych.
– Jesteśmy w zawieszeniu. My nie możemy się nawet do urzędu pracy zarejestrować jako bezrobotni (bez tego nie można m.in. starać się o zasiłek – przyp. red.). Ci, którzy nabyli już prawa emerytalne i właśnie mieli przejść na emeryturę, zostali zablokowani. Nie mamy świadectwa pracy, żadnych dokumentów. Nic nie mamy – tłumaczy w rozmowie z money.pl rozemocjonowana pracownica firmy.
Przyznaje też, że wiele osób tuż przed świętami znalazło się w dramatycznej sytuacji finansowej. – Pracownicy produkcji nie dostali pensji. Chociaż wielu w grudniu z powodu świąt brało dużo nadgodzin – dodaje.
– Byliśmy rano przed zakładem i nie rozumiemy, dlaczego dyrektor nie pojawił się, żeby wytłumaczyć, co dalej. Zostawili nas, można powiedzieć, z niczym – komentuje nasza rozmówczyni.
Ostatniego dnia pracowaliśmy tak jak zwykle. Dopiero kiedy za bramę wyjechał ostatni tir z towarem, usłyszeliśmy, że to koniec – relacjonuje pracownica pilskiej fabryki.
– Usłyszeliśmy, że mamy zabrać swoje rzeczy i po zaplanowanej przerwie świątecznej już nie wracać, bo nie mamy po co – mówi inna kobieta. – Dla nas to prawdziwy szok. Nie ma tu chyba osoby, która nie miałaby kredytu, rat, opłat do uiszczenia. Pracują tu też małżeństwa, które teraz straciły całkowicie dochód. Co ci ludzie mają zrobić? – pyta inna z pracownic.
Pracownicy liczą na procedurę upadłościową
Zatrudnieni w pilskiej fabryce nie wiedzą jeszcze, jak będzie wyglądać formalnie proces likwidacji. – Nikt nam nic nie mówi. Ale własnymi kanałami ustaliliśmy, że najprawdopodobniej wyznaczony przez duńską centralę pełnomocnik będzie przeprowadzał proces likwidacji, upadłości zakładu. Jak on będzie wyglądał? Kiedy możemy liczyć na pieniądze czy chociażby dokumenty, które uprawniłyby nas do świadczeń? Nie wiemy. Są tacy, co się po prostu modlą, żeby to nastąpiło w styczniu. Ja w to nie wierzę – mówi kobieta pracująca na produkcji.
Duńska spółka w odpowiedzi na nasze pytania poinformowała jedynie, że faktycznie w połowie stycznia rozpocznie procedurę upadłości polskiego oddziału. Nie uzyskaliśmy jednak odpowiedzi na pytanie o to, jak długo procedura będzie trwała i kiedy polscy pracownicy mogą spodziewać się wypłat.
– My nieoficjalnie wiemy, że tu wszystko prawdopodobnie zostało już sprzedane, że maszyny będą wywiezione gdzieś do zupełnie innej lokalizacji – tłumaczy jeden z pracowników firmy. – Ja usłyszałam, że już nie dostaniemy pieniędzy, bo żadnych pieniędzy nie ma i nie będzie – dodaje inna z kobiet.
Upadłość i nowy właściciel
Spółka matka złożyła już wniosek o ogłoszenie upadłości w Danii. „Decyzja ta została podjęta, ponieważ duński bank finansujący macierzystą spółkę Sanita Footwear A/S postanowił wstrzymać wszelkie dalsze finansowanie grupy w Danii i Polsce. W związku z tym Sanita złożyła wniosek o ogłoszenie upadłości w Danii, który został zaakceptowany przez władze duńskie 23 grudnia 2024 r.” – czytamy w piśmie przekazanym przez duńską centralę.
Duńczycy przekazują, że marka Sanita została już sprzedana nowej grupie właścicieli. Produkcja ma być kontynuowana w innym regionie Polski, jednak szczegóły tej operacji nie zostały jeszcze ujawnione.
Duńskie media już latem informowały, że z raportu spółki Sanita wynika, iż jej sytuacja finansowa jest trudna. Jej strata sięgała 13,5 mln koron (ok. 9 mln zł).
Źródło: money.pl
Dodaj komentarz