16 miliardów złotych – tyle wynoszą długi alimentacyjne odnotowane w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor. Tylko w ciągu roku ta kwota wzrosła o blisko 1,3 mld zł. 292 tys. rodziców ma zaległości alimentacyjne wobec swoich dzieci, a brak comiesięcznego wpływu na konto często oznacza dla rodzica wychowującego dziecko więcej pracy. „Gdyby nie pomoc moich rodziców, nie dałabym rady, choćby ze względu na liczne zajęcia dodatkowe. A przecież moi rodzice nie mają obowiązku wobec moich dzieci” – mówi w rozmowie z RMF FM pani Karolina, mama dwóch córek.
Pracuję na dwa etaty, sześć dni w tygodniu, średnio po 10 godzin – mówi w rozmowie z reporterką RMF FM Magdaleną Grajnert pani Karolina, mama dwóch córek. Widuję dzieci rano, kiedy je odwożę do szkoły i przedszkola, a później wieczorem, kiedy właściwie szykujemy się do snu. Gdyby nie pomoc moich rodziców, nie dałabym rady, choćby ze względu na liczne zajęcia dodatkowe. A przecież moi rodzice nie mają obowiązku wobec moich dzieci – dodała.
Pani Karolina czuje się bezradna, bo zdaniem policji, prokuratury i sądu, jej dzieci mają zaspokojone podstawowe potrzeby, a tata czuje się bezkarny. Były mąż nie płaci alimentów od 2020 roku i sąd za każdym razem twierdzi, że skoro dzieci mają zaspokojone potrzeby, bo ja pracuję, to nie jest to takie samo przestępstwo, jak gdyby dzieci były głodne, bo mama jest nieudolna – tłumaczy kobieta. Inaczej jest w sytuacji, kiedy kobieta nie pracuje i pobiera środki z funduszu alimentacyjnego. Wtedy niepłacący ojciec ma dług wobec państwa, a nie wobec dzieci – dodaje.
Ojciec dziewczynek ma wobec nich ponad 114 tys. zł długu. Kwota stanowi równowartość kredytu za mieszkanie, w którym mieszkamy i za który ja płacę – tłumaczy pani Karolina. Paradoks jest taki, że w koszty utrzymania dzieci kredyt hipoteczny nie jest wliczany. Natomiast gdybym była matką, która nie kupiła mieszkania z myślą oczywiście o dzieciach, tylko wynajmowałabym to mieszkanie, to wynajem mieszkania wchodzi w koszty utrzymania dzieci wobec sądów przy zasądzeniu alimentów – zaznacza.
Kolejna niesprawiedliwość, którą zauważa samodzielna mama, to fakt, że pracująca matka nie ma co liczyć na pomoc państwa z funduszu alimentacyjnego. Mnie się nawet złotówka nie należy, rodzinne mi się nie należy, jakakolwiek zniżka na kino dla moich dzieci mi się nie należy – wylicza. Natomiast kobiety, które pracują na czarno, bądź nie pracują, dostają często pieniądze równowartości mojej pensji – mówi.
Na pytanie, jak uskładała się tak ogromna kwota zaległości, kobieta odpowiada: Tata moich córek wpłaca pewną część zasądzonej kwoty alimentów, przez co tak naprawdę jest nieuchwytny dla systemu, bo według systemu on płaci alimenty, tylko że płaci część i ta druga część spowodowała już na ten moment zadłużenie w kwocie 114 tys. złotych.
Natomiast odsetki od kwoty 114 tys. zł to dokładnie 381 zł! Naprawdę życzyłabym sobie takich odsetek od kredytu hipotecznego – dodaje z przekąsem.
Samodzielna mama poinformowała byłego męża, że zamierza złożyć wniosek o alimenty od dziadków, żeby go zmobilizować do płacenia. Usłyszałam standardowe: „robię, co mogę”. Tylko że ja mam poczucie wielkiej niesprawiedliwości, że muszę pokrywać wszystkie koszty sama – mówi rozżalona. Co więcej, kiedyś od byłego męża usłyszałam, że sobie radzę. Owszem, ale kosztem mojego zdrowia i przewlekłego stresu… – podkreśla.
Ojciec dziewczynek mówi wprost, że pracodawca na papierze płaci mu mniej, a w rzeczywistości ma wyższą pensję. Pani Karolina zauważa, że to powszechna praktyka.
Wszyscy wiemy, że wszyscy kłamią i tak naprawdę tutaj pracodawca powinien być pociągnięty do odpowiedzialności za ukrywanie prawdziwych dochodów pracowników – mówi. Kierowcy tirów pracują w tym kraju za najniższą krajową, mechanicy samochodowi za najniższą krajową. Ciekawe, jak domy budują, skąd mają kredyty? To jest głównie wina pracodawców i rodziny alimenciarzy. Tak jak w moim przypadku, teściowie uważają, że to nie jest ich problem – zauważa.
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zapowiada zwiększenie świadczenia z funduszu alimentacyjnego. To nie wystarczy, bo fundusz jest niedostępny dla matek pracujących – mówi pani Karolina w rozmowie z naszą dziennikarką. Taka kobieta jak ja, która pracuje legalnie i ma umowę o pracę, nie dostanie z funduszu nawet złotówki. Więc po pierwsze, nie powinno być limitu dochodu, tylko jeżeli mój były mąż płaci połowę, to drugą połowę powinien dopłacać fundusz i to fundusz powinien go ścigać – przekonuje.
Jak mówi nam samodzielna mama, kolejny absurd to fakt, że to ona składa wnioski do sądu i na policję. Czyli to ja jestem ta zła i niedobra, i zaburzam relacje między rodzicami, które mają wpływ na dzieci – mówi z goryczą.
To jest błędne koło, system nie działa. Alimenciarze powinni być ścigani z urzędu, a nie na wniosek matki. Kolejna rzecz – z automatu powinno być zabierane prawo jazdy. Może by się panowie i panie, bo matki też nie płacą, zreflektowali. No i pracodawca pociągnięty do odpowiedzialności. Chyba nikt nie wierzy, że w zakładzie samochodowym, który zatrudnia 10 mechaników, wszyscy pracują za najniższą krajową… – mówi z goryczą pani Karolina.
Z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor wynika, że długi osób, które nie płacą alimentów, wynoszą już ponad 16 mld zł. Wyliczono, że średnie zadłużenie jednego niepłacącego rodzica przekracza 55 tys. zł.
W badaniu przeprowadzonym na zlecenie BIG InfoMonitor w partnerstwie ze Stowarzyszeniem Dla Naszych Dzieci ponad 1/3 rodziców przyznało, że bez zasądzonych wpłat alimentacyjnych zmuszona jest ograniczać wydatki, by wystarczyło na życie dla rodziny przez cały miesiąc. Z kolei 7 proc. wskazało, że mimo ostrożnego wydawania pieniędzy nie wystarcza im na codzienne wydatki.
„Nawet ci, którzy deklarują nie najgorszą sytuację finansową (44 proc.), większe wydatki muszą planować z wyprzedzeniem. Jedynie 13 proc. niealimentowanych rodzin nie musi na co dzień oszczędzać” – czytamy w raporcie z badania.
Z publikacji wynika, że 30 proc. zobowiązanych do płacenia rodziców od początku nie wypełnia tego obowiązku, blisko 1/4 przestaje płacić po kilku miesiącach, a większość „po pewnym czasie”. Co gorsza, jedynie 14 proc. niepłacących próbuje wyjaśniać swoje postępowanie rodzicowi, na którym spoczywa opieka nad dzieckiem lub dziećmi.
Zaległości alimentacyjne to poważny problem społeczny wymagający systemowych zmian w prawie. Brak regularnych środków z tego tytułu destabilizuje życie wielu rodzin, zwiększając nierówności ekonomiczne – powiedział prezes BIG InfoMonitor Sławomir Grzelczak.
Uważa on, że konieczne są skuteczniejsze mechanizmy egzekwowania alimentów oraz narzędzia wsparcia dla poszkodowanych opiekunów i ich podopiecznych. Potrzeba też edukacji, by zwiększyć świadomość społeczną na temat konsekwencji niepłacenia alimentów – dodał.
Źródło: rmf24.pl