Korea Północna zrywa wszelkie więzi z Południem, a siostra dyktatora Kim Dzong Una grozi „straszliwą katastrofą”. Polityka Pjongjangu jest bardziej agresywna niż kiedykolwiek wcześniej. Kluczem do zrozumienia tej historycznej zmiany jest Rosja.
Siostra dyktatora Korei Północnej nazywa się Kim Yo-jong (Kim Jo Dzong), a jej słowa mają wielką wagę. Zajmuje potężną pozycję w nomenklaturze stalinowskiego państwa i jest uważana za kandydatkę na następczynię swojego brata. W weekend ostrzegła Koreę Południową przed „straszliwą katastrofą”, gdyby ta ponownie wysłała do Korei Północnej drony z ulotkami. Ze swojej strony Ministerstwo Obrony w Seulu odpowiedziało groźbą:
„Wyraźnie ostrzegamy, że dzień, w którym Korea Północna zaszkodzi bezpieczeństwu naszego narodu, będzie końcem północnokoreańskiego reżimu” — głosi oświadczenie, o którym donosi Yonhap.
W sobotę Korea Północna twierdziła, że Korea Południowa trzykrotnie w ciągu ostatniego tygodnia wysłała do Pjongjangu bezzałogowe drony przenoszące antypółnocnokoreańskie ulotki. Korea Południowa początkowo temu zaprzeczyła, ale później zrelatywizowała to, mówiąc, że „nie może potwierdzić, czy północnokoreańskie oskarżenia są prawdziwe, czy nie„.
Napięcia między dwiema połówkami podzielonego państwa eskalują obecnie jak rzadko kiedy. W tym tygodniu Korea Północna ogłosiła, że odetnie wszystkie połączenia drogowe i kolejowe z Południem — w odpowiedzi na południowokoreańskie manewry wojskowe, zgodnie z oficjalnym oświadczeniem. Decyzja ta jest przede wszystkim symboliczna; kilka pozostałych tras i tak nie było już używanych. Jest to jednak nowa oznaka fundamentalnej zmiany w stosunkach międzykoreańskich, która wstrząsa kruchym pokojem na półwyspie.
Jasny przekaz: Pjongjang nie chce żadnego kontaktu ze swoim południowym sąsiadem. Korea Południowa jest „głównym wrogim państwem”, czytamy dalej w oświadczeniu. Kim Dzong Un po raz pierwszy sformułował to stanowisko w styczniu tego roku — porzucając tym samym cel zjednoczenia obu Korei, do którego dążył przez dziesięciolecia. Od tego czasu Kim niemal co tydzień testował pociski rakietowe, we wrześniu z dumą prezentował w państwowej telewizji postępy we wzbogacaniu uranu, a w kuriozalnej akcji wysłał przez granicę na południe tysiące balonów wypełnionych śmieciami i odpadkami.
Dyktator regularnie grozi atakiem nuklearnym. Gdyby wrogie państwo próbowało użyć siły przeciwko Korei Północnej, wojsko „bez wahania odparłoby każdą agresję, co nie wyklucza użycia broni jądrowej„, powiedział w przemówieniu w zeszłym tygodniu. Według szacunków instytutu badań pokojowych Sipri, północnokoreański arsenał ma około 50 głowic nuklearnych. Mimo że od ostatniej próby jądrowej reżimu minęło siedem lat, wielu ekspertów uważa, że ryzyko eskalacji jest większe niż kiedykolwiek wcześniej.
Podróż do epoki lodowcowej rozpoczęła się w 2019 r.
W mniejszym stopniu chodzi o ukierunkowany atak Korei Północnej — pomimo całej agresywnej retoryki, Pjongjang prawdopodobnie zdaje sobie sprawę, że wojna z Koreą Południową i jej sojusznikami może oznaczać koniec jego własnego reżimu. „Najbardziej niebezpiecznym scenariuszem jest to, że coś zostanie źle zinterpretowane” — mówi Tereza Novotná, badaczka stosunków europejsko-koreańskich w Centrum Integracji Europejskiej na Freie Universität Berlin.
„Nawet małe nieporozumienie może wywołać wojnę. Dlatego uważam, że obecna sytuacja jest bardziej niebezpieczna niż wcześniej” — dodaje.
Droga do epoki lodowcowej konfliktu międzykoreańskiego rozpoczęła się w lutym 2019 r., kiedy ówczesny prezydent USA Donald Trump chciał osiągnąć porozumienie na szczycie w Hanoi: Sankcje wobec Korei Północnej zostałyby złagodzone w zamian za rezygnację Pjongjangu z broni nuklearnej. Szczyt zakończył się fiaskiem, a Kim opuścił go przedwcześnie. „Dla niego był to fundamentalny dowód na to, że nie można negocjować z USA” — mówi Novotná. Od tego czasu dyplomatyczne rozwiązanie konfliktu oddala się coraz bardziej. Korea Północna całkowicie zrezygnowała z prób złagodzenia konsekwencji swojej izolacji gospodarczej poprzez poprawę stosunków z Zachodem.
Zamiast tego w 2021 r. reżim przedstawił pięcioletni plan rozbudowy sił zbrojnych na dużą skalę. W następnym roku nastąpiła zmiana doktryny nuklearnej, która zezwala na uderzenia wyprzedzające w przypadku nieuchronnego ataku, a także rekordowa liczba testów rakietowych. W tym samym czasie Korea Południowa i USA wyraźnie się do siebie zbliżyły, zwłaszcza odkąd Yoon Suk-yeol, uważany za północnokoreańskiego twardogłowego, objął prezydenturę w maju 2022 r. Zacieśniona współpraca wojskowa między oboma krajami skłoniła Kima do drastycznego kroku, jakim było ogłoszenie Korei Południowej „głównym wrogiem” na początku roku.
Nowej pewności siebie Korei Północnej nie można wytłumaczyć bez zmiany sytuacji geopolitycznej. Po inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r. Pjongjang i Moskwa zbliżyły się do siebie. Podczas gdy Korea Północna dostarcza rosyjskiej armii broń i amunicję, Rosja aktywnie pomaga obchodzić sankcje i rozwijać systemy uzbrojenia. W czerwcu oba kraje uzgodniły „wszechstronne partnerstwo strategiczne”, które obejmuje wzajemne wsparcie wojskowe.
Stosunki dwustronne z Iranem są również bliższe niż kiedykolwiek. Departament Obrony USA podejrzewa, że Korea Północna dostarcza Teheranowi broń w zamian za ropę naftową i wspiera rozwój jego programu nuklearnego. „Znajdujemy się w środku fazy narastania nowej zimnej wojny”, mówi Rüdiger Frank, profesor w Instytucie Studiów Wschodnioazjatyckich na Uniwersytecie Wiedeńskim. „Tworzą się obozy, a Korea Północna jest ich częścią”. Reżim w Pjongjangu korzysta na kilka sposobów z nowych przyjaźni, których jedynym wspólnym mianownikiem jest wrogość wobec Zachodu.
Dochody ze sprzedaży broni i rosyjska blokada nowych sankcji wobec Korei Północnej w Radzie Bezpieczeństwa ONZ pomagają ustabilizować krajową gospodarkę, która została wstrząśnięta przez lata izolacji. Oznacza to, że Korea Północna nie jest już zależna od działań na rzecz złagodzenia sankcji. Wojna w Ukrainie dostarcza również ważnych informacji na temat wykorzystania północnokoreańskiej broni na polu bitwy. Wreszcie, Korea Północna staje się mniej zależna od Chin, swojego długoletniego mocarstwa ochronnego, z którym ostatnio stosunki uległy ochłodzeniu.
Nowe sojusze Korei Północnej prawdopodobnie jeszcze bardziej utrudnią Zachodowi wpływanie na Kima w przyszłości. W każdym razie, sojusznicy wydają się być coraz bardziej bezradni wobec zachowania Korei Północnej. Twarda linia ostatnich lat nie zapobiegła ekspansji programu nuklearnego Pjongjangu, podobnie jak sankcje, które zostały nałożone po raz pierwszy w 2006 r. i od tego czasu były kilkakrotnie zaostrzane.
Wynik wyborów prezydenckich w USA na początku listopada również nada ton konfliktowi koreańskiemu. Korea Północna prawdopodobnie będzie również dążyć do eskalacji, aby mieć karty przetargowe do ewentualnych przyszłych rozmów pod rządami Trumpa — lub nawet do wycofania wojsk amerykańskich z półwyspu. Byłby to przerażający scenariusz dla Korei Południowej — i jeden z powodów, dla których rząd przyjął ostatnio twardsze stanowisko. Nie tylko w obecnej ostrej reakcji na groźby ze strony siostry Kim Dzong Una.
Prezydent Yoon już wcześniej wspominał o rozwoju własnej broni nuklearnej i groził „końcem reżimu północnokoreańskiego”, jeśli ten przeprowadzi atak nuklearny. W czerwcu, w odpowiedzi na prowokacje ze strony Pjongjangu, anulował również porozumienie wojskowe z 2018 roku, które miało zapobiec niezamierzonej eskalacji na półwyspie. „Najwyraźniej Seul obawia się, że USA mogą pozostawić Koreę Południową samą sobie i zdać się na łaskę Chin”, mówi ekspert Frank.
Źródło: onet.pl