Podobnie jak 10 lat temu, nazwisko kandydata PiS na prezydenta Polski mamy poznać w listopadzie. Na liście znajdują się obecnie cztery nazwiska. Jedno z nich może być sporym zaskoczeniem. – To jakiś spin – przekonuje jeden z polityków partii.
Wybory prezydenckie. Idealny kandydat PiS?
Władze PiS nie zdecydowały jeszcze, kto będzie kandydatem partii w wyborach prezydenckich w 2025 roku. Jakiś czas temu Jarosław Kaczyński, zapytany o to, jaki powinien być kandydat jego partii, powiedział, że: „młody, wysoki, okazały, przystojny”, dodając do tego znajomość języków obcych i posiadanie rodziny. Jeden z branych pod uwagę „kandydatów na kandydata” ma się szczególnie wyróżniać na tle innych.
Okazuje się, że poza ogólną „okazałością” Kaczyński szuka w kandydatach konkretnych przymiotów. Władze partii – według informatora „Super Expressu” – zdecydowały, że jednym z kluczowych aspektów ma być kondycja fizyczna i dobry stan zdrowia potencjalnego kandydata. – Może nie robimy takich szczegółowych testów jak w klubie sportowym, ale prowadzony był naprawdę szeroki wywiad medyczny. Wiemy, czy są w dobrej kondycji i czy są w stanie wytrzymać trudy wielomiesięcznej kampanii. A to przecież praca 14-16 godzin na dobę w dodatku przez siedem dni w tygodniu – dowiedział się tabloid od „doświadczonego sztabowca PiS”.
Już tylko cztery nazwiska na giełdzie kandydatów. Jedno zaskakuje
Wśród potencjalnych kandydatów PiS na prezydenta wymienia się już tylko cztery nazwiska. Na „giełdzie” próżno szukać Przemysława Czarnka czy Mateusza Morawieckiego. Według informatorów PAP z partii Kaczyńskiego w grze pozostali: szef klubu PiS i były minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak, prezes IPN Karol Nawrocki, europoseł i były kandydat na prezydenta Warszawy Tobiasz Bocheński, a także były wiceszef MSZ oraz szef Biura Polityki Międzynarodowej KPRP, obecnie poseł Marcin Przydacz. Jeszcze do niedawna w tej puli był poseł Zbigniew Bogucki, ale – jak przekazali PAP politycy PiS – raczej już nie jest on brany pod uwagę. Nadal nie zapadła decyzja, czy kandydatem PiS ma być „stara twarz”, czy ktoś nowy – twierdzą źródła.
Źródła PAP zaznaczają też, że Przydacz na pewno nie znajduje się wśród faworytów. – Na tę chwilę jest Błaszczak, Nawrocki i Bocheński, a Przydacz gdzieś tam orbituje – mówi jeden z działaczy PiS. – Przydacz? Nie ma takiego tematu. To spin jakiejś grupy posłów, którzy za nim optują. Nie ma tematu Przydacza – twierdzi inny. – On został później do tej grupy dorzucony i jest badany teraz – ocenia kolejny polityk PiS.
– To już końcówka badań. Za dwa, trzy tygodnie wąskie grono w kierownictwie powinno już wiedzieć, kto będzie kandydatem, a w połowie listopada powinniśmy go ogłosić. Plan jest taki, by przedstawienie naszego kandydata nastąpiło symbolicznie, 11 listopada, ale sporo też zależy od drugiej strony, jak będzie rozwijała się sytuacja u nich – zdradzają politycy największej partii opozycyjnej.
Źródło: radiozet.pl