Ropa naftowa jest na światowych rynkach najtańsza od trzech lat. Komu lub czemu to zawdzięczamy? I dlaczego, akurat w tej dziedzinie, im gorzej w globalnej gospodarce, tym lepiej dla polskich kierowców? Wyjaśniamy.
Poziom wydobycia ropy naftowej w USA – największym na świecie konsumencie paliw – bije wszelkie wcześniejsze rekordy. W ubiegłym roku USA wydobywały dziennie o 15 procent więcej surowca niż druga w tym rankingu Rosja. I więcej niż w rekordowym 2019 roku, gdy gospodarka amerykańska nabierała rozpędu zanim przyszło pandemiczne gwałtowne hamowanie. Trzy państwa wydobywające najwięcej ropy – Stany, Rosja i Arabia Saudyjska – w 2023 roku pobiły swój poprzedni łączny rekord z 1971 roku, czyli sprzed ponad 50 lat. Rekord padł pomimo globalnych ograniczeń w handlu rosyjską ropą po agresji na Ukrainę. I pomimo saudyjskiej polityki ograniczania wydobycia, która ma służyć podnoszeniu cen.
Amerykanie kopią ropę na wyścigi
Dzięki postępowi technologicznemu Amerykanie są bardziej wydajni i mogą produkować więcej ropy. Do rekordowej produkcji przy coraz niższych cenach dostosowała się też gospodarka. Wprawdzie sektor naftowy nie zarabia więcej, ale cały system gospodarczy radzi sobie lepiej, bo tania ropa to niższa inflacja. Przez Amerykę płynie więc rzeka taniego paliwa.
W pierwszym tygodniu września, towarowy kontrakt na benzynę na nowojorskiej giełdzie zamknął się poniżej 2 dolarów za galon, czyli najniżej od 3 lat. Od początku roku ceny paliw spadły tam o niemal jedną czwartą, a w porównaniu do szczytu z maja 2022 roku są już o ponad połowę niższe.
Zanim Amerykanie pójdą do urn wybierać nowego prezydenta cena galonu benzyny może spaść średnio poniżej 3 dolarów. Czyli do mniej więcej 4 zł 50 groszy za litr. Amerykańscy konsumenci zacierają więc ręce z radości, bo tamtejszy rynek konsumuje najwięcej gotowych paliw na świecie. Cieszy się też aktualnie rządząca ekipa Demokratów, bo po latach drożyzny może przypisać sobie zasługę w postaci powrotu taniej benzyny. Ale są też inni zasłużeni na tym polu.
Chiny – drugi po Stanach Zjednoczonych największy partner gospodarczy Europy
Największa gospodarka Azji i druga gospodarka świata ma się nie najlepiej. Rośnie wolniej niż się spodziewano, potrzebuje więc mniej energii, w tym mniej ropy naftowej. Po ośmiu miesiącach wzrostów spadły zamówienia w przemyśle, przestały też rosnąć ceny nieruchomości, bo kupujący nie stoją po nie w kolejkach. Latem rosło bezrobocie, produkcja przemysłowa stała w miejscu, a chińscy konsumenci trzymali się za kieszenie – sprzedaż detaliczna wzrosła tam niewiele ponad prognozy. To wszystko pomimo rządowego programu wsparcia gospodarki w tym branży samochodowej, za równowartość ponad 20 miliardów dolarów. A gdy Chińczycy nie trzymają się mocno, słabiej trzyma się też cała reszta. W tym Europa, bo Chiny są dla niej drugim po Stanach Zjednoczonych największym partnerem gospodarczym. I dlatego Międzynarodowa Agencja do spraw Energii szacuje, że świat będzie potrzebować mniej energii niż wcześniej szacowano. To analityczne cięcie było dla rynku dodatkowym argumentem za obniżką cen ropy. I tylko gwałtowny zwrot sytuacji na Bliskim Wschodzie, jak na przykład wojna między Izraelem a Iranem, albo seria kataklizmów pogodowych w Zatoce Meksykańskiej – może ten trend odwrócić.
Hurtowe ceny benzyny w Polsce są już niższe niż w grudniu 2021 roku czyli przed wybuchem wojny w Ukrainie. To także mniej niż podczas “wyborczej” promocji, gdy państwowy koncern Orlen zaniżał ceny na swoich stacjach, a gdy benzyny zaczęło brakować powyłączał dystrybutory, zasłaniając się masowymi awariami. A czy w ślad za spadkiem cen w hurcie przyjdzie ulga w portfelach kierowców? Zapewne tak, ale prawdopodobnie stopniowo. Już teraz – i to bez superpromocji – bywa, że litr benzyny kosztuje poniżej 6 złotych. A to znaczy, że na kolejny ciepły wrześniowy weekend pojedziemy nawet o jedną piątą taniej niż rok temu. I na październikowy zapewne też.
Źródło: tokfm.pl