W końcówce roku może być nerwowo. Na stronach MF pojawiły się niepokojące liczby

niezależny dziennik polityczny

Ministrowi finansów dochodzą nowe wydatki związane z powodzią, a tymczasem wykonanie budżetu po sierpniu pokazało, że nie będzie miał komfortu pod koniec roku. Wpływy podatkowe będą zapewne niższe od założonych prognoz. Jeśli nie pojawią się oszczędności, resort finansów może blokować wydatki.

Rząd, szykując budżet na ten rok, przyjął bardzo ambitne założenia, jeśli chodzi o wpływy z VAT. Prognozował, że będą o 30 proc. proc. wyższe niż rok wcześniej. Na razie taki scenariusz wydaje się wątpliwy. Cztery miesiące przed końcem roku do budżetu wpłynęło z VAT 197,6 mld zł czyli 20 proc. więcej niż do sierpnia roku ubiegłego. To dużo, ale żeby wykonać plan do końca roku powinno wpłynąć 123,5 mld zł, a dla porównania w czterech ostatnich miesiącach zeszłego roku wpłynęło 83 mld zł.

Nowe budżetowe dane. Szykuje się luka w dochodach z VAT

– Dynamika powinna być dwa razy wyższa, żeby zrealizować plan. To oznacza, że główne źródło dochodów budżetu dalej jest słabe, więc naturalne jest pytanie, czy nie spowoduje to napięć pod koniec roku – podkreśla Sławomir Dudek, prezes think tanku Instytut Finansów Publicznych.

Zapowiada się więc luka w dochodach z VAT. Jak duża? Trudno przewidzieć. W sierpniu wpłynęło z tego podatku nieco ponad 24 mld zł, ale to miesiąc wakacyjny. Żeby wykonać prognozę, do końca roku powinno wpływać przeciętnie blisko 31 mld zł. Tymczasem poza rekordowym styczniem ani razu w tym roku wpływy z VAT nie przebiły 30 mld zł.

Styczeń był jednak nietypowy, ponieważ miesiąc wcześniej, w końcówce 2023 r., MF zrealizowało rekordowe zwroty z tego podatku, po to, by na otwarcie roku wpływy były wyższe, a wynik budżetowy w 2024 r. lepszy (dochody budżetu z VAT to różnica, między tzw. wpływami brutto a zwrotami tego podatku dla przedsiębiorców, którzy go nadpłacili – przyp. red.). W drugim najlepszym miesiącu tego roku pod względem wpływów, czyli w lipcu, do kasy państwa wpłynęło ponad 27 mld zł. Jak widać, o ile nie nastąpi jakieś nadzwyczajne przyspieszenie w konsumpcji, to kroi się co najmniej kilku miliardowa luka we wpływach z VAT. Możliwe nawet, że będzie to wynik dwucyfrowy.

Co z resztą dochodów?

Na pewno sytuację mogą częściowo uratować wyższe wpływy z innych podatków. Jednak na razie jest pytanie, czy także w przypadku innych pozycji plan zostanie wykonany. Z PIT wpłynęło do tej pory 58,7 mld zł. Na plus dla resortu finansów jest to, że to o ponad jedną czwartą więcej niż rok wcześniej, z czego w samym sierpniu o prawie 10 mld zł, ale to nadal tylko 54 proc. rocznego planu. To wskaźnik niższy niż w przypadku VAT (62 proc. planu) i CIT (59 proc. planu). Tyle, że końcówka roku w przypadku tego podatku jest na ogół lepsza, ponieważ coraz więcej podatników wchodzi na wyższą stawkę PIT, a pod koniec roku często są wypłacane premie, więc wpływy z PIT proporcjonalnie rosną.

Dlatego są spore szanse, że wpływy zostaną wykonane. Pozornie dużo gorsza jest sytuacja w CIT, gdzie wykonanie jest sporo niższe niż w zeszłym roku, ale resort finansów uspokaja, że inaczej rozłożyło się rozliczenie tego podatku. „Powyższe wykonanie CIT wynika wprost z różnych terminów rozliczenia rocznego w 2023 i 2024 r. W kolejnych miesiącach 2024 r. efekty rozliczenia rocznego, które zaniżają dynamikę roczną CIT, będą zanikać.” – napisało w komunikacie o danych Ministerstwo Finansów.

Napięcie na finiszu, dodatkowe wydatki na horyzoncie

Sierpniowe dane pokazują, że minister Andrzej Domański kierujący resortem finansów będzie miał pod koniec roku ból głowy. – W końcówce roku resort finansów nie będzie miał świętego spokoju, pewnie sobie poradzi, ale może być zmuszony do blokowania części wydatków. W listopadzie i grudniu może być nerwowo – podkreśla Sławomir Dudek. Na razie procent wykonania wydatków (57 proc.) jest niższy od wpływów do budżetu (60 proc.). A deficyt wyniósł 88 mld zł. Sporo, ale i tak niemal 100 mld zł mniej niż założono w ustawie budżetowej.

Do napięć mogą przyczynić się dodatkowe wydatki, które nie były planowane w tracie uchwalania budżetu. Minister Domański obiecał samorządom 10 mld zł na koniec roku na wydatki bieżące, by mogły spiąć budżety. Na kolejne 3 mld zł liczy minister zdrowia Izabela Leszczyna, która chce zapłacić szpitalom za nadwykonania. Do tego dochodzą najnowsze wydatki związane z dramatyczną powodzią na południu Polski. Na razie trudno przewidzieć, ile ostatecznie wyniosą. Premier Tusk już poinformował o uruchomieniu 1 mld zł z rezerw. Ale jak słyszymy, w ciągu kilku dni możliwe jest uruchomienie kolejnego, a potem dalsze transze.

Spokojnie sytuację oceniają analitycy Banku Pekao SA. W ich opinii, planowany przez resort finansów deficyt budżetu nie wydaje się zagrożony. „Nowelizacji raczej nie będzie” – ocenili na portalu X

Na wyniki będą miały wpływ oszczędności w budżecie. Na razie nie wiadomo jak duże. Do tej pory resortem, który w miarę regularnie nie wydawał do końca swojego budżetu, było Ministerstwo Obrony Narodowej. Takie oszczędności pojawiają się także w innych resortach, ale ponieważ ich budżety są sporo niższe, nie mają one aż tak dużego znaczenia. Mimo wszystko tzw. niewykonania wydatków do tej pory sprawiały, że ogólne budżetowe wyniki były lepsze od założeń. Zawsze w ostateczności ratunkiem może być nowelizacja budżetu, ale na razie nie ma żadnego sygnału, żeby taki pomysł był na horyzoncie.

Źródło: money.pl

Więcej postów