Po tym kataklizmie wiele firm długo nie wstanie z kolan. „Zawał”

niezależny dziennik polityczny

Na Opolszczyźnie i Dolnym Śląsku firmy przewozowe zawieszają przejazdy. Setki osób nie ma, czym dojeżdżać do pracy. Szkoły wycofują się z wycieczek szkolnych. Turyści odwołują rezerwacje. 20 hoteli nie jest w stanie przyjąć gości.

  • Wielka woda przelewa się przez południową i zachodnią Polskę. Straty szacowane są na miliardy złotych.
  • Skutki żywiołu są tragiczne dla mieszkańców. Cierpi również lokalny biznes.
  • Z problemami zmaga się m.in. branża transportowa, gastronomiczna czy turystyczna.
  • Touroperatorzy apelują o wypłaty z Turystycznego Funduszu Pomocowego.

Połowa dróg w województwie dolnośląskim i opolskim, a wiele też w śląskim jest nieprzejezdna – ocenia w rozmowie z WNP.PL Marcin Jaworski z opolskiego GTV BUS.

Jak nas informuje Jaworski, w związku z powodzią, jaka nawiedziła w weekend ich region, firma musiała ograniczyć, a na niektórych trasach całkowicie zawiesić połączenia.

Setki osób dojeżdżających codziennie do pracy we Wrocławiu czy Opolu z powiatów nyskiego, prudnickiego czy głubczyckiego nie wyruszyło w poniedziałek do swoich zakładów.

– Dowozimy codziennie do pracy z małych miejscowości do dużych miast blisko 400 osób. Służby zamknęły drogi, ludzie zostali w zalanych domach. W poniedziałek przewieźliśmy o połowę mniej pasażerów niż zwykle – ocenia Jaworski.

Odwołane imprezy i wycieczki. Firmy autokarowe i touroperatorzy nie załamują jednak rąk. Działają

Firma Jaworskiego dysponuje ponad 300 autokarami. Jak mówi, w poniedziałek otrzymał informację o odwołaniu 12 wycieczek i imprez autokarowych. Były one planowane zarówno na obszarze Dolnego Śląska, (głównie imprezy szkolne), jak i do Czech.

Sytuacja od strony czeskiej też jest bardzo trudna, drogi są tam pourywane – wylicza przewoźnik.

Jego zdaniem, przywracanie dróg po powodzi do stanu używalności może zająć służbom nawet miesiące. – Część dróg została podmyta przez wodę. Na pierwszy rzut oka wyglądają dobrze, ale jazda po nich jest bardzo niebezpieczna – ocenia nasz rozmówca.

Jaworski uważa, że turystyka, hotelarstwo, gastronomia, a także lokalni przewoźnicy na Śląsku długo nie otrząsną się po kataklizmie powodziowym. On jednak nie załamuje rąk. W niedzielę dowoził swoimi autokarami wojsko do umacniania wałów przeciwpowodziowych.

O wielkim kataklizmie mówią też mali touroperatorzy. Szczególnie organizatorzy wycieczek szkolnych skarżą się na „zawał w turystyce”.

Jak informuje Dolnośląskie Kuratorium Oświaty, w poniedziałek, w czterech regionach (jeleniogórskim, wałbrzyskim, legnickim i wrocławskim) zamkniętych zostało ponad 200 placówek (szkół podstawowych i ponadpodstawowych oraz przedszkoli).

Na razie to dyrektorzy placówek decydują o ich zamknięciu sami, ale po upływie dwóch dni o przedłużeniu zamknięcia zdecyduje już kuratorium.

– Dochodzą do nas informacje, że dyrektorzy wielu szkół wycofują się z zaplanowanych wcześniej imprez. Rodzice boją się puszczać swoje dzieci na wycieczki szkolne – mówi Łukasz M. Mikosz z Turystycznej Organizacji Otwartej (TOO). Dodaje, że dotyczy to nie tylko kompletnie zalanej powodzią Kotliny Kłodzkiej, ale nawet Wrocławia.

Nie tylko Polska zmaga się z żywiołem. W Austrii jest powódź, ale też śnieżyce. Nie ma jak tam dojechać

Mikosz mówi nam, że masowo odwoływane są też wycieczki objazdowe przez Dolny Śląsk do Czech i Austrii. Austria również zmaga się z potężnym kryzysem pogodowym. Na zachodzie kraj nawiedzają śnieżyce, a na wschodzie – powódź.

Nawet jeśli jakiegoś hotelu nie zalało, to nie ma do niego jak dojechać, bo drogi są bardzo poniszczone lub nieprzejezdne – relacjonuje Mikosz i dodaje, że zagranicznych hotelarzy takie wyjaśnienia polskich biur podróży nie interesują i nie chcą im odwoływać rezerwacji.

Tymczasem, jak podkreśla nasz rozmówca, touroperatorzy mają tylko 14 dni na zwrot klientom pieniędzy za niezrealizowane imprezy. – Większość biur zdążyła już zaliczkować hotele i przewodników. Teraz nie mają, z czego zrobić wypłat – opowiada nasz rozmówca.

Touroperatorzy zrzeszeni w Turystycznej Organizacji Otwartej skierowali w poniedziałek pismo do ministra sportu i turystyki Sławomira Nitrasa, by ten razem z ministrem finansów Andrzejem Domańskim odblokowali wypłaty z Turystycznego Funduszu Pomocowego (TFP).

TFP to instrument finansowy, który powstał w czasie pandemii COVID-19, aby wspomóc polskich touroperatorów i ocalić ich przed bankructwami. Jego zadaniem jest udzielanie nieoprocentowanych pożyczek w przypadku wystąpienia nagłych i nieprzewidywanych zjawisk, takich jak katalizy pogodowe właśnie.

Składka na Fundusz jest obowiązkowa dla wszystkich touroperatorów. Obecnie Fundusz jest zablokowany. Zgodnie z przepisami jego uruchomienie wymaga bowiem formalnej zgody dwóch ministrów: turystyki i finansów.

– Ten Fundusz powinien być cały czas otwarty dla przedsiębiorców. Tak, by w przypadku wystąpienia kataklizmu mogli w każdej chwili z niego skorzystać i pożyczyć pieniądze na spłatę klientów. Dla wielu małych firm to jest teraz być, albo nie być – uważa Mikosz.

Zapytaliśmy w poniedziałek Ministrostwo Sporu i Turystyki, czy minister Nitras przychyli się do tej prośby. Do czasu publikacji tekstu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Hotelarze organizują samopomoc. Po powodzi część obiektów jest wyłączona z użytkowania

Z kolei Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego (IGHP) utworzyła Hotelowy Sztab Kryzysowy, który zbiera informacje o skali szkód wyrządzonych przez powodzie w polskich obiektach.

W poniedziałek w ciągu kilku godzin otrzymaliśmy informacje o 20 uszkodzonych powodzią hotelach, a zgłoszenia wciąż do nas napływają – informuje Agata Sołtan-Grzyb z IGHP.

Izba skupia się na pomocy poszkodowanym hotelom, również tym które do niej nie należą, a także pomocy ewakuowanej ludności.

W rozmowie z WNP PL rzecznik prasowy wojewody dolnośląskiego Bartosz Wojciechowski mówi, że dolnośląski urząd czeka na informacje z rządu dotyczące wypłaty odszkodowań. Na razie żadne szczegóły nie są im jeszcze znane.

Źródło: wnp.pl

Więcej postów