Potężny koncern AGD, kontrolowany przez Turków z centrali w Amsterdamie, zwalnia Polaków i Ukraińców z fabryk w Łodzi i Wrocławiu, bo – jak wylicza – nie sprzedają się produkowane w tych miastach produkty: kuchenki, suszarki i lodówki. – Nikt nic nie wiedział, nawet kierownicy nowe kredyty brali ostatnio. Na mieszkania, samochody – słyszę w dzień ogłaszania tych zwolnień przed sklepem spożywczym na tzw. Widzewie Przemysłowym w Łodzi.
- Marka Beko inwestowała w swój wizerunek, między innymi płacąc za reklamy z udziałem Leo Messiego za czasów jego gry w Barcelonie. Ale od czwartku w Łodzi — kontrolowana przez Turków — firma Beko Europe kojarzy się z błyskawicznym ogłaszaniem zamykania fabryk „via Amsterdam”
- „Polskie zakłady produkcyjne, szczególnie w Łodzi i we Wrocławiu, od kilku lat notują znaczne straty finansowe” – tłumaczą autorzy komunikatu wydanego w Amsterdamie
- Jednak przed łódzkimi fabrykami słyszę, że jeszcze w dzień ogłaszania zwolnień przyjmowały one nowych pracowników
– Nikt nic nie wiedział, nawet kierownicy nowe kredyty brali ostatnio. Na mieszkania, samochody. Przecież nie robiliby tego, spodziewając się utraty stałej pracy, w której część z nas jest od 20 lat – słyszę przed tzw. strefą produkcyjną firmy Beko Europe w Łodzi. Obejmuje ona trzy fabryki: kuchenek, suszarek i komponentów plastikowych. Do końca kwietnia 2025 r. będą one zamknięte. Firma poinformowała o tym w komunikacie przesłanym w czwartkowe południe – wymieniając lokalizację jego zredagowania: „Amsterdam”. To tam mieści się centrala Beko Europe. Poza łódzkimi zakładami zamyka ona także fabrykę lodówek we Wrocławiu. Utrzymuje natomiast w stolicy Dolnego Śląska produkcję kuchenek, do tego fabrykę w Radomsku oraz tzw. shared services center – czyli, upraszczając, księgowość i zaplecze informatyczne – w Łodzi.
„Słaby popyt na produkty wytwarzane w Polsce”
„Zamknięcie strefy produkcyjnej w Łodzi oraz zmiany we Wrocławiu (dotyczące pracowników produkcji oraz pracowników biurowych) mogą dotknąć około 1800 stanowisk” – wyliczyli w swoim komunikacie menadżerowie z Amsterdamu. Jako powód firma wymienia „zmieniający się rynek oraz słaby popyt na produkty wytwarzane w Polsce„. W efekcie – jak stwierdza centrala Beko Europe – „polskie zakłady produkcyjne, szczególnie w Łodzi i we Wrocławiu, od kilku lat notują znaczne straty finansowe”. Jak dowiaduję się nieoficjalnie, łódzkie fabryki zatrudniają obecnie około 1100 pracowników.
W godzinę po otrzymaniu komunikatu z Amsterdamu czytam go pracownikom wychodzącym po pracy z zamykanych fabryk w Łodzi. Jesteśmy na tzw. Widzewie Przemysłowym – czyli w rejonie miasta, gdzie podobnych zakładów jest więcej, w tym należących do BSH, czyli konkurenta Beko Europe w branży AGD.
– Dyrektorzy w fabrykach właśnie odczytywali nam coś podobnego – komentuje Sławomir, który z firmą związany jest od prawie 20 lat. Pod różnymi nazwami, bo najpierw, w 2004 r., do Łodzi wszedł Indesit, dekadę później wchłonięty przez Whirlpool, aż w końcu – w kwietniu tego roku – fabryki Whirlpoola na naszym kontynencie przejęła specjalnie utworzona spółka Beko Europe, kontrolowana przez turecki koncern Arçelik.
W niedalekiej przeszłości Turcy postanowili zawojować rynek AGD, nie szczędząc pieniędzy na promocję. Dla przykładu w zeszłej dekadzie zainwestowali w reklamy na koszulkach klubu FC Barcelona, a w telewizyjnych spotach marki Beko pojawiał się najlepszy wtedy piłkarz świata – Leo Messi.
„Tutaj jest ironia, a nie omdlenia”
Ze Sławomirem i innymi pracownikami trzech łódzkich fabryk rozmawiam przed sklepem spożywczym, który utrzymuje się tylko za sprawą zaglądających po przekąski robotników. Opowiadam, że chwilę wcześniej spotkałem Ukraińców, którzy właśnie spędzają w Beko Europe swój pierwszy tydzień pracy.
– Ale jeszcze dziś zatrudniali! – słyszę pod sklepem. Jak to możliwe, gdy firma ogłasza właśnie koniec produkcji w Łodzi?
– Zwykle Ukraińcy, a tych jest teraz wśród nas większość, mają tutaj umowy na miesiąc, a przełom lata i jesieni to w branży „wysoki sezon”. Firma bez problemu pozbędzie się ich do kwietnia – przewiduje Sławomir.
A co z Polakami, najczęściej pozatrudnianymi na umowach o pracę – i to nawet od kilkunastu lat? Moi rozmówcy spod sklepu zaglądają w telefony komórkowe, bo na związkowych grupach internetowych toczą się już dyskusje o strategii w negocjacjach, dotyczących uzyskania od Turków jak najkorzystniejszych odpraw.
– Oczywiście Beko to nie jedyna firma produkcyjna w okolicy, ale pytanie, czy znajdziemy podobną pracę, gdy nagle pojawi się mnóstwo szukających wakatów jednocześnie – zastanawia się Sławomir.
W specyficznej sytuacji jest Bogdan – w firmie (od czasów Indesit) – od 2004 r.
– W kwietniu 2025 r. zostanie mi rok do emerytury, czyli tak po prostu zwolnić mnie nie mogą. Być może zaproponują mi zorganizowane przez firmę dojazdy do fabryki z Radomska (także w województwie łódzkim – red.), ale to by oznaczało pobudki w środku nocy. Zobaczymy – zamyśla się Bogdan, doświadczony operator z fabryki komponentów plastikowych, którego codzienne zmiany trwają w godz. 5.30-13.30. Jak wylicza, „miesięcznie się tutaj pięciu tysięcy na rękę raczej nie wyciąga”.
W czwartek po południowym zebraniu szefowie pozwalali robotnikom wyjść ze zmiany pół godziny przed jej zakończeniem. Nastroju do pracy i tak nie było.
– Choć zaraz po zebraniu były śmiechy, że teraz wszyscy bierzemy nadgodziny, żeby jak najwięcej jeszcze tutaj zarobić – opowiada Bogdan, gdy pytam o pierwsze reakcje na komunikat o zwolnieniach. Zadaję to pytanie, ponieważ wiosną 2024 r., podczas ogłaszania podobnych zwolnień w fabryce silników ABB w Aleksandrowie Łódzkim (czyli w miasteczku sąsiadującym ze stolicą aglomeracji) władze tego koncernu zdecydowały się na wezwanie karetki.
– U nas karetka nie była potrzeba. Jak pan słyszy, tutaj jest ironia, a nie omdlenia – mówi Sławomir.
„A może Rosjanie naciskają na Turków, żeby nas karać”
Bogdan jest przekonany, że na całym bilansie i losie łódzkich fabryk zaważyła błędna decyzja sprzed kilku lat: o wycofaniu z tego miasta produkcji lodówek (choć okazuje się, że i wrocławska fabryka lodówek się w Polsce nie ostanie).
– W zamian Łódź dostała suszarki, a one sprzedają się gorzej. Łódzkie lodówki szły świetnie – wspomina Bogdan.
Ale pod sklepem od grupy pracowników słyszę też inne teorie – w tym o przenoszeniu produkcji do Rumunii ze względu na tańszą siłę roboczą. I jest też teoria „wojenna”.
– Pomyśl pan: tutaj pracują Polacy i Ukraińcy, właściciel jest turecki, a Turcy grają na Wschód i Zachód. A może Rosjanie naciskają na Turków, żeby nas karać i wycofywać przemysł z Polski? – pyta jeden z kolegów Sławomira i Bogdana.
Ale czy bliskość wojny rzeczywiście może mieć wpływ na decyzje o zakończeniu działalności różnych fabryk w Polsce? Przy okazji niedawnego przypadku ABB zapytałem o to dr. Pawła Kowalskiego z Katedry Marketingu Międzynarodowego i Dystrybucji Uniwersytetu Łódzkiego (UŁ).
„Biznes międzynarodowy lubi stabilność. Wojna za granicą automatycznie powoduje perturbacje związane z globalnymi łańcuchami dostaw” – odpowiedział mi wtedy ekspert badający ruchy przedsiębiorstw o zasięgu europejskim i światowym. Stwierdził, że wojenne perturbacje mogą obejmować wysyłkę gotowych urządzeń z fabryki. Dla przykładu za sprawą obciążenia portu w Gdańsku: z uwagi na przesłany z jego wykorzystaniem sprzęt wojskowy dla Ukrainy.
„Polski system drogowy również jest obciążony przez wojnę” – zauważył również badacz z UŁ. Jak stwierdził, menadżerowie zastanawiają się, jak to wpływa nie tylko na przesyłanie gotowych produktów do odbiorców, ale i na dostawy surowców do fabryk.
„Łódź pozostaje atrakcyjną lokalizacją dla przemysłu”
Gdy wiosną koncern ABB zdecydował o zamknięciu fabryki silników, burmistrz Aleksandrowa Łódzkiego nie ukrywał zaskoczenia. Dlatego po czwartkowym postanowieniu Turków Onet zapytałem Urząd Miasta Łodzi, czy było ono w magistracie niespodzianką.
„Miasto Łódź jest w stałym kontakcie z koncernem Beko, również w sprawie dzisiaj ogłoszonej decyzji” – odpowiedzieli urzędnicy Hanny Zdanowskiej, prezydent Łodzi, z biura prasowego magistratu. Stwierdzają oni, że „decyzje dotyczące fabryk Beko zarówno w Łodzi, jak i we Wrocławiu związane są z ogólną, międzynarodową koniunkturą na rynku sprzętu gospodarstwa domowego”, zaś „Łódź pozostaje atrakcyjną lokalizacją dla przemysłu, o czym świadczą niedawno ogłoszone plany zwiększenia zatrudnienia przez inne firmy z tego sektora”. Jak dodają urzędnicy Zdanowskiej „wraz z naszymi partnerami z Beko postaramy się doprowadzić do sytuacji, w której wszyscy pracownicy fabryki znajdą zatrudnienie u innych łódzkich pracodawców”.
Żródło: onet.pl