Po tym, jak PiS został odsunięty od władzy, Berlin miał nadzieję na zakończenie żądań reparacji za straty wojenne. Jednak obecny rząd, choć mniej awanturniczy, również obstaje przy swoim – pisze dziennik „Die Welt“.
Dziennik „Die Welt” przypomina 4 września słowa prezydenta Andrzeja Dudy, które padły w Wieluniu, podczas upamiętnienia 85 lat napaści Niemiec na Polskę. Według gazety prezydent RP zaznaczył wprawdzie, że przedstawiciele Niemiec pochylili się w przeszłości nad ofiarami niemieckiego totalitaryzmu i prosili o wybaczenie, ale niezależnie od tego Polsce należy się zadośćuczynienie. „Die Welt” dodaje, że także Donald Tusk, już w lipcu br., po zakończeniu polsko-niemieckich konsultacji rządowych w Warszawie, powiedział, że „nie ma takiej sumy pieniędzy, która by zrównoważyła to wszystko, co stało się w czasie II wojny światowej”.
Tusk nie zamyka kwestii
Zdaniem Philippa Fritza, autora tekstu i warszawskiego korespondenta gazety, słowa Tuska zaskakują wielu w Berlinie. „Po tym, jak były przewodniczący Rady UE Tusk przejął stery rządu w grudniu 2023 r., wielu niemieckich dyplomatów i polityków założyło, że to, co postrzegali jako irytujące żądania reparacyjne ze strony Warszawy, nie będzie już obciążeniem dla stosunków polsko-niemieckich. W końcu Tusk był postrzegany jako przyjazny Niemcom. Staje się jednak coraz bardziej oczywiste, że niektórzy Niemcy się łudzili, a Tusk bynajmniej nie zamyka tej kwestii” – czytamy.
Autor tekstu zauważa, że obecny polski premier nie powołuje się na raport Arkadiusza Mularczyka, zgodnie z którym reparacje oszacowano na 1,3 biliona euro. Jednak Tusk dobrze wie, że większość jego wyborców również opowiada się za jakąś formą rekompensaty. „Obozy polityczne, PiS i Koalicja Obywatelska Tuska (KO), mogą być na tyle skłócone, że upamiętniają wybuch II wojny światowej oddzielnie (…) Jednak główne obozy polityczne zgadzają się co do jednego: Niemcy powinny zapłacić” – pisze Fritz.
Jego zdaniem otoczenie Tuska mówi nie o reparacjach, a o „zadośćuczynieniu”. Jak zauważa Fritz, niejasność prawna tego terminu sprawia, że porozumienie w tej kwestii jest bardziej prawdopodobne, a polski rząd „w pewnym sensie zmusza Berlin” do zwrócenia się do Warszawy z propozycjami. To zaś komplikuje sprawę, ponieważ trudniej niemieckiemu rządowi jest dłużej uchylać się od tego żądania.
Merkel i Scholz „próbowali wyciszyć”
Fritz przypomina, że w czasach rządów PiS Angela Merkel, a potem Olaf Scholz „próbowali tę kwestię wyciszyć”. Sprawę było łatwiej odrzucić, ponieważ PiS nie był postrzegany jako partner, Polsce nie udało się również zebrać międzynarodowych sojuszników w celu uzyskania rekompensaty za wojenne straty.
Niejasny plan działania
„Tusk to inny kaliber (…) Jako były przewodniczący Rady, Tusk ma bardzo dobre kontakty. Ponadto, nie jest tak krzykliwy jak jego poprzednicy, których żądania reparacji często podsycały antyniemieckie resentymenty w Polsce, a w niektórych przypadkach nadal to robią. Choćby z tego powodu Tusk jest traktowany poważnie w Berlinie; niemiecki rząd chce mieć go jako partnera” – czytamy.
Autor „Die Welt” dodaje jednak, że wspólny plan działania, będący wynikiem konsultacji międzyrządowych, pozostaje niejasny w kwestii zadośćuczynienia. Oba kraje negocjują obecnie wypłaty dla ocalałych z obozów koncentracyjnych, gett i byłych robotników przymusowych. Ponieważ są to osoby bardzo wiekowe, zostało mało czasu.
„Każdy tydzień bez ogłoszenia porozumienia szkodzi reputacji Niemiec w Polsce – co brzmi dziwnie, ponieważ Polacy i Niemcy są bliżej porozumienia niż kiedykolwiek” – pisze Philipp Fritz. I dodaje, że liczne przemówienia i prośby o wybaczenie ze strony niemieckich polityków, którzy pozostają bezczynni, wydają się frustorwać wielu Polaków. Presję na Tuska w tej sprawie wzmaga też PiS – zauważa autor.
PiS stworzył punkt odniesienia
Odnosząc się do doniesień, jakoby Scholz miał zaoferować w lipcu Tuskowi 200 mln euro dla ocalałych, korespondent gazety pisze, że taka (niska) kwota zostałaby odebrana w oczach wyborców jako ustępstwo wobec Niemców. „Oprócz utworzenia miejsca pamięci polskich ofiar niemieckiej okupacji w Berlinie, Warszawa oczekuje również innego symbolicznego gestu lub nawet częściowego sfinansowania polskich zakupów broni przez niemiecki rząd” – czytamy.
Według Philippa Fritza polski rząd, który wydaje cztery procent PKB na obronność, z zadowoleniem przyjąłby pomoc finansową. Jedno jest pewne: „PiS ustanowił punkt odniesienia ze swoim 1,3 biliona euro, nawet jeśli nigdy nie było prawdopodobne, że ta suma zostanie wypłacona” – podsumowuje autor.
Źródło: dw.com