Rząd planuje emisję obligacji na ponad 103 mld zł dla funduszy BGK, bez uwzględnienia ich w budżecie centralnym. Ekonomiści ostrzegają przed łamaniem konstytucji i rosnącym zadłużeniem, które obciąży przyszłe pokolenia, podkreślając potrzebę racjonalizacji wydatków publicznych – pisze „Rzeczpospolita”.
Zgodnie z przedstawionym przez rząd projektem ustawy budżetowej, środki, którymi będą dysponować fundusze pozabudżetowe zarządzane przez Bank Gospodarstwa Krajowego, zostały szczegółowo opisane w uzasadnieniu – podaje „Rzeczpospolita”. Rząd planuje wyemitować obligacje o wartości ponad 103 mld zł, jednak środki te nie są zapisane w budżecie.
„Łamanie konstytucji”
Według rządu fundusze mają otrzymać blisko 180,5 mld zł, a wydać ponad 181,6 mld zł. Jedenaście z funduszy otrzyma dotacje w wysokości ponad 20,6 mld zł, natomiast cztery z nich, w tym Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych, Fundusz Przeciwdziałania COVID-19 oraz Krajowy Fundusz Drogowy, zostaną zasilone emisją papierów dłużnych.
Zadłużenie rośnie, nie ma żadnego wygaszania długu publicznego. Cały czas mamy do czynienia z łamaniem art. 219 konstytucji, który mówi, że finanse państwa prowadzi się w ustawie budżetowej – tak plany rządu na 2025 r. ocenia w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Sławomir Dudek, ekonomista SGH i prezes Instytutu Finansów Publicznych.
Dudek podkreślił także, że obywatelom brakuje pełnej informacji na temat rzeczywistego deficytu.
Z kolei Marcin Mrowiec z Grant Thornton zauważa, że obecna sytuacja jest wynikiem atmosfery, w której społeczeństwo przywykło do łatwego dostępu do środków, niezależnie od ich źródła. Mimo sprzyjającego czasu na reformy finansowe takich działań się nie podejmuje. – Na pewno ważne jest to, że część zadłużenia, które było emitowane po wyższym koszcie, czyli BGK i PFR, będzie spłacane obligacjami rządowymi, które emitujemy taniej, to jest krok w dobrym kierunku – zaznacza w rozmowie z „Rz”.
Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego, dodaje, że rosnące zadłużenie jest niepokojącą tendencją, a przyszłoroczny rekordowy deficyt budżetu państwa będzie wymagał reakcji Komisji Europejskiej.
W przyszłym roku FPC-19 ma wydać ponad 54 mld zł. W tym 28,5 mld zł pójdzie na obsługę obligacji: ponad 19,2 mld zł na ich wykup, a 9,2 mld zł na odsetki – czytamy w „Rzeczpospolitej”.
BGK weźmie na siebie tym samym emisję części długu. Oznacza to, że Koalicja Obywatelska zdecydowała się na ruch, który krytykowała za rządów PiS. Przypomnijmy, że w Banku Gospodarstwa Krajowego ulokowany był największy fundusz pozabudżetowy, czyli Fundusz Przeciwdziałania COVID-19, z którego premier Mateusz Morawiecki dokonywał wypłat na wszelakie cele, w większości w żaden sposób niezwiązane z pandemią.
Artykuł 219 Konstytucji w pierwszym punkcie stanowi, że Sejm uchwala budżet państwa na rok budżetowy w formie ustawy budżetowej. Tymczasem fundusze BGK opiewające na setki miliardów złotych są poza ustawą.
– Przypomnę, że we wniosku o Trybunał Stanu dla Adama Glapińskiego wnioskodawcy wraz ze 190 posłami, którzy go poparli, piszą wprost, że utrzymywanie pozabudżetowych funduszy w BGK oraz PFR jest niekonstytucyjne. Czytamy w tym dokumencie, że NBP, finansując dług BGK i PFR-u, brał udział w zaniżaniu prawdziwego deficytu budżetowego. Jeśli to będzie teraz kontynuowane, to każdy urzędnik, który przykłada do tego rękę, powinien się zastanowić, czy wniosek o Trybunał Stanu nie dotknie kiedyś i jego – ostrzegał w maju tego roku w rozmowie z money.pl Sławomir Dudek.
Według Dudka działania rządu Tuska będą miały szereg konsekwencji. – Po pierwsze, jeszcze bardziej rozjedzie nam się dług liczony metodą polską z tym wyliczanym metodą unijną. Po drugie, finansowanie przez agencje rządowe jest droższe. Jestem zaskoczony, że tak właśnie ma wyglądać proces czyszczenia finansów publicznych w naszym kraju – stwierdził ekspert.
Źródło: money.pl