Pod koniec kwietnia tego roku na biurko ministra rozwoju i technologii Krzysztofa Hetmana trafiło pismo dotyczące Urzędu Dozoru Technicznego (UDT). Pod listem podpisała się jedna osoba, ale jak zaznacza, wypowiada się w imieniu 200 pracowników Urzędu.
To instytucja publiczna, która kontroluje dźwigi, windy, a także inne urządzenia techniczne wykorzystywane w polskich firmach. UDT przeprowadza ponad milion badań technicznych rocznie, zatrudnia 1,3 tys. inżynierów w 10 oddziałach w całej Polsce. Urząd współpracuje z Wojskowym Dozorem Technicznym i Transportowym Dozorem Technicznym, czyli ma realny wpływ na to, jaka broń jest produkowana w Polsce i jakimi samochodami jeżdżą Polacy. UDT nie otrzymuje dotacji, sam na siebie zarabia, pobierając opłaty za przeglądy i inne działania. W 2022 roku jego przychód wyniósł blisko 600 mln zł, a koszty – 444 mln. zł. 30 proc. zysku netto UDT przekazuje do budżetu państwa, a pozostałą kwotę na własny fundusz rezerwowy.
Kulisy pracy w Urzędzie Dozoru Technicznego
W wielostronicowym piśmie pracownicy skarżą się na kadrę zarządzającą mianowaną przez Prawo i Sprawiedliwość, piszą o układzie, który ma zżerać Urząd Dozoru Technicznego. Prezesem urzędu, powołanym w czasach rządów PiS, był Andrzej Ziółkowski, inżynier pochodzący z Poznania, który przez wiele lat pracował w wielopolskim oddziale UDT. Na prezesowskie stanowisko powołał go w 2016 roku ówczesny minister rozwoju Mateusz Morawiecki.
Prezes Ziółkowski towarzyszył wielokrotnie Jadwidze Emilewicz, następczyni Morawieckiego na stanowisku ministra rozwoju podczas debat, w uroczystościach publicznych czy spotkaniach z przedsiębiorstwami. Emilewicz również pochodzi z Poznania. W 2019 roku został przez nią odznaczony Medalem 100-lecia Odzyskania Niepodległości dla zasłużonych dla polskiej gospodarki. Rok wcześniej Ziółkowski podpisał list intencyjny z dyrekcją Muzeum Techniki w sprawie współpracy. W uroczystości uczestniczyli Piotr Gliński, minister kultury oraz Emilewicz.
Po 15 października ub. roku, kiedy w Polsce zmieniła się władza, Ziółkowski został najpierw, w czerwcu tego roku, odwołany ze stanowiska. Jednak, ku zaskoczeniu pracowników, na początku sierpnia znowu zaczął tu pracę – na stanowisku wiceprezesa UDT. Powołał go nowy minister rozwoju i technologii Krzysztof Paszyk. W ramach koalicji rządowej MRiT trafiło w ręce Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Główne zarzuty stawiane przez pracowników UDT kadrze kierowniczej, w tym prezesowi Andrzejowi Ziółkowskiemu to:
- niezrozumiałe wprowadzenie nowej struktury organizacyjnej, która wywołała wewnętrzny chaos,
- mobbing w oddziale warszawskim UDT,
- niegospodarność finansową,
- zwalnianie pracowników z błahych powodów.
W oficjalnym piśmie do ministra pojawiają się również przykłady złego traktowania pracowników. Jeden z najbliższych współpracowników prezesa Ziółkowskiego miał powiedzieć o chorym przebywającym na zwolnieniu onkologicznym, że „chla wódkę w domu”. O pracowniku, który leczył się psychiatrycznie, miał powiedzieć: „powinien się cieszyć, że ma pracę, jak jest wariatem”.
Ponadto „pracodawca w ostatnich latach lekką ręką zwalnia pracowników nawet za niewielkie przewinienia”. Według autorów listu do ministra, prezes Ziółkowski i jego najbliżsi współpracownicy kierują się zasadą: nie ma człowieka – nie ma problemu. Jeden z pracowników miał zostać zwolniony, ponieważ wziął udział w Marszu Miliona Serc w październiku ubiegłego roku. Wydarzenie organizował ówczesny lider opozycji, dzisiejszy premier Donald Tusk. Innemu pracownikowi skradziono służbowy samochód. I też za to stracił pracę. Kolejny kupił sobie lepszej jakości obuwie ochronne niż to, które dostał z działu BHP urzędu. Musiał pożegnać się z pracą, ponieważ stare, gorszej jakości buty po prostu sprzedał.
Pracownicy twierdzą, że ze względu na braki kadrowe nie są w stanie wykonywać na czas dozoru technicznego, „co skutkuje przestojami firm oraz stratami finansowymi”.
Pracownicy twierdzą, że UDT wynajmuje biura w prywatnym biurowcu przy Al. Jerozolimskich, a siedziba urzędu przy ul. Radarowej stoi pusta.
Dodatkowo prezes Ziółkowski miał kupić 11 dronów za kwotę 2 mln zł, które „są chwytem marketingowym, ponieważ w rzeczywistości są niewykorzystane w codziennej pracy”. Za 130 tys. zł prezes miał również zlecić zaprojektowanie gry internetowej „Poznaj UDT”, która „jest bezużyteczna i nie spełniła swojej roli”.
Drony za 2 mld zł w Urzędzie Dozoru Technicznego
Pod koniec czerwca Piotr Koszewski, dyrektor departamentu Jednostek Nadzorowanych i Podległych z Ministerstwa Rozwoju i Technologii odpowiedział na zarzuty stawiane prezesowi Ziółkowskiemu przez pracowników UDT.
Resort umywa ręce w sprawie zwolnień, ponieważ „nie jest pracodawcą”, a „pracownik może dochodzić swoich roszczeń na drodze sądowej”. Poproszono jednak prezesa UDT o wyjaśnienia. Oto one:
- wprowadzenie nowej struktury organizacyjnej miało ułatwić obsługę klientów urzędu,
- zarzuty związane z mobbingiem są bezzasadne, ponieważ na terenie UDT działa Komisja Zaufania, poza tym nie odnotowano w oddziale warszawskim żadnych zgłoszeń w zakresie ewentualnego mobbingu,
- gra internetowa ma pomóc w rekrutacji nowych pracowników,
- siedziba warszawskiego oddziału UDT przy ul. Radarowej nie spełniała warunków pracy, więc w przyszłości zostanie wystawiona na sprzedaż,
- prezes UDT zwolnił od 2022 roku 16 osób, które prowadziły własną działalność gospodarczą naruszającą bezstronność, jechały w stanie nietrzeźwości autem służbowym. Prezes potwierdził, że zwolnił osobę, która „przywłaszczyła i sprzedała obuwie robocze na ogólnopolskim portalu sprzedażowym”. Prezes zapewnia, że żaden pracownik nie został zwolniony za sympatie polityczne.
Pracownik ministerstwa informuje, że skarga została rozpatrzona jako bezzasadna. 18 lipca br. do ministra Krzysztofa Paszyka, który zastąpił na tym stanowisku Hetmana, została skierowana kolejna skarga, tym razem na odpowiedź przygotowaną przez Piotra Koszewskiego. Wszystkie dokumenty związane z tą sprawą trafiły również do premiera Tuska.
List trafił na biurko ministra w kwietniu, w czerwcu prezes Ziółkowski został odwołany ze stanowiska. Nie wiadomo jednak, czy opis sytuacji panującej w UDT wpłynął na decyzję kierownictwa resortu rozwoju i technologii. Zapytałem ministerstwo, z jakiego powodu Ziółkowski został na początku sierpnia znowu zatrudniony w UDT – na stanowisku wiceprezesa. W odpowiedzi czytam: „ze względu na posiadane doświadczenie i kompetencje zawodowe wynikające z wieloletniej pracy w UDT, pan Andrzej Ziółkowski został powołany na stanowisko wiceprezesa Urzędu”.
Co się dzieje w Urzędzie Dozoru Technicznego
Szczegółowe pytania zadałem również Urzędowi Dozoru Technicznego. Z przesłanych informacji wynika:
- że w latach 2017-24 wpłynęło osiem skarg związanych z mobbingiem ze wszystkich oddziałów w całej Polsce,
- siedziba UDT nie jest zagospodarowana ze względu na zły stan techniczny. Stan techniczny budynku oraz jego kubatura nie gwarantują zapewnienia właściwych warunków pracy, przez co nie nadaje się do użytkowania. W lutym 2023 r. UDT przeznaczył tę nieruchomość na sprzedaż,
- UDT posiada 11 specjalistycznych dronów. Są one wykorzystywane tak jak na całym świecie, do wspomagania pracy inspektora. To standardowe narzędzie przy przeprowadzaniu inspekcji w trudnych warunkach. Dzięki dronom nie ma konieczności budowania rusztowań i jest podnoszony poziom bezpieczeństwa osób zaangażowanych w badanie,
- koszt zakupu 11 dronów to blisko 2 mln zł,
- gra „Poznaj UDT to grywalizacja informacyjno-edukacyjna, stworzona w 4-osobowym zespole projektowym pracowników UDT. Urząd twierdzi, że gra poprawia wizerunek firmy. Od stycznia br. na platformie zarejestrowało się ponad 750 osób. Koszt wdrożenia, utrzymania i asysty technicznej platformy wyniósł ok. 130 tys. zł.
Ministerstwo poinformowało „Wyborczą”, że w UDT prowadzona jest kontrola dotycząca „realizacji wybranych działań ustawowych oraz wybranych aspektów funkcjonowania Urzędu”.
Źródło: wyborcza.pl