Na popularności zyskują listy niemodnych kierunków turystycznych i zestawienia najbardziej zatłoczonych miejsc wypoczynku w Europie. – O tym, że dany kierunek staje się passe, decyduje przede wszystkim przesyt i cena. W poszczególnych regionach może to być głównie przesyt rodakami – mówi w rozmowie z tokfm pl Radosław Damasiewicz, prezes TravelPlanet.
Ania i Mateusz przez ostatnie lata jeździli na urlop do Szarm el-Szejk w Egipcie. – W te wakacje zdecydowaliśmy, że już tam nie wrócimy. Z powodu Polaków, których spotykaliśmy każdego roku. Trudno nam było w ogóle odpocząć. Całe dnie tylko szukaliśmy od nich ucieczki – przyznają w rozmowie z nami. Jak mówią, najgorzej było wieczorami. – Nawet spacer nabrzeżem nie wchodził w grę: rodaków było tak dużo, jak w okolicznych knajpach. I wszędzie byli tak samo głośni – żalą się moi rozmówcy.
– O tym, że dany kierunek staje się passe, decyduje przede wszystkim przesyt i cena. W poszczególnych regionach może to być też przesyt rodakami – komentuje w rozmowie z tokfm.pl Radosław Damasiewicz, prezes TravelPlanet. Przypomina przy tym eksperyment „polskich stref” w Grecji. Chodziło o to, by skupiać polskich turystów w jednym miejscu i dbać o to, by w kurortach zagranicznych wszystko było jak najbardziej „polskie” – gry, zabawy, dyskoteki, obsługa itp. Pomysł nie wypalił. – Miało być swojsko, jak w Polsce, wśród rodaków, tylko z piękną pogodą i schaboszczakiem na obiad, a okazało się, że turyści wcale nie chcą tak odpoczywać za granicą – mówi Damasiewicz.
Najbardziej zatłoczone miejsca w Europie
Eksperci wskazują, że turystów coraz częściej zniechęcają do przyjazdu w dane miejsce nie tylko rodacy, lecz także po prostu tłumy. Powstają nawet listy najbardziej zatłoczonych miejsc wypoczynku w Europie. Najgorzej – jak pokazało najnowsze badanie platformy Holidu – jest w Dubrowniku (Chorwacja), gdzie na jednego mieszkańca przypada aż 36 turystów. Dla porównania – w Wenecji, belgijskiej Brugii i na Rodos to po 21 turystów na mieszkańca. Z tego samego powodu dyskusyjnym wyborem mogą się okazać także: Rejkiawik w Islandii (z 16 turystami na mieszkańca), Heraklion na Krecie (13 turystów), Amsterdam (12 turystów) i Dublin (10 turystów). Pierwszą dziesiątkę zestawienia zamyka Tallin (Estonia) z 10 gośćmi na osoby, które mieszkają tam stale.
W ostatnich latach trend ucieczki od tłumu na wyjazdach jeszcze bardziej przybrał na sile. Porównanie danych Polskiej Izby Turystyki za lata 2024 i 2019 r. pokazuje, że na popularności tracą przede wszystkim greckie wyspy. Nie chcemy już tak chętnie latać na Kretę, Rodos, Zakintos i Kos. Chodzi nie tylko o tłumy, lecz także o zjawiska związane ze zmianami klimatu. Coraz częściej (w tym roku również) różne regiony Grecji zmagają się z potężnymi pożarami. Mordercze dla wielu okazują się też fale upałów. Kiedy temperatura dochodzi do 40 stopni Celsjusza w cieniu, zmieniane są godziny otwarcia niektórych obiektów archeologicznych, a wybrane stanowiska są zamknięte dla zwiedzających w najbardziej upalną część dnia.
Głosowanie portfelem
Z zestawienia TravelPlanet za sezon letni 2024 wynika, że z piętnastu najpopularniejszych kierunków turystycznych wypadła m.in. Costa Brava, a także Korfu i Teneryfa.
Oprócz tłumów i warunków atmosferycznych wpływ na popularność – bądź jej brak – danego miejsca ma też oczywiście cena. Im mniejsze koszty, a więcej atrakcji w pobliżu – tym lepiej. W tym kontekście Radosławowi Damasiewiczowi najbardziej klarowny wydaje się przykład Korfu.
– To grecka wyspa położona bardzo blisko albańskiej Sarandy i Ksamil. To miasta, w których klienci chętnie rezerwują miejsca. Bo w Albanii jest taniej niż w Grecji, a miłośnicy zwiedzania w pobliżu znajdą więcej atrakcji. Są tam m.in. Vlora, Berat, czyli miasto 1000 okien, wyspa Sazan, gdzie na pięciu kilometrach kwadratowych jest aż 3600 bunkrów, i np. jezioro Ochrydzkie. Inna rzecz, że na Korfu na wycieczkę można przedostać się z Albanii łatwo promem – tłumaczy prezes TravelPlanet.
Także w przypadku Teneryfy wytłumaczeniem może być cena – w ostatnich latach wycieczki na Wyspy Kanaryjskie podrożały. Teraz tygodniowe wakacje w hotelu czterogwiazdkowym z opcją all inclusive można dostać od ok. 3500 zł. – Drogo, biorąc pod uwagę, że w Turcji czy Bułgarii podobna oferta kosztuje ok. 2000 zł – ocenia prezes TravelPlanet. Zastrzega przy tym, że nieprzypadkowo pod uwagę bierze wakacje all-inclusive. Od lat taką opcję rezerwuje 85 proc. klientów biur podróży.
– A co z Costa Brava? – dopytuję.
– Drogawa oferta wakacji all-inclusve w porównaniu z Grecją, nie wspominając o Turcji czy Bułgarii, także i w tym przypadku może być źródłem spadku popularności – odpowiada bez wahania Damasiewicz.
Czego chcemy od wakacji? „Są niczym jedzenie i picie”
– Z naszych ubiegłorocznych badań społecznych wynika, że wakacje zeszły w piramidzie potrzeb do samej podstawy – są niczym jedzenie i picie. I często wcale nie chodzi o wyjazd, którym można będzie się chwalić przed znajomymi, ale po prostu beztroski odpoczynek za uczciwe pieniądze – zauważa. Podkreśla, że w ostatecznym rozrachunku problem rozstrzyga cena imprezy.
Tym też tłumaczyć można spektakularne w tym roku wzrosty Riwiery Tureckiej, Egiptu i Riwiery Albańskiej. I tak na przykład w Egipcie mamy do czynienia z bardzo poważną obniżką przeciętnego kosztu rezerwacji na osobę – z 3400 zł do nieco ponad 3000 zł. – Egipt po prostu mocno staniał, a pod piramidy leci się przede wszystkim do hoteli pięciogwiazdkowych i z all-inclusive – podkreśla prezes TravelPlanet.
Te miejsca wybieramy najchętniej
W Raportach Podróżnika, sporządzanych od ponad dwóch dekad, od zawsze było tylko trzech liderów wakacyjnych kierunków, które zmieniały miejsca na podium. Najpierw był to Egipt, potem na długie sezony wskoczyła na pierwszą pozycję Grecja, a od kilku lat króluje Turcja. – Niby czemu miało się to zmienić? Tegoroczny układ top 10 kierunków jest identyczny jak rok wcześniej. Można zatem powiedzieć, że to nie gwiazdy sezonu, ale sezonów wakacyjnych – kwituje Radosław Damasiewicz.
Ania i Mateusz postanowili, że w tym roku wakacje spędzą w Szkocji. – Cisza, spokój, cenowo przystępnie, czego chcieć więcej? – pytają retorycznie.
Źródło: tokfm.pl