Coraz mniej produkujemy i sprzedajemy. Eksperci: zwolnienia grupowe będą się rozpędzać

Eksport i import lecą w dół, spada produkcja, zamówienia. Kryzys jest odczuwalny na rynka pracy: Zwolnienia mają dotknąć przetwórstwo, branżę spirytusową, a także w przyszłości – motoryzację. Niewiele można zrobić, by temu zapobiec, bo handel zagraniczny to system naczyń połączonych
  • Silniki niskich napięć nie powstaną już w fabryce w Aleksandrowie Łódzkim (pod Warszawą). 400 osób straciło pracę, produkcja przenosi się do Chin.
  • Ponad setka kierowców nie wyjedzie ciężarówkami z towarem z bazy firmy Don Trucking w Bydgoszczy. Wszyscy dostali wypowiedzenia.
  • Pod Toruniem likwidują produkcję alkoholu. Fabryka w Chełmży stanie, a 55 już byłych jej pracowników dołączyło do grona bezrobotnych.

Kryzys przetacza się przez Polskę, właściciele firm mówią bez ogródek: handel zwalnia, zamówienia topnieją, a pracownicy fabryk zasilają listy kandydatów w urzędach pracy.

Tomasz Urbański, prezes firmy Coniveo (handluje wykładzinami do firm/biurowców w systemie kontraktowym): – Ten rok jest w handlu gorszy od poprzedniego. Drugi kwartał tego roku w porównaniu z rokiem ubiegłym był o 15 procent słabszy.

Anna, właścicielka specjalistycznej kliniki pod Krakowem (ich czołowy produkt to komórki macierzyste): – W pandemii też było gorzej, ale pracownicy rozumieli, że trzeba im obciąć godziny pracy i pensje, by przetrwać i ich etaty utrzymać. Teraz znowu jest źle, ale pracownicy żądają podwyżek, bo odczuwają inflację. A co mają zrobić przedsiębiorcy? Nas dotyka inflacja, rosnące koszty energii, a tarcz ochronnych już nie ma.

Polska w handlu zagranicznym ma dodatnie saldo, ale zarówno eksport, jak i import spada rok do roku. Według danych GUS za okres styczeń – maj 2024 firmy wyeksportowały towary za 627,2 mld zł oraz kupiły z zagranicy towar za 609,2 mld zł . Mieliśmy więc dodatnie saldo – 18 mld zł, ale z tego nie ma co się cieszyć, bo i ono się kurczy – w analogicznym okresie 2023 roku wyniosło 24,1 mld zł. Eksport spadł o 10,2 proc., a import o 9,7 proc.

– Obserwując spadki w handlu zagranicznym, spowolnienie gospodarcze, niewielkie tempo wzrostu z 2023 roku, ograniczenie produkcji w tym roku, można już domniemywać, że we wrześniu ten nasz bilans handlowy może być ujemny – mówi Mariusz Zielonka, ekspert ekonomiczny Konfederacji Lewiatan.

Kryzys w Niemczech, kłopoty w Polsce

Polska najwięcej sprzedaje do krajów rozwiniętych (87,1 proc.), głównie państw Unii Europejskiej (74.6 proc.). Najmniej eksportujemy do krajów Europy Środkowo-Wschodniej (5.2 proc.). Nasz kluczowy partner handlowy to Niemcy. Tymczasem niemiecki eksport spada, tak jak i indeks nastrojów w tamtejszej gospodarce. Przyczyn jest kilka: malejący popyt (m.in. z Chin), niepewna sytuacja geopolityczna oraz brak jasności co do przyszłej polityki pieniężnej Europejskiego Banku Centralnego.

Do tego koszty energii, pracy, ogólnie – prowadzenia działalności gospodarczej i transformacji na rynku w Niemczech powodują, że kraj ten przechodzi przez kryzys w sektorach przemysłowym i usługowym. Nawet branża motoryzacyjna – jedna z do tej pory mocniejszych gałęzi niemieckiej gospodarki – jest obecnie dotknięta zwolnieniami grupowymi.

Bosch, jeden ze światowych gigantów dostaw części samochodowych, zapowiedział redukcje czterech tysięcy etatów. Podobnie koncern ZF, który specjalizuje się w dostarczaniu podzespołów motoryzacyjnych, ogłosił zamknięcie dwóch fabryk, likwidację 12 tys. miejsc pracy (1/4 zatrudnienia w tej firmie w Niemczech) i plany przeniesienia działalności produkcyjnej oraz badawczo-rozwojowej do tańszych lokalizacji, jak Europa Wschodnia, Indie, Chiny.

Problemy Niemców stają się naszymi. W zeszłym roku, według niemieckiego Federalnego Urzędu Statystycznego, Niemcy kupili od nas towary i usługi za 80,3 mld euro, a sprzedali za 89,2 mld. Polska była w 2023 roku 5. najważniejszym partnerem handlowym RFN. Według polskiej statystyki zachodni sąsiad jest naszym najważniejszym partnerem handlowym – trafia tam około jednej czwartej naszego eksportu.

– Spowolnienie gospodarcze u naszych zachodnich sąsiadów odbija się na naszych wskaźnikach makroekonomicznych. Sektor przemysłowy pozostaje w dwuletnim okresie spadku koniunktury, pokazuje to wskaźnik nastrojów w sektorze przemysłowym. Po ponad dwuletnim spadku produkcji przemysł potrzebuje coraz mniej ludzi, spadają zamówienia. Przedsiębiorstwa deklarują redukcje zatrudnienia, najwięcej w przetwórstwie, bo aż 12 procent – wyjaśnia Mariusz Zielonka.

Spirytus mało intratnym biznesem?

Przez Polskę też obecnie przechodzi fala masowych zwolnień.

Według danych GUS, liczba zwolnień z przyczyn dotyczących zakładów pracy wyniosła w czerwcu 32,2 tys.

W zasadzie w każdym poprzednim miesiącu liczba ogłaszanych zwolnień oscylowała wokół 32 – 33 tys. Najgorzej jest w województwie łódzkim. W czerwcu tamtejszy urząd pracy poinformował, że nadchodzą kolejne zwolnienia grupowe, tym razem dotkną one kilkuset osób z branży branży spirytusowej i przemysłu motoryzacyjnego.

Polska Dystrybucja Alkoholi sp. z o.o. z Pabianic (woj. łódzkie) to jeden z największych dystrybutorów mocnych alkoholi, piwa i wina w centralnej i południowej Polsce. Należy do Grupy Eurocash, która opracowała plan oszczędnościowy i likwiduje część hurtowni. – W firmie zostaną osoby odpowiedzialne za sprzedaż, pracę stracą natomiast logistycy, księgowi, brygadziści, konwojenci – poinformowała Joanna Pytko, księgowa firmy.

Producenci alkoholu mają problemy w całej Polsce. Wypowiedzenia dostali też pracownicy fabryki napojów z procentami z Chełmży pod Toruniem (55 osób). Firma Bioetanol AEG złożyła wniosek o upadłość. Działają od 80 lat, ale pokonały ją, tak jak i pozostałych, wzrosty cen surowców, m.in. kukurydzy z Ukrainy.

W czerwcu Firma Toho Poland Sp. z o.o. (produkują części metalowe) zgłosiła zamiar zwolnienia 115 pracowników w ciągu roku. Z kolei B&M Clothing Company Sp. z o.o., po ogłoszeniu upadłości w tym miesiącu, zwolniła 122 osoby.

Bankrutują zakłady przemysłowe, ale też firmy transportowe, jak Don Trucking z Bydgoszczy, która zwolniła ponad setkę pracowników. Powodem jest potężny kryzys, z którym boryka się ta branża.

O zwolnieniach grupowych na dużą skalę wspomina też Monika Sójka, ekspertka LLH Polska (zajmuje się restrukturyzacją i rekrutacją do firm):

– Obecnie wspieramy aż osiem zakładów produkcyjnych, które przechodzą zwolnienia grupowe w wyniku likwidacji bądź przeniesienia części lub całości zakładu produkcyjnego do innej, zagranicznej lokalizacji.

Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy InFakt przyczyn fali zwolnień grupowych dopatruje się nie tylko w słabnącej koniunkturze, ale też rosnących w Polsce kosztach pracy: – W 2021 r. można było zatrudnić dziesięć osób za pieniądze, za które w 2025 r. zatrudnimy 6.5 osoby. To bardzo gwałtowny wzrost pensji pracowników i kosztów pracodawcy. Moim zdaniem jest duże prawdopodobieństwo, że bezrobocie zacznie rosnąć. Inflacja wymusiła na pracodawcach podwyżki, ale koszty prowadzenia działalności gospodarczej także znacznie wzrosły – mówi doradca podatkowy, na co dzień współpracujący z firmami.

Do zwolnień grupowych dotykających Polskę odniosła się niedawno na antenie telewizji publicznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, ministra rodziny, pracy i polityki społecznej. Szefowa resortu stwierdziła wówczas, że skala zwolnień nie jest większa niż w poprzednich, pandemicznych latach, ale równocześnie ogłosiła uruchomienie dodatkowych 50 mln zł z Funduszu Pracy. Środki mają popłynąć do powiatów, w których są zwolnienia grupowe.

Więcej postów