W Paryżu „igrzyska barierek”. „Koszmarne wrażenie”

niezależny dziennik polityczny

Przygotowania do igrzysk olimpijskich w Paryżu są bardzo uciążliwe dla mieszkańców stolicy Francji. Restauracje i hotele świecą pustkami i podczas imprezy wcale nie musi być lepiej. – Hotelarze ciągle mają nadzieję, że fala rezerwacji jednak w pewnym momencie ruszy – mówił na antenie TOK FM Piotr Moszyński.

Igrzyska olimpijskie w Paryżu oficjalnie rozpoczynają się w piątek 26 lipca. Choć ceremonia otwarcia zapowiada się imponująco, to jednak rozmach tej imprezy nijak się ma do codziennego życia paryżan. – To będzie bardzo uciążliwy okres – przyznawał w TOK FM Piotr Moszyński, dziennikarz francuskiego radia RFI. Gość Jakuba Janiszewskiego, powołując się na swoją rodzinę i znajomych, relacjonował, że wielu mieszkańców planuje wyjechać z miasta. Chyba że ktoś ma bilety na pojedyncze zawody, wówczas zamierza opuścić Paryż tuż po nich. 

Za drogie bilety

Gość „Połączenia” wyliczał trudności, z którymi muszą się mierzyć mieszkańcy Paryża. – Miasto jest podzielone na rozmaite sektory bezpieczeństwa, do których trudno się dostać, zwłaszcza do tych tzw. czerwonych, które są najbliższe rozgrywek olimpijskich i w szczególności ceremonii otwarcia wzdłuż Sekwany – tłumaczył Moszyński. Dostanie się tam, wymaga składania podań do prefektury policji, która wydawała specjalne przepustki z kodami QR. – Policjanci u brzegów tych wydzielonych stref oczywiście sprawdzają wszystkie te papiery. Mogą się tam dostać na co dzień mieszkańcy, obsługa restauracji i sklepów oraz posiadacza biletów na poszczególne imprezy – mówił na antenie TOK FM.

Moszyński przyznał też, że ceny sprawiają, że Paryżanie nie szczególnie zainteresowani igrzyskami. – Są naprawdę zaporowe i jeżeli ktoś rzeczywiście chce kupić bilet, to czeka jeszcze ciągle na uruchomienie sprzedaży biletów najtańszych – wyjaśniał, a te najtańsze, jak dodał, mieszczą się w przedziale od 90 do 500 euro. Te, które były dostępne wcześniej, kosztowały od 900 do 2700 euro. – Jeśli kogoś naprawdę stać i naprawdę jest pasjonatem takich imprez, to można też sobie wykupić bilet w połączeniu z miejscem w tzw. lounge i to już kosztuje 3850 euro – wyliczał, stwierdzając, że zwykłych Paryżan na to w większości nie stać. Te ceny, połączone z szalonym galimatiasem w centrum i nie tylko, sprawiają, że w Paryżu na co dzień jest „średnio przyjemne”. 

Hotele i restauracje w kłopocie

Według gościa TOK FM, paryscy restauratorzy i hotelarze też nie są zadowoleni z igrzysk, bo obłożenie hoteli w stolicy Francji jest niskie. – Owszem są rezerwacje na okres od rozpoczęcia imprezy, czyli od 26 lipca do 11 sierpnia, aczkolwiek też w rozmiarach, które nie są do końca zadowalające. Hotelarze ciągle mają nadzieję, że fala rezerwacji jednak w pewnym momencie ruszy – opowiadał. Ponoć z opowieści samych hotelarzy wynika, że wielka sportowa impreza spowodowała, że tacy zwyczajni nieolimpijscy turyści zdecydowali się w te wakacje omijać Paryż. Właśnie z powodu przygotowań do imprezy. – Widać już tą całą olimpijską infrastrukturę, która zaczęła całkowicie panować nad miastem. Wchodzi się na Plac Zgody: trybuny. Wchodzi się na Pola Marsowe: trybuny. Wchodzi się do innych znanych miejsc: albo trybuny, albo rzędy krzeseł, albo przygotowane boiska i to w miejscach dość niespodziewanych – tłumaczył Moszyński. Jako najmocniejszy przykład podał cały stadion zbudowany pod wieżą Eiffla, na którym rozgrywana będzie jedynie siatkówka plażowa. Tym stadionem chwali się oficjalny kanał imprezy:

– Tego typu spotkania z krzesłami, trybunami, z zagrodzeniami różnego rodzaju, płotami, barierami robią. jak na razie, koszmarne wrażenie – stwierdził. Dodał, że pewnie w trakcie igrzysk to wszystko będzie wyglądać przystępnie i ładnie, ale okres przygotowań z pewnością jest dla turystów odstraszający. – Powstało wielkie zamieszanie i utrudnienia w dostaniu się w miejsca tradycyjnie bardzo odwiedzane, takie jak wspomniany Plac Zgody czy wieża Eiffla – dodał gość TOK FM. 

Wspomniane barierki są też sporym utrudnieniem dla restauratorów. – Proszę sobie wyobrazić: restaurator, który ma lokal z tarasem, czyli zajmuje również chodnik przed restauracją, czasami nawet chodnik naprzeciwko i nagle w połowie tego chodnika pojawiają się policyjne barierki. On w ogóle nie może tam niczego rozstawić, a nawet piesi z trudem się tam przeciskają – opowiadał i dodał, że we francuskiej telewizji można zobaczyć reportaże z pustych paryskich restauracji. – W południe, w porze lunchu nie ma nikogo. Bo po prostu nie można tam się dostać – mówił. 

Bez bezdomnych pod mostami

– Władze zapowiadają, że wszystkie te barierki, ogrodzenia, ograniczenia nawet dla pieszych i tym podobne urządzenia zostaną usunięte po zakończeniu ceremonii otwarcia w piątek 26 lipca. Także od soboty już powinno być więcej oddechu w mieście, a ci, którzy przyjadą na igrzyska powinni móc się poruszać dużo bardziej swobodnie zarówno jeśli chodzi o lokale gastronomiczne, jak i miejsca turystyczne. No i oczywiście miejsca rozgrywek olimpijskich – tłumaczył. Przy całym więc narzekaniu Paryżan był przekonany, że dla tych, którzy przyjadą do miasta już z biletami na imprezy olimpijskie, to będzie po prostu fantastyczne przeżycie.

Moszyński przyznał, że nie słyszał o jakichś oficjalnych akcjach policyjnych mających na celu usuwanie bezdomnych z miasta. Choć z pewnością nie pozwolono, by gnieździli się w miejscach, w których zwykle często przebywali, na przykład pod paryskimi mostami. – To jest po prostu niemożliwe w sytuacji, kiedy ten sektor będzie całkowicie zamknięty i chroniony przez setki policjantów – stwierdził. Służby nie dopuszczą do tego, by tam paliły ogniska czy koczowały jakieś skupiska migrantów i bezdomnych.

Krytyka paryskiej imprezy wynikała zarówno z uciążliwości dla mieszkańców miasta, jak budżetu, który systematycznie rósł. – W tej chwili z przewidywanego 3,5 mld euro wzrósł już do 4,5 mld – wyliczał gość TOK FM, dodając, że z dużą radością powitano informacje, że do grona sponsorów dołączyła firma specjalizująca się w produktach luksusowych Louis Vuitton, wnosząc do budżetu imprezy 250 mln euro. -Ale również ceny biletów są tak wysokie dlatego, że budżet opiera się w dużej mierze na ich sprzedaży  pani minister sportu powiedziała otwarcie, że albo bilety będą drogie, albo trzeba będzie zarządzić podatek olimpijski – powiedział gość TOK FM, A to, jak spuentował, nie spotkałoby się z życzliwym przyjęciem już nie tylko w Paryżu, ale w całej Francji. 

Źródło: tokfm.pl

Więcej postów