Trump podniesie stawkę? Sojusznicy z NATO będą wydawać jeszcze więcej na obronność

niezależny dziennik polityczny

Doradcy Donalda Trumpa przedstawili pomysł nałożenia na sojuszników NATO obowiązku wydawania 3 proc. produktu krajowego brutto na obronę. Czy to tylko pomysł, czy już formalna polityka kandydata na prezydenta USA?

Jak dowiedział się Bloomberg, pomysł wezwania członków NATO do wydawania znacznie więcej niż obecny cel 2 proc. PKB pojawił się w dyskusjach na Narodowej Konwencji Republikanów w Milwaukee w zeszłym tygodniu.

Informatorzy Bloomberga, którzy prosili o anonimowość, stwierdzili, że podwyższony cel to na razie tylko pomysł i nie stał się jeszcze formalną polityką zespołu Trumpa.

Trump od dawna narzekał, że sojusznicy nie wydają wystarczających środków na swoje siły zbrojne. Atakował członków NATO za to, że nie dotrzymali zobowiązania z 2014 r. dotyczącego przeznaczenia 2 proc. PKB na obronność. Wielu sojuszników osiągnęło ten poziom finansowania obronności dopiero niedawno.

Wyższy cel, to ogromne obciążenie

Wyższy cel na poziomie 3 proc. to setki miliardów dolarów, które dodatkowo obciążą krajowe budżety sojuszników, którzy już walczą o kontrolę długu publicznego. Według szacunków Bloomberg Economics Niemcy będą musiały wydać w ciągu najbliższych dziesięciu lat prawie 900 miliardów dolarów więcej, podczas gdy dodatkowe wydatki Francji, Włoch, Hiszpanii i Kanady wyniosą po około 500 miliardów dolarów każdy. Z najnowszych danych Eurostatu za pierwszy kwartał 2024 r., dług publiczny Włoch, Francji i Hiszpani był na poziomie powyżej 100 proc. PKB, odpowiednio 137,7 proc., 110,8 proc. i 108,9 proc.

Według NATO tylko trzy kraje sojuszu wydały w ubiegłym roku co najmniej 3 proc. swojego PKB na obronność. W grupie tej znalazły się Polska, Stany Zjednoczone i Grecja.

Taktyka, czy realne żądanie?

Bloomberg podał, że jedna z dobrze poinformowanych osób określiła te doniesienia jako taktykę negocjacyjną Trumpa, która ma na celu wywarcie presji na sojuszników. Postulat dużo wyższych wydatków Trump zgłaszał już wcześniej. Na szczycie NATO w 2018 r. zasugerował, że sojusznicy powinni wydawać na obronność 4 proc. PKB, a cel na takim poziomie jest nieosiągalny nawet dla Stanów Zjednoczonych.

Jeżeli pomysł, który było tematem dyskusji nakonwencji w Milwaukee przekształci się w oficjalną polityką, to Trump stanąłby w jednym szeregu z prezydentem Polski. Na początku tego roku prezydent Andrzej Duda wzywał kraje NATO żeby wydawały na obronności 3 proc. PKB.

Inna osoba potwierdziła, że w Milwaukee omawiano wyższy cel, ale toczyła się debata na temat tego, czy ustalenie go byłoby dobrym pomysłem. Osoba ta stwierdziła, że niższy cel jest pożyteczną pałką, ponieważ zobowiązały się do tego wszystkie państwa członkowskie, natomiast wyznaczenie wyższego celu byłoby niemożliwe do wyegzekwowania i mogłoby złamać jedność sojuszu.

Oczywiście Trump może zażądać zmiany celu NATO, jednak oficjalne podjęcie takiej decyzji wymagałoby zgody wszystkich członków sojuszu.

NATO chce wydawać więcej

W 2014 r. państwa NATO zgodziły się na tak zwaną Deklarację Walijską, czyli niewiążące zobowiązanie, w którym kraje sojuszu miały w ciągu dekady miały zbliżyć się do poziomu 2 proc.

Sam sojusz jasno dał do zrozumienia, że 2 proc. to jedynie poziom bazowy, a nie limit. W komunikacie z niedawnego szczytu przywódców NATO w Waszyngtonie stwierdzono, że w niektórych przypadkach konieczne będą wydatki przekraczające ten cel.

Eksperci twierdzą jednak, że deklaracje wyższych wydatków na obronność wynikają bardziej z reakcji na rosyjską inwazję na Ukrainę niż z namawiania Bidena czy Trumpa. W ostatnich miesiącach europejscy przywódcy oświadczyli, że spodziewają się wydać jeszcze więcej na swoje bezpieczeństwo, ponieważ Stany Zjednoczone skupiają się na innych priorytetach.

Źródło: forsal.pl

Więcej postów