W styczniu 2023 roku ówczesny premier Polski Mateusz Morawiecki obiecał, że na obronę przeznaczymy aż 4% PKB. Dla porównania jeszcze w 2022 roku było to 2,2%. Deklaracje jednak zderzyły się z rzeczywistością, a nasze wydatki wzrosły jedynie o połowę deklarowanej kwoty. Dziś dochodzą głosy, że MF utrudnia modernizację naszej armii. Tymczasem potrzeby są nadal olbrzymie.
Wydatki na obronę to 4% PKB? To nieprawda
Gdy w 2022 roku wybuchła wojna na Ukrainie, wielu decydentów w kraju zrozumiało, że wydatki na obronę muszą wzrosnąć. Polska wysłała na Wschód setki wagonów amunicji artyleryjskiej, a garaże jednostek w całej Polsce zaczęły świecić pustkami. Konieczny był skokowy wzrost wydatków na obronę. W ostatnich latach wydawaliśmy na nią przeciętnie ok. 2,2% PKB, czyli więcej niż wymagane przez NATO 2% PKB.
W styczniu 2023 roku premier Mateusz Morawiecki obiecał, że Polska wyda w zeszłym roku 4% PKB na obronę. Zgodnie z zapowiedzią premiera, wydatek byłyby najwyższy ze wszystkich państw NATO. Jeszcze pod koniec 2023 roku premier mówił o konieczności kontynuowania modernizacji polskiej armii i przeznaczanie 4% na obronę.
Gdy na początku tego roku NATO opublikowało szacunki wydatków zbrojeniowych za zeszły rok, to obok Polski napisano, że wydaliśmy aż 3,9% PKB. Choć nie jest to zapowiadane 4%, to taką kwotę można byłoby uznać za wystarczającą do spełniania obietnicy. Drugie w stawce Stany Zjednoczone wydały 3,5% PKB. Taka sama liczba pojawiła się również w marcowym raporcie NATO. Okazuje się jednak, że rzeczywistość nie jest taka, jak początkowo sądzono.
Ile Polska wydaje na zbrojenia?
Szacunki były mocno przestrzelone. Słynący ze skrupulatnego rozliczania budżetu na obronność, redaktor Dziennika Zbrojnego Tomasz Dmitruk, szacował wtedy, że finalny wynik będzie niższy i wyniesie ok. 3,4-3,5% PKB. Gdy jednak spłynęły już pełniejsze dane, to okazało się, że kwota ta była jeszcze niższa. W 2023 roku wydatki na obronę wyniosły 3,26% PKB. Dokładnie taki odczyt możemy znaleźć w najnowszych danych NATO. Co prawda nadal daje nam to pierwsze miejsce w NATO (w USA było to 3,23% PKB), ale zdecydowanie odbiega od obiecanych 4% PKB. Te spełnić mamy w tym roku. Wydatki na obronę w 2024 roku wynieść mają bowiem 4,12% PKB kraju.
W 2023 roku na obronę wydano łącznie 111,2 mld zł, czyli o 37,6 mld więcej niż w 2022 roku. Wydatki przewidziane w ustawie budżetowej zostały zrealizowane w 100%, ale wydatki z Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych (FWSZ) zrealizowano jedynie w połowie. To właśnie niezrealizowane wydatki w ramach FWSZ są przyczyną różnicy pomiędzy planami a rzeczywistością. Czy w tym roku uda nam się osiągnąć zapowiadane 4% PKB?
Tarcia na linii Ministerstwo Finansów — Ministerstwo Obrony Narodowej
Z nieoficjalnych informacji uzyskanych przez Tomasza Dmitruka z Dziennika Zbrojnego wynika, że Ministerstwo Finansów utrudnia finansowanie procesu modernizacji technicznej Sił Zbrojnych RP. To uniemożliwia zawieranie nowych umów. Jak zaznacza sam autor, nie posiada on obecnie dowodów na potwierdzenie tej tezy.
Warto jednak pamiętać, że tarcia między tymi dwoma ministerstwami są z natury czymś normalnym. Zadaniem MON jest bowiem wykrojenie sobie jak największego kawałku tortu, a następnie skonsumowanie pozyskanych środków. Z kolei MF musi mierzyć się z wysokim deficytem, brakującymi środkami i obniżkami podatków (np. obniżka VAT dla branży beauty). Wybór, który podejmujemy, nie jest więc wyborem pomiędzy silną a słabą armią, tylko pomiędzy przeznaczeniem dodatkowych środków dla żołnierzy a dofinansowaniem np. NFZ.
Wojsko potrzebuje nowych środków
Tym, co nie ulega wątpliwości fakt, że nasza armia cierpi obecnie na syndrom zbyt krótkiej kołdry. Owszem — są obszary, w których poczyniono duże inwestycje i sytuację można uznać za dobrą. Jeśli podpisane już umowy na obronę przeciwlotniczą zostaną zrealizowane, to nie będziemy mieli czego się wstydzić. Są jednak także takie obszary, gdzie nowe wydatki są konieczne. Pierwszym przykładem z brzegu jest zakup nowych bojowych wozów piechoty.
Używane przez Wojsko Polskie BWP-1 zostały zaprojektowane w latach 60. XX wieku. Gdy wchodziły na uzbrojenie armii państw komunistycznych, były konstrukcją rewolucyjną. Szybki postęp technologiczny sprawił jednak, że już od dziesiątek lat są przestarzałe. W 1980 roku ZSRR przyjął na stan nowsze BMP-2 (BMP-1 to rosyjska nazwa pojazdu, który w Polsce nazywamy BWP-1), a pod koniec lat 80. do użycia weszły BMP-3. Tymczasem Polska nie tylko nie zakupiła jeszcze nowych bojowych wozów piechoty, ale nawet nie zmodernizowała posiadanych. Dodać do tego należy fakt, że kilkaset, spośród 1,1 tys. BWP-1, zostało przekazanych na Ukrainę.
Problemy są także z flotą śmigłowców. Posiadane Mi-2 mają już średnio 50 lat i stanowią większe zagrożenie dla załóg niż przeciwnika. Konieczna jest także wymiana śmigłowców szturmowych Mi-24 oraz służących w Marynarce Wojennej Mi-14. Na następców czekają również m.in. pokładowe śmigłowce SH-2G, których produkcja zakończyła się ponad 30 lat temu.
Problemy Marynarki Wojennej
Nowe śmigłowce operować będą z przyszłych polskich fregat. Śmigłowce SH-2G otrzymaliśmy razem z fregatami typu Olivier Hazard Perry. W U.S. Navy fregaty tego typu nie są używane blisko dekady. W Polsce będą używane jeszcze przynajmniej do 2030 roku (gdy druga polska fregata Miecznik rozpocznie swoją służbę). Co jednak istotne, to nie fregaty stanowią nasze największe zmartwienie. Polska posiada obecnie jeden okręt podwodny — ORP Orzeł.
W służbie jest on od 1986 roku, czyli blisko 40 lat. Już teraz sprawność okrętu pozostawia wiele do życzenia, a umowy na nowe jednostki nadal nie ma. Jeśli ostatni polski okręt podwodny przestanie pełnić służbę, to możemy utracić zdolności do obsługi tej klasy jednostek. Odnowienie tej cennej zdolności będzie długotrwałe i kosztowne. Marynarka Wojenna czeka nadal także m.in. na dwa okręty ratownicze (posiadane ORP Piast i ORP Lech służą od 1974 roku).
Duże braki w Wojsku Polskim
Potrzeby dotyczą nie tylko ciężkiego sprzętu. Nadal są problemy z wyposażeniem indywidualnym. Duża produkcja karabinków MSBS Grot sprawiła, że kwestia podstawowego karabinku może być uznana za mniej priorytetową. Braki dotyczą bardziej specjalistycznego sprzętu. Potrzebne są nowe karabiny wyborowe i snajperskie. W ostatnich kilkunastu latach zamówiono zaledwie 900 polskich karabinów wyborowych BOR, 150 karabinów SAKO TRGM10 czy kilkadziesiąt karabinów TOR. To jedynie niewielka część naszych potrzeb.
Eksperci zwracają także uwagę na zbyt małe nasycenie przez przeciwpancerne pociski kierowane. Często podnoszonym problemem jest również brak balistyki. Tutaj jednak należy uczciwie zaznaczyć, że choć powoli, to braki są uzupełniane. W latach 2016-2024 zakupiono ponad 110 tys. hełmów wz. 2005, ponad 90 tys. hełmów HP-05, a także kilkadziesiąt tysięcy kamizelek KWM-02, Gryf oraz KKZ-01. Wojsko testuje także kamizelki i hełmy opracowane w ramach projektu Tytan.
Większym problemem wydaje się za to brak wystarczającej liczby środków łączności szyfrowanej. O ile na poziomie kompanii i batalionów możemy mówić o zbyt niskim nasyceniu, to w przypadku szczebla plutonu i drużyny, takiej łączności w praktyce nie ma. Nadal niskie jest także nasycenie optoelektroniką. Potrzebne są zakupy nowoczesnej noktowizji czy celowników holograficznych lub kolimatorowych.
Wydatki na armię są nadal niewystarczające i należy je ponieść, ponieważ mają one krytyczne znacznie dla podstawowych zdolności naszej armii. Nie wolno przy tym zapominać, że budżet państwa nie jest z gumy i jest wiele innych obszarów, które cierpią na brak środków. Rządzący stają dziś więc przed trudnym zadaniem.
Źródło: forsal.pl
Ameryka w przeciwieństwie do Polski po prostu drukuje dolary i paratyzuje kosztem wszystkich krajów nic jej nie kosztuje bez końca wlewanie pieniędzy do obrony, chociaż nikt jej nie grozi sama rozpętuje demokratyczne wojny. A Polska musi zarabiać pieniądze lub zmniejszać wydatki na programy społeczne czyniąc swoich obywateli biednymi. Przypuszczam, że część nowo zakupionej broni potajemnie trafi na Ukrainę, ponieważ Polska potrzebuje Ukrainy, aby wygrać wojnę, chociaż nigdy nie nastąpi to z powodu tego, że Rosja posiada broń jądrową, a ponadto ma zasoby minerałów.