Unia Europejska obrała dobry gospodarczy kurs, ale droga między intencjami i ustawodawstwem a realiami bywa w przypadku Wspólnoty bardzo wyboista.
- Nowej industrializacji Europy na fundamencie supernowoczesnych technologii towarzyszy trend budowania wspólnego bezpieczeństwa i odporności. PKB Unii stanowi 10-krotność rosyjskiego – na tym można budować.
- Z listy europejskich priorytetów nie znika zielona transformacja, ale zmienią się zapewne narzędzia. Europejskie społeczeństwa oczekują zachęt, a nie restrykcyjnych norm, wymagań i zakazów.
- Świat wysyła Europę na emeryturę. „Czy wystarczy nam bycie komfortowym światem, gdzie miło się wydaje, ale nic się nie dzieje?”.
Czerwcowe wybory do Parlamentu Europejskiego, chociaż w niektórych przypadkach doprowadziły do sporych przemian politycznych na scenach krajowych, to jednak w dotychczasowej architekturze politycznej na poziomie wspólnotowym nie wywołały bardzo poważnych zmian.
Główne frakcje (Postępowy Sojusz Socjalistów i Demokratów: 133 mandaty i chadecy z Europejskiej Partii Ludowej – 186 miejsc) utrzymały wiodące pozycje, choć w nowym, 720-osobowym Europarlamencie nie zachowają bezwzględnej większości. Do koalicji dołączy zatem centrowa, liberalna frakcja Odnowić Europę (82 mandaty), poprą ją też zapewne Zieloni.
Można zatem założyć, że wiele dotychczasowych działań i programów w polityki gospodarczej Unii Europejskiej będzie podążać w obranym już kierunku, choć – przypomnijmy pewną hybrydowość Unii Europejskiej: państwa członkowskie mają głos decydujący w kluczowych aspektach funkcjonowania Wspólnoty, mimo silnego „uwspólnotowienia” wielu polityk – nie da się po drodze wykluczyć wybojów.
Punktem wyjścia do dyskusji nad przyszłością gospodarczą „wspólnej Europy” mogą być słowa, które padły podczas tegorocznego Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
– Europa potrzebuje wysokopoziomowej wizji i odpowiedzi na pytanie, czym chcemy być – uważa prezes BNP Paribas Bank Polska Przemek Gdański. – Czy wystarczy nam bycie komfortowym światem, gdzie miło się wydaje, ale nic się nie dzieje?
Przypomnijmy: sporymi osiągnięciami w polityce umacniania i rozwoju gospodarek Wspólnoty było tu m.in. utworzenie (w kadencji z lat 2019-2024) Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności, funduszu Next Generation EU (wspierającego państwa po pandemii) i plan RePowerEU – to inicjatywa Komisji Europejskiej, która miała doprowadzić do zakończenia zależności państw UE od paliw kopalnych z Rosji.
Nie sposób pominąć próby tzw. nowej industrializacji Europy na fundamencie supernowoczesnych technologii
21 września zeszłego roku wszedł w życie European Chips Act. Jego cel? Zapewnienie UE bezpieczeństwa dostaw, odporności i wiodącej pozycji technologicznej w wytwarzaniu i zastosowaniach półprzewodników. Według tej strategii do 2030 r. UE ma mieć 20-procentowy udział w globalnej produkcji półprzewodników. Trzeba znaleźć 3,3 mld euro, które kraje członkowskie powinny przeznaczyć i na rozwój procesu produkcyjnego, i na rozbudowę kompetencji technologicznych.
Prócz półprzewodników Unia Europejska w swej „Nowej strategii przemysłowej dla Europy” będzie wspierała rozwój i powrót na nasz kontynent produkcji w najważniejszych, nowoczesnych dziedzinach. Będą to m.in.: robotyka, infrastruktura obliczeń wielkiej skali i chmury danych, blockchain, technologie kwantowe, fotonika, biotechnologia przemysłowa, biomedycyna, nanotechnologia i produkty lecznicze, w tym substancje czynne.
Unia dla realizacji polityki reindustrializacji potrzebuje również odpowiedniego dostępu do surowców. W marcu 2024 r. Rada przyjęła europejski akt o surowcach krytycznych, gdyż popyt na metale ziem rzadkich ma w najbliższych latach wykładniczo rosnąć. W konsekwencji tego ustawodawstwa Wspólnota zwiększy i zdywersyfikuje podaż surowców krytycznych. W celu ograniczenia importu mają też przyspieszyć inicjatywy, zmierzające do stworzenia gospodarki obiegu zamkniętego oraz rozwinąć się badania umożliwiające poszukiwanie substytutów metali ziem rzadkich w przemyśle.
– Gdybyśmy kilka lat temu powiedzieli, że surowce krytyczne będą jednym z powodów unijnej legislacji i troski, pewnie słabo byśmy w to wierzyli – mówił w czasie EEC Jerzy Buzek, przewodniczący Parlamentu Europejskiego w latach 2009-2012, prezes Rady Ministrów w latach 1997-2001.
Europa nie doceniła Chin. Teraz walczy o swoją konkurencyjność
Podstawowym problemem gospodarczym dla Unii Europejskiej pozostaje również stworzenie skutecznych mechanizmów, chroniących rynek europejski przed ekspansją handlową Chin (w tym nieuczciwą konkurencją) – w szczególności w sektorze motoryzacyjnym.
– W Unii Europejskiej nasze czołowe marki, jak Siemens, Volkswagen czy BMW, które były kołem zamachowym niemieckiej i europejskiej gospodarki, straciły swą pozycję w wyścigu o elektryki z Chinami, dlatego obecnie musimy wprowadzać nowe protekcjonistyczne zasady, by chronić nasz rynek – podkreśla w rozmowie z Nowym Przemysłem Janusz Lewandowski, europoseł i były komisarz UE ds. budżetu i programowania finansowego.
Chiny zostały włączone do Światowej Organizacji Handlu w 2001 r. Pekin wykorzystuje od tego czasu zasady wolnego handlu, ale bez wzajemności ze swej strony, stosując protekcjonizm i subsydia na różne sposoby – argumentuje polski polityk.
Unia przez lata zdecydowanie nie doceniała tego rodzaju zagrożenia ze strony Państwa Środka, pozwalając Pekinowi inwestować w infrastrukturę krytyczną na Starym Kontynencie (czego przykładem np. port w Pireusie). Chiny – także w opinii wielu przedstawicieli elit politycznych w Brukseli – zmierzają do opanowania rynku motoryzacyjnego na Starym Kontynencie.
A był to przecież przez dekady motor napędowy takich gospodarek jak niemiecka, francuska czy włoska, które eksportowały samochody na rynki światowe. Dziś Unia nie wytrzymuje tu konkurencji z azjatyckim potentatem. W konsekwencji unijni producenci muszą czasowo przerywać produkcję, a chińskie samochody czekają na rozładowanie w europejskich portach miesiącami…
Budujemy arsenał? Wspólnota musi przyjąć większą odpowiedzialność za swe bezpieczeństwo
Wyzwaniem dla gospodarki Unii będzie niewątpliwie również kwestia związana z przyszłością Ukrainy. Wspólnota rozpoczęła akcesyjny dialog z Kijowem, tym samym w pewnym sensie bezpośrednio biorąc odpowiedzialność za to państwo.
Proces integracji europejskiej niesie też z sobą potrzebę przekazywania Ukraińcom zarówno wielkich transferów pieniężnych na odbudowę kraju, jak również wprowadzania odpowiedniego systemu kontrolnego, by administracja ukraińska stopniowo przyjmowała zasady demokratycznego państwa prawa.
Wspólnota musi również przyjąć większą odpowiedzialność za swe bezpieczeństwo – to oczywiste. Ursula von der Leyen w „planie dla Europy”, przedstawianym na XVI Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach, zaznaczała, że nowa Komisja Europejska powinna się wzbogacić o komisarza, który koordynowałby europejski przemysł wojskowy; ważna byłaby tu m.in. koordynacja wspólnych zakupów broni na poziomie wspólnotowym, jak również wykształcenie mechanizmów, ułatwiających przyrost produkcji potrzebnej Ukrainie w prowadzeniu a także, jak i unijnym państwom, które m.in. odpierają hybrydowe ataki ze wschodu kontynentu.
– Głównym wyzwaniem dla instytucji i państw członkowskich jest możliwie szybkie przekucie potencjału gospodarczego Unii Europejskiej, który jest naprawdę bardzo duży, na potencjał militarny, którym będzie można odstraszyć agresora – niezależnie od tego, co się stanie po drugiej stronie Atlantyku. Warto wspomnieć, że PKB UE stanowi dziesięciokrotność rosyjskiego (nawet bez Wielkiej Brytanii)… – zaznaczył Janusz Lewandowski.
Zielona transformacja gospodarki? USA daje pieniądze. UE wprowadza regulacje
Obserwując kampanię wyborczą kontrkandydata Joe Bidena w wyborach prezydenckich w USA, czyli Donalda Trumpa, można zakładać, że jego zwycięstwo byłoby kolejną odsłoną kryzysu na linii Bruksela-Waszyngton.
Na poziomie zaangażowania Stanów Zjednoczonych w konflikt w Ukrainie może – choć nie musi – nastąpić zwrot (wycofywania się Ameryki z pomocy Kijowowi). A kraje NATO, które nie wywiązują się z kryterium wpłacania 2 proc. PKB na potrzeby obronności, mogą utracić wsparcie wojskowe zza Oceanu. Zauważmy przy okazji, że wszystkie państwa tzw. wschodniej flanki działają na rzecz osiągnięcia tego celu, a niektóre – jak Polska czy kraje bałtyckie – wręcz narzucają nowe standardy, realizując finansowanie wydatków wojskowych na poziomie 3 proc. PKB.
W dziedzinie swobód handlu i protekcjonizmu państwowego odnotujmy, że dojście do władzy Joe Bidena nie stanowiło istotnej zmiany jakościowej. Działania waszyngtońskiej administracji – chociażby w kwestii motoryzacji i zielonych technologii – są ewidentnie nastawione na pomoc dla amerykańskiego biznesu (m.in. protekcjonistyczne pomoc dla rodzimej produkcji półprzewodników – amerykański biznes, który inwestuje w kraju, otrzyma w sumie 53 mld dol.).
Z kolei przedsiębiorcy, którzy otrzymają więcej niż 150 mln dol. bezpośredniego finansowania, będą zobowiązani do dzielenia się z rządem USA częścią przepływów pieniężnych lub zwrotów, które przekraczają prognozy wnioskodawcy dotyczące dochodu.
– Jesteśmy kontynentem, który jest odsyłany na „ekonomiczną emeryturę”. Dystans się zwiększa nie tylko wobec Chin, ale i USA, bo Waszyngton rzeczywiście postawił na czyste i zielone technologie. Prezydent Joe Biden daje gotówkę do ręki i udziela prostych pożyczek, gdy Unia tworzymy regulacje, które są bardzo trudne do zrozumienia, kosztowne i realizowane z pośrednictwem państw narodowych – akcentuje Janusz Lewandowski.
Administracyjne ułomności czynią z Europy cyfrową kolonię
Europoseł dodaje, że UE obrała dobry kierunek wprowadzania reform, które opierają się na cyfryzacji i zielonych technologiach – w szczególności w krajowych planów odbudowy. Jednak Wspólnota nie wypracowała prostych mechanizmów transferowych do wprowadzania reform. Przykład? W cyfryzacji program STEP (Strategic Technologies for Europe Platform) ma implementować zaawansowane rozwiązania do gospodarki. Problem, że jest on oparty na bardzo skomplikowanych regulacjach…
Janusz Lewandowski zauważa też, że Unia Europejska stała się swego rodzaju „cyfrową kolonią” opanowaną przez amerykańskich gigantów grupujących się w systemie GAFA (Google, Apple, Facebook, Amazon), które budują swoją dominację w świecie cyfrowym. Trzeba to po prostu zmienić.
Strategie globalnych relacji trzeba budować od nowa. Konieczne alternatywne modele
Scenariusze rozwoju Unii Europejskiej? Ciekawe są tu m.in. rekomendacje na lata 2024-2029, przedstawione przez Niemiecką Radę Stosunków Międzynarodowych.
Oto jednostronnie w UE należałoby wzmocnić instrumenty handlowe, by stworzyć uczciwe warunki konkurencji. Dotyczy to rozwoju środków ochrony handlu oraz zastosowania nowego Instrumentu Przeciwdziałania Przymusowi (Wspólnota będzie miała wiele środków zaradczych wobec kraju, który dopuszcza się np. presji gospodarczej czy sankcji skierowanych punktowo na jednego z członków Wspólnoty).
Innym ważnym elementem pozostaje wzmocnienie europejskiej kontroli inwestycji i koordynacji eksportu towarów podwójnego (militarnego i cywilnego) zastosowania na poziomie wspólnotowym – czytamy w opracowaniu niemieckich analityków.
Na poziomie dwustronnym należy zaś promować partnerstwa handlowe – poprzez ambitne umowy o wolnym handlu (FTA – free trade agreements). Mogą one kształtować globalizację poprzez „eksport” europejskich standardów, norm i wartości (pytanie: czy to realne?). Stanowią one również alternatywę dla krajów i regionów, które znajdują się pod presją „mniej demokratycznych” państw, w szczególności Chin.
Pilne jest też, by nowa Komisja podjęła wysiłki dla zakończenia negocjacji i wdrożenia istniejących porozumień – np. z Australią, Chile, Meksykiem i członkami Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN).
Aby pozyskać kraje-partnerów z Globalnego Południa, należy również decydować się na kompromisy w kwestiach zrównoważonego rozwoju – wskazują niemieccy eksperci. Dotyczy to na przykład umowy UE-Mercosur (organizacja gospodarcza zrzeszająca państwa Ameryki Południowej) oraz negocjacji w sprawie umów o wolnym handlu z Indonezją i Indiami.
Przydatne byłyby tu alternatywne formaty polityki handlowej. Obejmują one „miniporozumienia” związane z kwestiami sektorowymi, handlem cyfrowym oraz partnerstwami w dziedzinie energii i surowców krytycznych, a także umowy o „wzajemnym uznawaniu”. Muszą być one jednak zgodne z zasadami WTO, czyli Światowej Organizacji Handlu – czytamy w priorytetach dla KE stworzonych przez Niemiecką Radę Stosunków Międzynarodowych.
Źródło: wnp.pl
Socjalisci? Ursula? Ukraina? Recepta na katastrofe?