Atakująca w regionie donieckim rosyjska armia skoncentrowała się na zdobyciu Torecka. W innych miejscach brakuje jej nawet czołgów
Wszystko wskazuje na to, że Rosjanie rozpoczęli kolejną operację ofensywną. Teraz próbują otoczyć z północy i południowego zachodu Toreck, leżący prawie na przedmieściach Horliwki. Od lipca 2014 roku broni się tu ukraińska armia i rejon jest silnie umocniony.
Dlatego Rosjanie próbują go okrążyć, a jednocześnie atakując na wprost, zmusić ukraińskie dowództwo do wysłania rezerw w tak przygotowany „worek okrążenia”. Teren na południe od miejscowości im sprzyja, jest płaski i niezalesiony. Tutaj skierowali dodatkowe oddziały z rejonu zdobytej wcześniej Adwijiwki. Ale by obejść Toreck z drugiej strony, od północy muszą zdobyć Czasiw Jar, zajadle broniony przez Ukraińców. Na razie znów dotarli tam do kanału oddzielającego wschodnie przedmieścia od centrum Jaru.
Rosjanie równają wszystko z ziemią
– Atakują lotnictwem, w ciągu dnia po 10–20 uderzeń z powietrza w torecką gminę. Niszczą całą infrastrukturę, tak jak w poprzednich miastach. Najpierw zrównują z ziemią, a potem na kupach gruzów wywieszają swoje sztandary – mówił rzecznik ukraińskiej Grupy Chortyca, broniącej tego rejonu.
Rosjanie masowo już używają tzw. bomb kierowanych, zwykłych bomb lotniczych wyposażonych w specjalne lotki i mechanizm naprowadzający, ale nieposiadających żadnego napędu. Mimo to rosyjskie lotnictwo może je obecnie zrzucać już z odległości do 80 km od celu, dalej same szybują, a samoloty są poza zasięgiem ukraińskiej obrony przeciwlotniczej.
W ten sposób nękają m.in. milionową charkowską metropolię i niszczą wszystkie frontowe umocnienia armii ukraińskiej. Mimo to ich ataki posuwają się bardzo powoli.
Mieszkańcy nadal pozostają w atakowanym Torecku
– Nigdzie się stąd nie ruszę. Nie zostawię Moskalom swojej chałupy – mówi jeden z mieszkańców Torecka ukraińskim policjantom, którzy przyjechali ewakuować mieszkańców. W miejscowości nadal pozostaje ponad 4 tysiące osób. Próbujący ich wywieźć muszą przyjeżdżać po nim wozami opancerzonymi posiadającymi specjalny system zagłuszania sygnału dronów – Rosjanie atakują wszystko, co się rusza po drogach. – Ja już jadę, spalili mi mieszkanie, nic mnie już nie trzyma – wita policjantów inna mieszkanka.
Kreml skierował do manewru okrążającego większość jednostek z tego terenu, osłabiając nacisk na innych odcinkach frontu na zachód i północny zachód od Doniecka. Ale nie zaprzestając tam ataków.
– To chyba unikalny fakt (na wojnie): już od miesiąca nie widzieliśmy ich broni pancernej. Chyba im się skończyła – mówi przedstawicielka 47 Brygady „Magura” broniącej okolic Pokrowska. Możliwe, że Rosjanie swoje czołgi skierowali do ataku na Toreck (odległy od pozycji „Magury” o ok. 20 kilometrów), ale i tak nie zaprzestali natarć na Pokrowsk. Tyle że wykonuje je piechota wspierana wyłącznie dronami.
To powoduje ogromne straty wśród nacierających. Wzdłuż linii frontu leży kilkaset rozbitych rosyjskich motocykli. Rosjanie próbują siłę broni pancernej zastąpić szybkością, używając motocykli czy quadów. Ale one nie posiadają żadnego opancerzenia. Ukraińscy dowódcy szacują, że w niektórych rejonach stosunek strat jest jak jeden do dziesięciu.
Tak było np. pod koniec czerwca w ataku na Wuhledar, gdzie Ukraińcy zniszczyli 16 czołgów i 17 motocykli, zabijając ponad 800 rosyjskich żołnierzy.
Kreml jest nieczuły na straty
– Wielu uważa, że jeśli Rosja w tej wojnie traci wielu żołnierzy czy sprzętu, to w jakimś momencie to powinno poderwać ją od wewnątrz. Albo że część putinowskiego otoczenia, nie chcąc przedłużać tej bardzo kosztownej wojny, będzie w stanie w jakiś sposób zmienić sytuację na Kremlu tak, by zostały podjęte odpowiednie decyzje polityczne (zakończenia wojny). To wszystko iluzja – mówi analityk Taras Żowtenko.
Jego zdaniem rosyjscy generałowie nadal walczą według zasad starej, sowieckiej doktryny wojennej. – A w niej było zapisane, że jeśli oddział tracił mniej niż 1/3 swego składu osobowego czy techniki, to sytuacja jest mniej więcej normalna – tłumaczy, dlaczego Kreml i jego dowódcy są nieczuli na obecny poziom strat.